Mężczyzna nie był notowany w tzw. kartotece S, gdzie znajdują się potencjalni terroryści, ale był znany policji ze względu na wcześniejsze konflikty z prawem, m.in. kradzieże i handel narkotykami. Sąd wiele razy skazywał go na karę więzienia, a służby - jak się okazuje - podejrzewały o nagłą radykalizację, m.in. dlatego w listopadzie 2015 jego mieszkanie zostało przeszukane.
Policja zatrzymała też jego ojca i brata.
Do zdarzenia na lotniku Orly doszło ok. 8.30. Wcześniej pojawiały się informacje, że po zabraniu broni żołnierzowi działającemu w ramach operacji Sentinelle, napastnik skrył się w jednym ze sklepów na lotnisku.Tak przekazywał agencji AFP Pierre-Henri Brandet, rzecznik ministra spraw wewnętrznych. Potem minister Jean-Yves Le Drian uściślił jednak, że sprawca, 39-letni mężczyzna zaczął szarpać się z kobietą wchodzącą w skład patrolu na lotnisku, miał zabrać jej broń, ale wtedy został zabity przez innych żołnierzy.
Zdaniem 58-letniej Dominique, która była świadkiem całej sceny, napastnik miał chwycić kobietę za szyję i grozić należącą do niej bronią pozostałym żołnierzom.
- Staliśmy w kolejce do odprawy, kiedy padły trzy albo cztery strzały - mówi inny ze świadków zdarzenia.
Napastnik najprawdopodobniej działał sam i nie miał przy sobie materiałów wybuchowych.
Jak ujawnił Brandet, z lotniska, a konkretnie z terminala południowego (Sud), ewakuowano ok. 3000 osób. Ruch został całkowicie wstrzymany, a loty odwołane. Nie wszystkie loty można by o przenieść na drugi terminal Orly Ouest.
Śledczy już potwierdzili, że zdarzenie na lotnisku ma związek z wcześniejszą, poranną strzelaniną przy okazji kontroli drogowej w okolicach miejscowości Garges-lès-Gonesse i Stains pod Paryżem. Mężczyzna, poruszający się renault clio zaczął strzelać do żandarmów, zranił jednego policjanta i, również lekko ranny, uciekł. Po drodze porzucił samochód z zakrwawioną koszulką w środku, w jednym z barów w Vitry miał grozić napotkanym osobom, ukradł citroena picasso i pojechał na lotnisko Orly. Tam auto zostało znalezione.
Na co dzień żołnierze patrolują miejsca szczególnie wrażliwe, w tym lotniska we Francji, w ramach operacji Sentinelle. Gdy ostatni raz byliśmy na Orly w minioną środę, takie patrole składały się najczęściej z trzech osób, dwóch mężczyzn i kobiety, uzbrojonych od stóp do głów. Wszystko dlatego, że we Francji ciągle obowiązuje stan wyjątkowy wprowadzony po zamachach w listopadzie 2015.