Taka olbrzymia kwota wyparowała 18 stycznia ubiegłego r. z konta bankowego jednej z firm w Andrychowie. Okazało się, że sprawcą kradzieży i hakerem jest pracownik firmy, informatyk zatrudniony tam od dwóch lat. 23-latek próbował zacierać ślady, pozorując awarię oprogramowania w służbowych komputerach.
Właściciel firmy przypuszczał, że pracownik podejrzał hasła dostępu do konta, bo nie miał uprawnień, by osobiście dokonywać operacji bankowych. Faktycznie, okazało się, że Mateusz K. włamał się do systemu informatycznego i na własne konto przelał całą sumę, po czym zniknął bez śladu. Wyjechał w stronę Wrocławia, krążył po kraju, by w końcu zatrzymać się w Bielsku Białej. Tam w kafejce internetowej przelał pieniądze na kolejne konta, w sumie miał ich dziewięć.
Został zatrzymany w Andrychowie, przyznał się do winy, zwrócił całą zrabowaną sumę - Zorientowałem się, że odkryto iż wziąłem pieniądze. Ciągle ktoś do mnie dzwonił, w końcu odebrałem telefon od dziewczyny i za jej namową wróciłem - opowiada.
Okazało się, że Mateusz K. jest uzależniony od hazardu, za pośrednictwem internetu gra w ruletkę. I stale przegrywa. Prawie całe swoje zarobki wydawał na ten cel. W firmie otrzymywał około 1200 zł, był uważany za sumiennego pracownika. Z powodu długów wpadł na pomysł kradzieży z konta firmy.
Nie trafił za kratki, oddano go tylko pod dozór policji.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Były ubek podejrzany o podpalanie kobiety
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy