Grupa, która idzie w góry razem, powinna się trzymać razem i wspólnie wrócić. Taka zasada powinna przyświecać wszystkim wędrującym po górch. Dodatkowo nasze tempo marszu powinniśmy dostosować do najsłabszego w grupie – by go nie zostawić samego.
Niestety, ta zasada nie zawsze jest przestrzegana. Ostatni takie przypadek zdarzył się na początku żółtego szlaku na Granaty. Serwis Tatromaniak przytoczył relację turystki, która wędrując szlakiem zauważyła siedzącą samą kobietę. Gdy podeszła do niej i spytała, czy wszystko w porządku, okazało się, że kobieta była roztrzęsiona. - Płakała, nie mogła wydusić z siebie ani słowa – cytuje słowa turystki Tatromaniak.
Okazało się, że dostała ataku paniki. Turystka wraz z mężem namówiła zdenerwowaną kobietę do wspólnego powrotu. Założyła jej kask na głowę i trzymając ją za rękę zeszli wspólnie do Czarnego Stawu.
Okazało się, że spanikowaną dziewczynę zostawiła na szlaku jej koleżanka, która musiała zdobyć Granaty. Poszła w górę sama. Gdyby nie napotkani na szlaku turyści, roztrzęsiona kobieta mogłaby sobie sama nie poradzić z zejściem.
Turystka, która pomogła spanikowanej kobiecie na koniec zaapelowała do wszystkich wędrujących po górach, by nie mijać zdenerwowanych osób na szlaku.
- Podejdźcie, zapytajcie czy wszystko w porządku. Bo może się jednak okazać, że ta osoba naprawdę potrzebuje pomocy, ale nie jest w stanie o nią poprosić! - apeluje turystka.
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]