WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Po końcowym gwizdku trener Wisły II Aleksandr Michajłow powiedział: - Zagraliśmy z bardzo dobrym rywalem, który prezentował bardzo intensywny futbol. Nie tylko dlatego, że był dobrze przygotowany pod względem fizycznym, motoryczny, ale też taktycznie. Przeciwnik stworzył nam dużo problemów w naszym polu karnym. Po stałych fragmentach gry, dobrze budował też swoje akcje. Mieliśmy momentami problemy na bokach obrony i szacunek dla naszych chłopaków, że udało się ostatecznie zagrać na zero z tyłu. Dla mnie ważne jest to, że wyglądaliśmy dzisiaj jak seniorski zespół w pełni tego słowa znaczeniu. W takim sensie, że potrafiliśmy wypracować sobie przewagę w pierwszej połowie, a później wytrzymać presję na początku drugiej części. A kiedy przeciwnik pod koniec otworzył się już bardziej, potrafiliśmy zakończyć sprawę kolejnymi bramkami.
Wisła wygrała wysoko, ale było to też zasługą jej… bramkarza. Kamil Broda przy wyniku 2:0 wybronił kilka bardzo trudnych strzałów, co pozwoliło zespołowi zachować dwubramkowy dystans. Michajłow mówi na jego temat: - Kamil bronił dobrze, ale nie chcę wyróżniać jednego zawodnika, bo cały zespół był zaangażowany. Determinacja była na dobrym poziomie. Kiedy jednak grają dwa wyrównane zespoły, to dyspozycja bramkarza jest bardzo ważna.
Dla Wisły II pokonanie Podhala oznacza przerwanie serii porażek. Trener rezerw „Białej Gwiazdy” podkreśla jednak, że sama gra w tych wcześniejszych meczach wcale taka zła nie była: - Jeśli wziąć pod uwagę trzy poprzednie mecze i podzielić je na sześć połów, to trzy z nich były dla nas bardzo dobre. Druga połowa z Wisłoką i cały mecz z Podlasiem to była taka gra, jakiej oczekujemy. Z Podlasiem mieliśmy bardzo dużo okazji, zabrakło skuteczności. W meczu z Podhalem mieliśmy nawet mniej okazji na gole niż w tamtym spotkaniu, ale byliśmy już skuteczniejsi. Taka jest po prostu piłka.
Trener Podhala Tomasz Kuźma powiedział: - Mecz był bardzo otwarty, bardzo żywy z jednej i drugiej strony. Widać było, że oba zespoły były nastawione na to, żeby ten mecz wygrać. Starały się tworzyć sytuacje, a gra była z obu stron bardzo bezpośrednia. Sytuacji było sporo. My dobrze zaczęliśmy jeśli chodzi o dojście do sytuacji, ale brakowało nam wyrachowania, determinacji i przede wszystkim skuteczności, żeby bramką otworzyć ten mecz. Wisła z kolei wykorzystała jedną z pierwszych swoich okazji, za moment dołożyła drugą bramkę po bardzo ładnym wyjściu spod naszego pressingu i zagraniu za linię obrony. W drugiej połowie przy stanie 2:0 widać było, że chcieliśmy wrócić do tego meczu, chcieliśmy strzelić kontaktowego gola. W końcówce meczu odbiły się nam czkawką te nasze niewykorzystane sytuacje. Zabrakło nam też asekuracji, zabezpieczenia ataków i Wisła trzykrotnie wyszła z atakami i zakończyła je golami. Mamy wysoki wynik, jego rozmiary na pewno bolą. To było zasłużone zwycięstwo Wisły, ale uważam, że z przebiegu gry jednak za wysokie.
Podhale grało nieskutecznie, ale też miało problem, bo bardzo dobrze bronił Kamil Broda. Trener nowotarżan, zapytany czy jego zdaniem postawa bramkarza Wisły to był jeden z kluczy do jej sukcesu w tym meczu, odparł: - Nie chcę oceniać postawy bramkarza rywali, myślę, że to nie moja rola. Analizowaliśmy jednak Wisłę, wiedzieliśmy jak traci bramki. Doszło do zmiany w bramce i myślę, że odpowiedź jest zawarta w samym pytaniu…
