Średnia cena piwa będzie szła w górę

Beata Kozidrak dorastała w kochającej rodzinie. Tata był inżynierem budownictwa, a mama zajmowała się domem. Poza Beatą było w nim dwóch jej braci. Mieszkali tuż przy lubelskiej Starówce. Beata często się tam bawiła, a jej koleżankami i kolegami były dzieci z różnych rodzin, nawet tych patologicznych. W domu Kozidraków żyło się skromnie. Tata nie zarabiał wiele, ale z każdego wyjazdu przywoził dzieciom prezenty.
Kiedy Beata była nastolatką, miała mnóstwo kompleksów na tle swojego wyglądu. Najbardziej martwiła się, że jest… piegowata. Wcześnie zauważono, że dziewczynka ma słuch absolutny. Dlatego posłano ją na naukę gry na skrzypcach. Pod koniec podstawówki jej muzyczne zainteresowania zwróciły się jednak w inną stronę. Pod wpływem starszych braci, zaczęła słuchać polskiego rocka. Jej idolem stał się Czesław Niemen. Znała większość jego piosenek i wyśpiewywała je w domu.
- W liceum występowałam w szkolnym zespole. Jako 16-latka śpiewałam z bratem w różnych domach kultury i klubach studenckich. Na jednym z takich występów pojawił się Andrzej Pietras, który przyjaźnił się z moim bratem. Andrzej miał już wtedy swój zespół, w którym śpiewał i grał na perkusji. Spodobało mu się nasze granie i zaproponował, abyśmy wspólnie stworzyli zespół – wspomina w „Gali”.
Grupa przyjęła nazwę Bajm – od pierwszych imion jej założycieli. Młodzi muzycy przygotowali trzy piosenki i zaczęli z nimi wygrywać różne lokalne przeglądy. To sprawiło, że zostali w 1978 roku zaproszeni do koncertu „Debiutów” na opolskim festiwalu. Choć go nie wygrali, piosenka „Piechotą do lata” stała się wielkim przebojem. Beata miała wtedy 17 lat i uczyła się jeszcze w liceum. Nic więc dziwnego, że jej rodzice nie byli specjalnie zadowoleni z tych sukcesów.
Początkowo muzyka Bajmu miała akustyczne brzmienie i lokowała się w formule piosenki turystycznej. Kiedy w 1980 roku wybuchła w Polsce moda na rock, grupa postanowiła pójść w tym kierunku. W efekcie już niebawem zaczęła sypać przebojami jak z rękawa: „Co mi Panie dasz”, „Józek, nie daruję ci tej nocy” czy „Nie ma wody na pustyni”. Testy pisała Beata, starając się opisywać w nich peerelowską rzeczywistość za pomocą różnych metafor.
- „Józek” powstał tuż po stanie wojennym, to była taka moja reakcja. Wszyscy, głównie studenci, wtedy krzyczeli „Wojtek, nie daruję ci tej nocy”. Takie były czasy, że trzeba było kamuflować przekaz, stosować pewną sugestywną symbolikę. Gdy śpiewałam „Nie ma wody na pustyni”, to też przecież nie chodziło o to, że na pustyni nie ma wody. Mowa była o naszej wolności, ta woda była tylko przenośnią – tłumaczy w „Gazecie Lubuskiej”.
Kiedy Beata stała się gwiazdą, zaczęła mocno eksperymentować z wyglądem. Jak sama później przyznała, inspiracji dostarczały jej... prostytutki, które widywała w hotelach. Nic więc dziwnego, że na tle peerelowskiej szarzyzny, była „kolorowym ptakiem”. Dlatego dorobiła się szybko wiernej grupy fanów, którzy czekali na każdy jej nowy przebój. A tych nie brakowało: Bajm świetnie odnalazł się również już w nowej Polsce. Mało tego – z czasem Beata rozpoczęła także udaną karierę solową. Nie zaszkodził jej nawet niedawny rozwód i skandal po prowadzeniu auta "na gazie".
- Nie palę, nie piję, ale nie robię też żadnych specjalnych ćwiczeń z głosem. Czasem żartuję, że jestem wokalnym samoukiem, który mógłby wykładać na uniwersytecie. Bycia artystą, tworzenia i sposobu kontaktowania się z ludźmi nikt na studiach nie nauczy. To się albo w sobie ma, albo nie. Trzeba tych ludzi kochać i wychodzić im naprzeciw, dając to, co się ma najpiękniejszego. I ja tak robię - podsumowuje w Onecie.
- Ta dzielnica Krakowa przeszła ogromną metamorfozę! Dawniej były tu... pola
- Tu zakupów już nie zrobimy. Te sklepy zniknęły na dobre z krakowskich galerii
- TOP 10 miejsc na zimową wycieczkę w okolicach Krakowa!
- Oto 10 powodów, przez które życie w Krakowie bywa nieznośne
- Zobacz najpiękniejsze kreacje z małopolskich studniówek 2023 cz. II