https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bartosz Jaroch: Zagraliśmy bardzo nierówno. Mieliśmy za dużo niepotrzebnych strat

Bartosz Karcz
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com
Nie miał powodu do zadowolenia po meczu z Miedzią Legnica obrońca Wisły Kraków Bartosz Jaroch. „Biała Gwiazda” zagrała słabsze spotkanie i przegrała 1:2.

- Przegraliście z Miedzią 1:2 i jeśli mieliście przed tym meczem jakieś marzenia o dogonieniu zespołów z miejsc 1-2 w tabeli, to teraz trzeba już myśleć wyłącznie o barażach. Przegraliście mecz, który śmiało mógł się potoczyć w drugą stronę, ale znów graliście nieskutecznie.

- Pierwsza połowa na pewno była słaba w naszym wykonaniu. W drugą weszliśmy nieźle, mieliśmy dużo sytuacji, żeby strzelić gola. Miedź głównie kontrowała. Z tego wyszedł jej strzał w słupek, a później bramka, która przesądziła o wygranej gospodarzy. My możemy żałować tym bardziej, że tych sytuacji mieliśmy naprawdę sporo, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać.

- Skąd tak różny obraz tego meczu od tego, co prezentowaliście w poprzednich spotkaniach?

- Zagraliśmy przede wszystkim bardzo nierówno. Mieliśmy za dużo niepotrzebnych strat, co napędzało piłkarzy Miedzi i ich ataki. A nam to podcinało skrzydła, zabierało pewność siebie. Nie było dla nas zaskoczeniem, że Miedź tak grała, wiedzieliśmy, że będą na to czekać, mają do takiej gry niezłych zawodników. Szczególnie z przodu czy na skrzydłach. My to podawaliśmy im momentami na tacy.

- Sporo krwi napsuł wam Kamil Antonik…

- Bo to jest dobry zawodnik. Wiedzieliśmy o tym. Przez te nasze straty, ułatwialiśmy mu zadanie, bo on lubi takie granie. Zarówno on, jak i pozostali legniczanie potrafili to wykorzystać.

- Jedną z kontrowersji tego meczu była sytuacja poprzedzająca gola na 1:1 dla Miedzi. Wszystko działo się w środku boiska, pan dostał w głowę, a sędzia podyktował rzut wolny dla gospodarzy. Za moment był rzut rożny, a po nim padł już gol. Jak to wszystko wyglądało z pańskiej perspektywy?

- Dla mnie to była kompletnie niezrozumiała sytuacja. Dostałem w głowę, z łokcia w twarz, przewróciłem się, usłyszałem gwizdek i byłem przekonany, że jest rzut wolny dla nas. Sędzia pokazał jednak rzut wolny dla rywali, a za kilkadziesiąt sekund Miedź strzeliła gola. Niezrozumiała sytuacja dla mnie, ale nie ma co się tym tłumaczyć, bo sędzia przecież tej bramki nam nie strzelił.

- Ten mecz zakończył pewien etap piłkarskiej wiosny, bo teraz będzie przerwa na kadrę. Sytuacja jest taka, jak mówiliśmy na wstępie, że powoli musicie nastawiać się już bardziej na baraże niż bezpośredni awans do ekstraklasy. Zgodzi się pan chyba z taką tezą?

- Szkoda przede wszystkim, że przegraliśmy przed przerwą na kadrę, że zagraliśmy taki mecz, w którym niewiele nam się kleiło. Cóż, trzeba to przełknąć, przepracować solidnie dwa tygodnie, a później zrobić wszystko, żeby wygrać z Kotwicą Kołobrzeg.

- Pan potrafi sobie wytłumaczyć skąd takie wahania formy?

- Myślę, że trochę w tym wszystkim jest tak, że wynik wpływa na odbiór całego meczu. Nie będę mówił, że zagraliśmy jakoś super, bo tak nie było, ale gdybyśmy trafili na 2:1, a przecież mieliśmy na to okazje, i gdybyśmy wygrali ten mecz, odbiór byłby zupełnie inny. Miedź jest przecież w tej lidze naprawdę mocnym zespołem. Owszem mieli początek wiosny słabszy, ale przede wszystkim u siebie są bardzo mocni. A mimo wszystko potrafiliśmy ich docisnąć na ich terenie. Zabrakło jednak nam konkretów.

- Czyli skuteczność to był pana zdaniem klucz do wygranej w tym meczu? Wam jej zabrało, Miedź trafiła o jeden raz więcej i dlatego wygrała?

- W skrócie tam można powiedzieć. My mieliśmy dużo sytuacji, nie strzeliliśmy gola, a oni dwa razy uderzyli z dystansu i wygrali.

- To skoro mowa o tych ich strzałach, to mieli przy nich mnóstwo swobody. Nie sądzi pan, że stanowczo za dużo?

- To rzeczywiście było bardzo dziwne, że po stałym fragmencie gry Antonik przy pierwszym golu miał aż tyle miejsca i czasu do oddania tego strzału. A co do drugiego gola, to wiedzieliśmy, że Letniowski potrafi uderzyć. Zabrakło tam doskoku do niego.

- Po meczach z drużynami walczącymi o awans, teraz czeka was seria spotkań z zespołami z dołu tabeli czy z jej środka. Nie musi to jednak oznaczać, że to będą łatwiejsze mecze.

- Na pewno nie będą to łatwe mecze. Wszyscy o coś grają. Kotwica już pokazała, że potrafi zabierać punkty czołówce, więc trzeba być przed meczem z nią maksymalnie skoncentrowanym. Przed pozostałymi również.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska