Akcja ratunkowa w Tatrach. W rejonie Czarnego Stawu pod Rysami doszło do upadku z wysokości. Turystka żyje, jednak jest mocno poobijana. Na miejsce nie doleciał śmigłowiec ratunkowy TOPR.
- Kobieta jest przytomna. Próbowaliśmy do niej dolecieć śmigłowcem, jednak jest za silny wiatr - mówi Krzysztof Długopolski, ratownik dyżurny TOPR.
Dlatego ratownicy zostali wysadzeni z maszyny przy schronisku nad Morskim Okiem, skąd ruszyli do poszkodowanej na piechotę.
W Tatrach panują trudne warunki. Jest silny wiatr, a do tego drugi stopień zagrożenia lawinowego. - Na grani w wielu miejscach brak pokrywy śnieżnej i wystają kamienie, miejscami śnieg jest grząski i przepadający. Szczególną uwagę należy zwrócić na miejsca z nawianym śniegiem, gdzie utworzyły się nawisy - ostrzega Tatrzański Park Narodowy.
WIDEO: Krótki wywiad
O wypadku poinformował Krzysztof Długopolski, ratownik dyżurny TOPR.
po cholere w tatry teraz?? mozgi oddaliscie Mikolajowi w grudniu czy o co chodzi?
Ludzie mysla, ze zagrozenie lawinowe to jest info dla amatorow, wiadomo.. teraz to nie ma sensu cisnac piorunow, uparty i tak jeszcze pojdzie dwa razy. Nie szkoda ludziom wlasnego zycia chyba.