https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Awantura nad urną wyborczą w Krakowie

Piotr Rąpalski
Do awantury doszło jednym z krakowskich lokali wyborczych podczas liczenia głosów w niedzielę wieczorem, gdy Gabriel Szczepański, członek komisji wyborczej, odkrył pomyłkę swoich kolegów. Zauważył, że kilka głosów faktycznie oddanych na Bronisława Komorowskiego i Janusza Korwina-Mikke trafiło na konto Jarosława Kaczyńskiego.

Problemu nie widział przewodniczący komisji, ale Szczepański nie odpuścił. Gdy protokoły trafiły do urzędników, ci nakazali ich korektę. W innym przypadku prawie 900 głosów mogłosię okazać nieważnych.
Wieczór wyborczy. Godzina 21. Dzwonimy do komisji nr 270 przy ul. Żabiej, aby dowiedzieć się o wyniki głosowania. Odbiera Gabriel Szczepański. Nie możemy zrozumieć, co mówi, bo kłóci się z kolegami.
- Proszę odłożyć słuchawkę! - słyszymy w tle. - To co robicie, przeczy demokracji! - odpowiada pan Gabriel i przerywa rozmowę.

Postanowiliśmy wrócić do sprawy. - Przewodniczący dał nam protokół wyborczy do podpisu. Okazało się, że zostały wpisane inne dane niż te, które wynikały z przeliczenia głosów. Np. kandydat Mikke miał 47 głosów, a w protokole wpisano tylko 44 - mówi Szczepański. Dlatego zakwestionował wpisy, ale przewodniczący zarzucił mu, że niepotrzebnie robi awanturę, bo, jak mówił, te parę głosów w tę, czy w tamtą stronę to nic wielkiego

Szczepański wylicza, że ktoś na pewno zabrał 3 głosy kandydata Korwin-Mikkego, 5 Komorowskiego i dodał je Kaczyńskiemu.

- Chciałem podpisać protokół, ale z adnotacją, że mam zastrzeżenia. Przewodniczący na to nie pozwolił - dodaje.

Staraliśmy się skontaktować z przewodniczącym komisji, ale bezskutecznie. Wyjaśnień poszukaliśmy w krakowskiej delegaturze Krajowego Biura Wyborczego. - Nie mieliśmy informacji o zastrzeżeniach z tej komisji. Protokół pojechał do Warszawy, zatem wszystko musiało być w porządku. Inaczej zostałby zawrócony - mówi Krzysztof Orłowski, wicedyrektor delegatury.

Dzwonimy więc do biura urzędnika wyborczego w Urzędzie Miasta Krakowa. - Wykryliśmy błąd. Były źle policzone głosy i brak podpisu. Komisja jeszcze raz musiała wszystko sprawdzić - mówi Andrzej Tarko, urzędnik wyborczy. Nowy protokół, zgodny z faktycznym rozkładem głosów, przegłosowano już bez Szczepańskiego. - Wszystko dobrze się skończyło. Traktujemy to jako błąd - kwituje Tarko.

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

s
s.
Jasne - kolo = przewodniczący komisji, za świadome poświadczenie nieprawdy na dokumencie urzędowym i nakłanianie członka komisji do tego samego poświadczenia nieprawdy. Przecież to przewinienie kryminalne!
A
Anita
PIS-owskie klamczuchy - ciekawe ile takich komisji jest w skali kraju - kilka glosow razy kilkaset komisji...
ech...
22
Kolo powinien ponieść jakieś konsekwencje.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska