WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
- Po czterech wygranych z rzędu, w Łęcznej przyszedł dla was bolesny upadek na ziemię i to po meczu, z którego nie możecie być zadowoleni nie tylko ze względu na wynik, ale przede wszystkim własną grę.
- Trzeba powiedzieć sobie jasno, że zagraliśmy słabe spotkanie, ale mimo tego mieliśmy wystarczająco dużo sytuacji, żeby tego meczu przynajmniej nie przegrać.
- Można było odnieść wrażenie, że na początku próbowaliście grać swoją piłkę, ale wraz z upływem czasu było coraz więcej niedokładności. Z czego to się wzięło?
- Przede wszystkim było w naszej grze dużo takiej nerwowości. Szczególnie dotyczy to pierwszej połowy. Mieliśmy dużo niewymuszonych strat, niedokładnych podań, a to tylko nakręcało przeciwnika. Sami nie potrafiliśmy złapać odpowiedniego rytmu na dłuższą chwilę. Pierwsza połowa była słaba, a jedyny jej plus był taki, że nie straciliśmy bramki. To niestety stało się dość szybko po przerwie, a później było jeszcze kilka niewykorzystanych z naszej strony sytuacji i skończyło się to porażką.
- Musi pan się uderzyć w piersi jeśli chodzi tego straconego gola, bo całe nieszczęście dla was rozpoczęło się od pańskiego niedokładnego podania do Jesusa Alfaro.
- Tak, źle podałem do Jesusa. To była taka nieprzyjemna, stykowa piłka. Przegrał pojedynek siłowy z napastnikiem i poszła akcja, po której padł gol.
- Po tym meczu nie macie wiele czasu na rozdzieranie szat. W niedzielę kolejny trudny wyjazd, bo zagracie z Wisłą w Płocku. W dodatku mocno osłabieni, bo za kartki wypadają Alan Uryga i Rafał Mikulec.
- Dobrze, że ten mecz przyjdzie dość szybko, bo dla nas to będzie po prostu okazja na rehabilitację za występ w Łęcznej. W Płocku musimy zagrać zdecydowanie lepiej, żeby zdobyć punkty.
- W piątek z Bruk-Betem Termalicą zagraliście najlepszy ligowy mecz w tym sezonie, a we wtorek poziom zjechał o dwa piętra. Z czego to wynikało?
- Ciężko to jednoznacznie wytłumaczyć. Mówiłem już o tej naszej nerwowości w grze. To na pewno nie pomagało, a wręcz napędzało rywala. Nie potrafię jednak znaleźć odpowiedzi na pytanie dlaczego te dwa mecze różniły się od siebie tak diametralnie.
- To w niedzielę kibice Wisły Kraków zobaczą którą wersję swojej drużyny? Tę z meczu z Bruk-Betem Termalicą czy tę z Łęcznej?
- Nie wyobrażam sobie, żebyśmy zagrali drugi taki słaby mecz jak z Górnikiem. Musimy szybko wrócić do swojej gry, to takiej dyspozycji jak w tych ostatnich meczach, które wygrywaliśmy pewnie. Musimy wrócić do swojego rytmu i wierzę, że będzie w niedzielę dużo lepiej zarówno jeśli chodzi o naszą grę, jak i oczywiście końcowy wynik.
