https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Batalia o konie trwa. Naukowcy z Austrii będą badać zwierzęta [WIDEO]

T. Mateusiak, Ł. Bobek
Pięć lat trwa batalia o konie z Morskiego Oka.  Animalsi uważają, że zwierzęta są przeciążone
Pięć lat trwa batalia o konie z Morskiego Oka. Animalsi uważają, że zwierzęta są przeciążone Wojciech Matusik
Jeszcze nie zaczęli pracy, a już polscy animalsi zapowiadają, że nie uznają raportu specjalistów. Naukowcy z Uniwersytetu w Wiedniu mają wydać opinię o przewozach w Morskim Oku.

Tatrzański Park Narodowy chce zlecić naukowcom z Austrii opracowanie raportu, który odpowie na pytanie, czy konie ciągnące wozy na drodze do Morskiego Oka pracują zbyt ciężko. To pokłosie trwającej od pięciu lat batalii, jaką z góralami pracującymi przy przewozie turystów w górach prowadzą organizacje prozwierzęce.

Dotychczas pracę koni w górach badali tylko polscy naukowcy, m.in. hipolog dr hab. Ryszard Kolstrung z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, dr weterynarii Marek Tischner z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, czy lek. weterynarz Paweł Golonka z Gliwic. Ryszard Kolstrung oraz Paweł Golonka początkowo zostali wskazani do badania koni przez organizacje prozwierzęce. Obaj jednak oświadczyli, że koniom w Morskim Oku nie dzieje się krzywda. Podobnie twierdzi Marek Tischner, który badał konie na zlecenie TPN.

Paweł Golonka przyznał nawet, że gdy zadzwonił do animalsów z informacją, że - jego zdaniem - konie są w dobrej kondycji, usłyszał "że to niedobrze". Teraz Fundacja Viva, która przejęła stery walki w obronie koni na tatrzańskim szlaku, uważa, że wszyscy trzej specjaliści są w błędzie.

Ryszardowi Kolstrungowi zarzucają, że dokonał złej analizy ciężaru, jaki mogą ciągnąć konie. Bowiem, według niego, zwierzęta bez problemów radzą sobie z 12 osobami na wozie. Animalsi przeciwstawiają mu wyliczenia inżynier Beaty Czerskiej z Zakopanego, która twierdzi, że z wozu powinno zejść około 8 osób. Dlatego Tatrzański Park Narodowy, który zajmuje się nadzorem nad przewozami na tej drodze, chce powołać zewnętrznych ekspertów. W tym celu TPN zamierza podpisać umowę z Uniwersytetem Wiedeńskim w Austrii.

- Niewątpliwie trzeba wreszcie określić, jaka praca może być wykonywana przez konie na tym szlaku, by nie była ona obciążeniem dla zwierząt. A że w tym momencie mamy dwie zupełnie skrajne opinie na ten temat, chcemy powołać niezależnego eksperta z zagranicy - mówi Szymon Ziobrowski, dyrektor TPN. - Być może opinia osób z zewnątrz pomoże nam wypracować jednolite stanowisko.

Choć naukowcy z Wiednia jeszcze nie zdążyli tak naprawdę wziąć się do pracy, już wiadomo, że ich raport... także zostanie oprotestowany przez Fundację Viva. - Podpisujemy się obiema rękami pod tym, by pracę koni w Morskim Oku zbadał i ocenił jakiś zagraniczny ekspert. Ale, naszym zdaniem, nie może to być nikt z uniwersytetu w Wiedniu - mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva. - Tamtejsi naukowcy są według nas nierzetelni. Od lat współpracują bowiem z Uniwersytetem Przyrodniczym w Lublinie i Uniwersytetem Rolniczym w Krakowie. A to właśnie na tych dwóch uczelniach pracuje Ryszard Kolstrung i Marek Tischner, czyli autorzy dwóch ekspertyz, które - jak sądzimy - są niezgodne z prawdą.

Jak dodaje Plaszczyk, zarówno ona jak i jej współpracownicy próbują obecnie szukać innych ekspertów ds. pracy koni. Ale ciężko ich znaleźć. - Wychodzi bowiem na to, że obecnie tą tematyką zajmują się tylko uniwersytety w... Afryce - mówi pani Anna. - Z całym szacunkiem, ale tam podejście do zwierząt mają zapewne zbliżone do tego, które reprezentują fiakrzy z polskich Tatr. Takich ekspertów nam nie trzeba. Dlatego szukamy dalej kogoś poważnego. Gdy taką osobę znajdziemy, zaprezentujemy ją TPN.

Dyskutowana od kilkunastu miesięcy sprawa domniemanego okrucieństwa, jakiego mają dopuszczać się pracujący w Tatrach wozacy, zatacza coraz szersze kręgi. W minioną środę (już po raz drugi) temat ten był przedmiotem obrad Parlamentarnej Komisji Przyjaciół Zwierząt. Do konsensusu nie doszło. Górale dalej uważają, że ich zwierzętom nie dzieje się krzywda, a animalsi, że konie są przeciążone.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 19

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

w
woźnica
Łu nas w mieście do dorożki wsiadać mogo 4 łosoby to górale jakieś insze konie majo że do woza bioro 12 łosób toż to chańba koniom cieżko ciognoć fure bo 12x80kilo to 960kilo plus woźnica to prawie tona (1000 kg) ale wykożystujo mandaciki łod policyi
W
Wkrętak
A może by tak elektryczne wozidła zamiast koników, a konie na łączkę i niech wypoczywają
s
sama prawda
wiedza ekspertow kończy sie tam, gdzie kończy sie koński ogon. A przeciez uciąg jezt zwiazany z napedzaniem wozu czyz nie?? a o tym żaden zootechnik wie niewiele.. w efekcie madre głowy nie potrafią doprowadzic do sytuacji w ktorej konie zamienia sie na nowe egzemplarze po dwoch latach !! `
j
jutu
Ale prawdziwe.
G
Gość
Publiczne bicie konia albo publiczne bicie kobyły powinno być surowo zabronione, podobnie jak publiczne znieważanie żyda, nawet wtedy, kiedy on byłby "poganiaczem" mulicy. W sprawie
"fasiągów" może być tylko jedno rozwiązanie; wysiedlić GÓRALI a w ich miejsce sprowadzić OSADNIKÓW spod słynnej biblijnej góry, też w większości bywali pasterzami, wtedy ci nowi, starzy mieszkańcy nie będą już stwarzać takich problemów.
A
Aga
Daruj sobie człowieku tę gadkę, bo to już robi się trochę nudne.
A
Aga
Bo o was nic dobrego nie da się napisać. Proste?
A
Aga
Chyba sama nie wierzysz w to co piszesz.
G
Gocha
Jesli ekspertyza rzeczywiście ma byc niezalezna to nie powinna mieć żadnego powiązania z obiema stronami .Ale eksperci z Wiednia współpracują z Uniwersytetem Przyrodniczym w Lublinie ,więc zostali powołani nieprzypadkowo.....wynik wiadomo jaki będzie....
j
ja
Na początku gdy padł koń Jordek myślałam,że faktycznie konie znad Morskiego Oka są przemęczane.Czytałam strony obrońców zwierząt i obraz umęczonego konia nasuwał się sam.Poświęciłam wakacje,posiedziałam na Palenicy,popatrzyłam co dzieje się na konnym postoju i opisałam na stronie RATUJMY KONIE Z MORSKIEGO OKA,że wcale nie jest tak jak oni piszą.Konie są zmieniane co kurs,dostają jeść i pić.Nie uwierzono mi.Zostałam wyrzucona z owej strony i nie mogę dodawać już komentarzy.Zaczęłam więc zastanawiać się o co tak naprawdę chodzi animalsom bo na pewno nie o dobro koni.A te przepychanki słowne,podważanie wykształcenia lekarzy wet.czy profesorów są żenujące.No oni są najmądrzejsi...kurcze.Doktor Golonka powołany przez zielonych i miał powiedzieć że koniki są przeciążone.Ale że nie powiedział to jest be...i już jego badania są nie ważne bo pewnie opłacone przez górali.Dlatego ta szopka z powoływaniem kolejnych zagranicznych ekspertów z góry skazana jest na porażkę.TPN powinien pogonić to zielone dziadostwo.Dość mądrych głów wypowiedziało się w tym temacie.
S
S.
Specjaliści z Austrii? ale wtedy góralskie konie mogą nie zrozumieć po niemiecku i badania znowu trzeba będzie powtórzyć.
Dajcie możliwość zarabiania na transporcie konnym do Morskiego Oka obrońcom zwierząt a wtedy problem sam zniknie.
???
Ona nie jest normalna, pisze takie obraźliwe komentarze o góralach(ogólnie o wszystkich) jakby miała coś z głową nie tak. Może jej żaden góral nie chce i stąd jej frustracja i chora zawiść do górali
z
znajomy
Dostała za tą całą akcje ogromne pieniądze, a że obłudna to każdy kto ją zna wie o tym
M
Max4x4
Cała sprawa rozbija się o tłuste tyłki hipokrytów/buraków którzy "płacą i wymagają". TPN broni przewozów bo zarabia na tym kupę kasy. Górale przecież to bidny naród... dudki trza zbierać.
j
janek
i zacznijcie sami ciągnąć te fasiągi to może turysta zrezygnuje z przejażdżki i pójdzie na nogach. Parę smagnięć batem nad grzbietem wam nie zaszkodzi a konik tym czasem posiedzi se na trawniku rozmyślając o emeryturze i wnukach...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska