Akcja była dynamiczna, a granaty, które zgubili antyterroryści dwa. Szukali ich, ale nie znaleźli. Apelują: jeśli je znajdziesz, nie dotykaj! Zadzwoń na policję. Śledztwo w sprawie zguby wszczęła już prokuratura z Nowego Targu.
Bang 1 i Bang 9 - takie napisy widnieją na zagubionych granatach hukowo-błyskowych. Antyterroryści mieli je upuścić ze śmigłowca w okolicach Witowa w województwie małopolskim, gdzie likwidowali nielegalną uprawę marihuany.
Podczas wtorkowej (06.06) akcji, w trakcie której zaginęły granaty, funkcjonariusze policji z komend wojewódzkich w Lublinie i Rzeszowie zlikwidowali dwie plantacje marihuany. Zatrzymali pięć osób i zabezpieczyli narkotyki wartości blisko 3 mln zł.
- Zawinił sprzęt, a nie ludzie - mówi komisarz Marta Tabasz-Rygiel. - Komandosi po akcji podpięli się do lin spuszczonych ze służbowego helikoptera i odlecieli. Nie wciągnięto ich na pokład. W czasie podróży do położonej kilka kilometrów dalej wsi Ciche (tam nastąpiło przegrupowanie - przyp. red.) jednemu same wypięły się granaty z kamizelki. Były w niej wadliwe mocowania. Sprawdzimy, czy w innych mundurach nie ma podobnych usterek, by uniknąć problemów w przyszłości.
Policjanci szukali z wykrywaczem metalu straconych granatów hukowych. Zguby nie odnaleźli. W czwartek poproszono mieszkańców Podhala, by zawiadomili tatrzańską komendę o ewentualnym zauważeniu granatów. Policja apeluje, żeby ich nie podnosić, bo wybuch może spowodować groźne obrażenia.
Źródło: TVN24