- Obudziły nas kłęby gęstego dymu wydobywające się spod drzwi. W pokoju było pełne zadymienie. Nie dało się oddychać - mówi 70-letni Leszek Małecki mieszkaniec ul. Lenartowicza 38.
Podpalacz lub podpalacze starannie wybierali cel ataku. Ogień podkładano tylko w klatkach pierwszej i ostatniej. Pod osłoną nocy udało im się podpalić piwnice w blokach nr 50 i 38 na ulicy Lenartowicza oraz 22 na ulicy Włókniarzy. W akcji ratowniczej uczestniczyły po dwa zastępy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Andrychów i JRG w Wadowicach, w tym duża 30-metrowa drabina, a także dwie jednostki OSP z Andrychowa i Inwałdu.
- To była trudna akcja, bo musieliśmy gasić pożary w jednym czasie - mówi kpt. Henryk Maciejczyk z JRG w Andrychowie. Dodaje, że przygotowywali się nawet do ewakuacji lokatorów z podpalonych budynków. Strażacy przede wszystkim zbudzili wszystkich mieszkańców zagrożonych bloków i polecili im, aby uszczelnili drzwi a także otworzyli okna.
- Groziło im zatrucie tlenkiem węgla - mówi Jerzy Walczak, rzecznik prasowy PSP w Wadowicach. Na miejscu akcji byli też policjanci, którzy zaczęli śledztwo. - To umyślne zaprószenie ognia. Będzie wniosek o ściganie sprawców - mówi Elżbieta Goleniowska-Warchał, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Wadowicach.
Mimo obecności policji i trwającego od wczoraj śledztwa podpalacz uderzył ponownie.
- Po godzinie 13 podpalił blok przy ulicy Starowiejskiej 1 - mówi Marek Ćwiękała ze Spółdzielni Mieszkaniowej w Andrychowie.
Miss Małopolski 2012! Zobacz zdjęcia ślicznych kandydatek i oddaj głos!
Trwa plebiscyt na Superkota! Zgłoś swojego zwierzaka i zgarnij nagrody!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!