Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksander Suworow - aniołek pokazał rogi [ZDJĘCIA]

Redakcja
Piłkarz z Mołdawii przestał być grzecznym chłopcem. Popchnął sędziego, bo ten nie uznał jego bramki. Został ukarany półroczną dyskwalifikacją. Czy żałuje? Aleksander Suworow, napastnik Cracovii, zwierza się "Gazecie Krakowskiej".

Zobacz także: Bramkarz Cracovii: to zwycięstwo dla trenera Szatałowa

Masz imię na cześć marszałka Aleksandra Suworowa?
No właśnie, z marszałkiem nie mam nic wspólnego. Rodzice nie wiedzieli jak mi dać na imię. Wypisali więc na karteczkach cztery imiona męskie, potem wymieszali losy. Wyciągnęli Aleksandra.

Wiesz, że Suworow budził strach w Polakach? 200 lat temu tłumił konfederację barską i powstanie kościuszkowskie. Teraz rozrabia tu drugi Suworow...
Moja wina, moja. Ale kara Komisji Ligi Ekstraklasy zbyt surowa i okrutna. Takie moje zdanie na ten temat.

Zawsze byłeś takim rozrabiaką?
Dlaczego rozrabiaką? To emocje, nerwy, z którymi nie każdy człowiek może sobie poradzić. Zwłaszcza że nie była to pierwsza sytuacja, gdy sędzia był przeciwko mnie, drużynie i podjął błędną decyzję.

Półroczna dyskwalifikacja była ciosem poniżej pasa?

Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się takiej decyzji. Jak grom z jasnego nieba. Byłem przekonany, że opuszczę maksymalnie pięć meczów.

Chłopaki z klubu wspierają?
Bardzo, wiem, że współczują, trzymają kciuki za mnie. Są naprawdę w porządku. Mogę na nich liczyć.

A rodzice nakrzyczeli, byś był bardziej opanowany?
Nie, co mogą mi zrobić? Są przecież daleko ode mnie. Wspierają mnie, mówią, że w życiu pełno niespodzianek, muszę więc być przygotowany na nie.

Co robi zdyskwalifikowany piłkarz?
Dwa razy więcej i mocniej trenuje, by nie stracić formy. Czeka też na swoją szansę i liczy, że protest "Cracovii" zostanie przez Komisję uznany, a kara będzie zmniejszona.

Już zdarzały się w Twojej karierze takie sytuacje?
Nie, to pierwszy raz.

W życiu też popychasz tych co nie mają racji?
Nie, w życiu jestem spokojny i opanowany, ale w grze to fakt: często bywam agresywny i wybuchowy. Taki już mam temperament.

Czy to, że jesteś najdroższym piłkarzem Cracovii, bo zapłacili za ciebie milion złotych, wpływa na Ciebie, na Twoją grę?
Nie myślę o tym milionie. Ale gdy jestem na boisku wiem, że muszę jakoś pomóc drużynie, zapalić ją do gry, przekazać swoją pewność zwycięstwa, no i strzelić gola.
Zaprzyjaźniłeś się z kimś z drużyny?
Jestem w bardzo dobrych stosunkach ze wszystkimi. Spotykamy się też z sobą poza boiskiem. Do tej pory nie miałem żadnych konfliktów. I żeby była jasność: nikogo nie popycham.

Mówisz po polsku?
Już tak.

To może przejdźmy z rosyjskiego na polski?
Może lepiej nie (śmiech).

Uczyłeś się według specjalnego programu?
Nie, łatwiej idzie nauka języka, gdy się go używa na co dzień. Podręczników raczej nie kupowałem. Słuchałem, próbowałem powoli mówić. Najważniejsze, by mnie tu rozumieli. Bo ja już właściwie wszystko rozumiem.

Trudny to dla Ciebie język?
Nie, ale pracuję cały czas nad tym, by mówić bez akcentu. To najtrudniejsze.

Zanim przyjechałeś do "Cracovii", słyszałeś cokolwiek o tej drużynie?
Słyszałem jedynie o "Legii" i "Wiśle", bo tam grał Ilja Czabanu, mój kolega z reprezentacji Mołdawii. Gdy przyjeżdżał na mecze, sporo opowiadał o polskiej piłce.

Czyli ta "Cracovia" to był taki kot w worku?

Krok w nieznane.

Opłaciło się?
Tak, polska piłka rozwija się, a prawdziwy skok będzie po Euro 2012. Już teraz kluby kupują coraz droższych piłkarzy.

Jak Ci się podoba w Polsce?
Zależy co.

Co się podoba?
Stadiony, kibice - wierni, oddani, naprawdę kochają piłkę i swój klub.

A co nie bardzo?
Nie jestem przyzwyczajony do takiego spokojnego, ułożonego europejskiego życia.

Chłopie, tu jeszcze całkiem fajnie. Szwajcaria, Belgia to dopiero europejska nuda.
W Mołdawii jest ciekawiej, aktywniej, szybciej, cały czas coś się dzieje.

I jak sobie urozmaicasz europejskie życie w Krakowie?
Spotykam się z przyjaciółmi, chodzimy po knajpach, spaceruję po Rynku, lubię też chodzić na Wawel.

Ileż można chodzić na ten Wawel?
A co? Ładnie przecież tam jest.

Ślicznie. Co jeszcze robisz?
Gram w tenisa. Wybieram się teraz do Wieliczki zobaczyć kopalnię soli. A tak naprawdę to dużo czasu spędzam w Galerii Krakowskiej, bo mieszkam blisko - przy ul. Szlak.

No, nie mów mi, że piłkarz uwielbia shopping?
Średnio raz w miesiącu jeżdżę do Mołdawii. I zawsze staram się dla rodziny przywieźć prezenty. Wybieranie, kupowanie zajmuje sporo czasu.

Dziewczynie swojej też coś ładnego kupujesz?
Dziewczyna ma zielone światło na nowy transfer.

Nie rozumiem?!
Po prostu szuka dla siebie nowej drużyny.

Rozstaliście się, czy co?

No tak, miłość na odległość u mnie się nie sprawdziła.

Jesteś wolny i w knajpach podrywasz dziewczyny?
Na pewno nie facetów.

Z Polką byś się też ożenił?
Dlaczego nie?

A co byś chciał, by gotowała Ci z polskiej kuchni?
Żurek najbardziej mi smakuje, a zwłaszcza ten podawany w chlebie. Znakomity!

Za mołdawską mamałygą tęsknisz?
Ze smażonym karpiem i mużdiejem, czyli oliwą z czosnkiem?

Niebo w gębie...
Zjadłbym, ale aż tak bardzo nie przepadam za tym daniem.

Ależ wybredny... Za jakim przepadasz?

Najbardziej lubię pielmieni, pierogi z mięsem. Cały Kraków złaziłem, nigdzie nie ma. W sklepach same ravioli.

Robiłeś już w klubie wieczorek mołdawskiej kuchni, częstowałeś ich mamałygą?
Nie, nie potrafię ugotować takiej porządnej, którą trzeba mieszać ciągle, by grudek nie było. Umiem tylko taką do łowienia ryb - czyli kukurydziankę zalewa się wodą.

No, mistrzem kuchni nie jesteś. Gdzie chodzisz na ryby?
Nie powiem.

Bo chyba nie masz karty wędkarskiej?
Mam, ale mołdawską. Chyba nie uprawnia mnie do wędkarstwa w Polsce?

Chyba nie, lepiej kończmy ten temat. Opowiedz o swojej rodzinie.
Tata grał w "Nistru". To była mołdawska drużyna w czasach Związku Radzieckiego. Ale po skomplikowanym złamaniu nogi skończył karierę.

Ogląda Twoje mecze?
Wszystkie. Przez internet.

Potem dzwoni i komentuje?
Dopiero następnego dnia. Po grze nie lubię rozmawiać.

Nie lubisz krytyki?
Dlaczego nie lubię? Spokojnie reaguję na nią.

Czy zawsze wiedziałeś, że piłka odegra tak ważną rolę w Twoim życiu?
Tak, zacząłem chodzić do szkoły sportowej, gdy miałem siedem lat. I od tamtego momentu piłka nożna zawsze była najważniejsza, zawsze na pierwszym miejscu.

Jakim byłeś trampkarzem?
Może nieskromnie powiem, ale zawsze udawało mi się być jednym z najlepszych.

Gwiazda?
Nie, gwiazdorstwo minęło jeszcze w pierwszym moim klubie Szeryf Tiraspol, gdy miałem 15, 16 lat. Starsi koledzy wiedzieli, jak mi wybić tę głupotę z głowy.

Poznają Cię w Krakowie?
Dosyć często.

Proszą o autograf?

Rzadko, najczęściej dziękują za dobrą grę, życzą sukcesów.

Co mógłbyś robić poza kopaniem?
Może byłbym menedżerem w firmie? Ukończyłem studia ekonomiczne.

Matematyka to był Twój ulubiony przedmiot w szkole?
Problemów z nią nie miałem.

A z zachowania jaką ocenę miałeś?
Różne oceny miałem (śmiech). No cóż, aniołkiem nie byłem.

Rozmawiała: Anna Górska

Prawybory. Kto powinien zostać posłem? Głosuj: Małopolska Zachodnia okręg 12, Kraków okręg 13, Podhale Nowy Sącz okręg 14, Tarnów okręg 15.

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska