Gigantyczna barka, która od tygodni nielegalnie cumowała pod Wawelem, odpłynęła i zakotwiczyła po drugiej stronie Wisły, koło Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej "Manggha". - A jednak Wisła nie jest tak płytka, żeby uniemożliwić pływanie - zauważa Mariusz Pawlik z Krakowa, który w środę rano przyglądał się odholowywaniu ponad 50-metrowej barki.
Dwa tygodnie temu właściciel "Batorego" tłumaczył, że nie może odpłynąć, ponieważ nie pozwala na to zbyt niski stan wody. W środę jednak pozwolił.
Trzypiętrowe centrum konferencyjne na wodzie, które zasłaniało wzgórze wawelskie, wywołało oburzenie nie tylko wśród mieszkańców Krakowa. Statek nie spodobał się też urzędnikom, którzy dwukrotnie nakazywali właścicielowi opuszczenie zakola Wisły. Czy pływające centrum konferencyjne otworzy teraz swoją restaurację i kawiarnię pod Mangghą? - Nie wydaliśmy na to zgody - zapewnia Artur Kania z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie.
jak dla mnie szkoda, bo barki i tak tam stoją, a ta była z nich wszystkich najdostojniejsza i oferowała najwartościowsze rzeczy - sala konferencyjna, restauracja i kawiarnia... atrakcja jakich brak aktualnie w Zakolu (nie licząc Sheratona, no ale to wiadomo - nie dla każdego)
M
M.
Brawo za nieaktualne zdjęcia...
a
asd
Skoro jest taka łdna, to mangha jej nie zaszkodzi. A to i tak wiele, jak na ten maszkaron...
c
chrupka
Mariusz Pawlik - a kto to jest że się na niego powołujecie?:D
I znów opinia, że barka zasłaniała Wawel, ludzie, co za brednie...
szkoda, że taki duży i ładny obiekt przetransportowali ale cóż, krakowiacy widocznie muszą sie długo przyzwyczając do nowoczesności i nowości...
l
lolek
mnie sie podoba najładniejsza od tych szkaradów ale widocznie za mało dał albo nie temu co potrzeba niech jasnie nam panujacy przycichnie bo ile kosztowały tramwaje do szkoły gzie sie produkuje magistrów za kase.