WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
- Po dwóch meczach bez gola, w Płocku strzelił pan dwie bramki. Można powiedzieć, że wrócił pan do tego, co robi najlepiej na boisku…
- To był bardzo ważny mecz dla nas. Ja strzeliłem w nim ważne gole. Jestem zatem bardzo, bardzo szczęśliwy.
- W meczu z Wisłą Płock czuł się pan lepiej na boisku niż w Łęcznej? Pytam o to, bo wiemy, że przed spotkaniem z Górnikiem zmagał się pan z wirusem.
- Widać po wyniku i mojej grze, że rzeczywiście w niedzielę czułem się zdecydowanie lepiej. W Łęcznej rzeczywiście miałem problem, ale na szczęście teraz już wszystko jest tak, jak należy.
- Kluczem do tego zwycięstwa okazały się stałe fragmenty gry, bo pierwszego gola strzeliliście po rzucie rożnym, drugiego po wolnym. To były wyćwiczone rozwiązania czy trochę było w tym improwizacji?
- Były wyćwiczone. Cały tydzień to trenowaliśmy, żeby dobrze się przygotować. A dla piłkarza nie ma chyba nic lepszego, jeśli w niedzielę efekt przynosi to, nad czym ciężko pracujesz cały tydzień i gdy są wymierne efekty tej pracy w postaci ważnych punktów.
- Nie byłoby takiego efektu, gdyby nie świetne, bardzo dokładne podania Giannisa Kiakosa. Grek długo nie grał z powodu kontuzji, ale w niedzielę okazał się jednym z kluczowych zawodników dla tego waszego zwycięstwa.
- Zdecydowanie. Giannis ma naprawdę świetną lewą nogę. My to wiemy i dlatego korzystaliśmy w tym meczu z jego jakości. I rzeczywiście mogę się pełni zgodzić, że w tym meczu był zdecydowanie jednym z kluczowych zawodników dla nas.
- Te stałe fragmenty, o których rozmawiamy były w tym meczu szczególnie ważne, bo generalnie było to bardziej zamknięte spotkanie, nie było wielu czystych okazji podbramkowych. Pan też tak to odbierał w perspektywy boiska?
- To prawda, ale trzeba pamiętać, że gdy grasz z takim rywalem jak Płock - dla mnie naprawdę dobrym rywalem - to musisz wykorzystywać do maksimum swoje momenty. To jest bardzo ważne w takich meczach. Dlatego tak ważne w takich meczach bywają stałe fragmenty gry. I dla nas też było bardzo ważne je wykorzystać, bo przecież świetnie pamiętamy, że czasami takie mecze dokładnie w taki sam sposób przegrywaliśmy. To, że tym razem nam się udało je wykorzystać, zgarnąć trzy punkty jest ważne nie tylko ze względu na samo zwycięstwo, ale również naszą mentalność na przyszłość.
- Strzeliście gola przed przerwą na 1:0, zaraz po niej poprawiliście na 2:0, a później… Później była czerwona kartka, kolejna w tym sezonie. Co sobie pomyślał pan po tym, gdy James Igbekeme został wyrzucony z boiska?
- Pomyślałem, że to jest dzień, w którym nie tylko ja czuję się naprawdę dobrze i że choć przyjdzie nam grać o jednego mniej, to po prostu damy radę. I że będziemy po prostu musieli dać z siebie jeszcze trochę więcej. Pomyślałem również, że musimy strzelić trzeciego gola, który dam nam większy komfort w takiej sytuacji. Pewnie, że takie coś nie jest łatwe do zrobienia, gdy grasz o jednego zawodnika mniej. No, ale tym razem udało nam się to zrobić.
- Wasza sytuacja w tabeli wciąż jest daleka od ideału, ale patrząc na waszą grę w takich meczach jak niedawno z Bruk-Betem Termalicą czy w niedzielę w Płocku można pomyśleć sobie, że wysyłacie całej lidze sygnał, że jesteście naprawdę bardzo mocni i że jesteście w stanie pewnie wygrać z każdym zespołem w I lidze. Pan też tak to odbiera?
- Zdecydowanie! Szczerze mówiąc, dla mnie najważniejsza w tym wszystkim jest nasza postawa. Jeśli my gramy na sto procent swoich możliwości, jeśli gramy zwarci, jeśli wszyscy walczą, to jesteśmy bardzo mocni. I wtedy wyglądamy tak jak w meczach z Bruk-Betem czy w Płocku. I wtedy jest nam dużo łatwiej o wygrywanie kolejnych spotkań.
