Prokuratura postawiła jej zarzuty oszustwa oraz niestosowania się do zakazu orzeczonego prawomocnym wyrokiem sądu. Śledczy wskazują również, że Jolanta C. w momencie popełnienia zarzucanych jej czynów mogła być w stanie ograniczonej poczytalności. Grozi jej do 8 lat więzienia. Oskarżona nie przyznaje się do winy.
Świadkami w sprawie jest dwoje klientów, którzy zwrócili się do Jolanty C. o pomoc prawną.
- Panią C. poleciła mi znajoma z pracy. Nie wspominała nic o żadnym wyroku, jaki ciążył na pani mecenas. Dopiero sama, po pewnym czasie, nabrałam podejrzeń. Sprawy, w których zwróciłam się do niej o pomoc, mimo zapewnienia, że zostaną załatwione niezwłocznie, przeciągały się w czasie - zeznawała wczoraj przed sądem oszukana kobieta. - Gdybym wtedy wiedziała to, co teraz, czyli że pani C. ma zakaz wykonywania zawodu adwokata, była zawieszona w czynnościach przez organy adwokatury, a ponadto, że pismo w sprawie, z którą zwróciłam się do niej w październiku 2011, zostanie złożone w sądzie dopiero w lutym 2012 i to z brakami, to z pewnością nie powierzyłabym jej tej sprawy - podkreślała.
Jolanta C. broniła się wczoraj tym, że nie informowała swoich klientów o wyroku, bo... ją o to nie pytali. Swoich pieczątek, na których pod jej nazwiskiem figurowało słowo "adwokat", miała użyć co najmniej kilka razy (m.in. na pokwitowaniach wpłat dla klientów) przez pomyłkę. Dodała również, że nie prowadzi kancelarii adwokackiej, a tylko "kancelarię prawną". Poza tym nie reprezentowałaby swoich klientów przed sądem osobiście, by nie było przesłanek do unieważnienia rozpraw - podjąć tego miał się jej brat, radca prawny.
- Traktuję swoją pracę jako misję. Chcę pomagać ludziom, nie zależy mi na zarabianiu pieniędzy - podkreślała C.
Na następnej rozprawie będą przesłuchani biegli psychiatrzy.
Przedwojenne cukiernie Krakowa [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!