Od trzech tygodni na osiedlu Rżąka, przy ul. Jana XXIII, mieszka bezdomny owczarek niemiecki. Duży pies błąka się między blokami, podchodzi do placu zabaw, wychodzi na drogę, którą dzieci chodzą do szkoły. - Wielokrotnie informowaliśmy straż miejską i Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami o tym owczarku. Przyjechali, ale nie potrafili go złapać - żali się nasza zatroskana czytelniczka.
Mieszkańcy nie kryją swych obaw. - Jeszcze nikogo nie pogryzł, ale nie znamy zwierzęcia. Kto da nam gwarancję, że ono nie zaatakuje i że nie jest chore? - pyta dzwoniąca do nas kobieta.
Los wilczurowatego psa nie jest krakowianom obojętny. Osoby o wrażliwym sercu dokarmiają go. - Sama dałam mu resztki obiadu - przyznaje Marta Przybysz, mieszkanka osiedla. - Wydaje mi się, że jest łagodny. Wygląda na to, że ktoś go wyrzucił i on nie rozumie, co się stało. Ale nie dziwię się matkom, które boją się o swoje dzieci. To w końcu nie ratlerek - stwierdziła nasza rozmówczyni.
Dlaczego straż miejska i schronisko nie mogą sobie poradzić ze złapaniem psa? Bo zwierzę ciągle ucieka.
Paulina Boba, inspektor Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami przyznaje, że z owczarkiem faktycznie jest spory kłopot.
- Z przeprowadzonego przez nas wywiadu wynika, że ten zwierzak pojawia się w Rżące od trzech lat - podaje inspektorka.
Dodaje, że wszystko wskazuje na to, że on ma właściciela. - Ten człowiek chyba go wypuszcza i się nim nie interesuje. Próbowaliśmy go złapać wielokrotnie, ale się nie udaje - zauważa. - Problem w tym, że ten wilczur jest bardzo mądry. Świetnie rozpoznaje nasze samochody, a nawet poszczególnych pracowników ze schroniska czy KTOZ-u. Nie chcemy do niego strzelać nabojem usypiającym, gdyż odurzony takimi środkami mógłby wpaść pod samochód - zauważa.
Okazuje się, że w sprawie wilczura osiedle jest podzielone. Wiele osób uważa, że to łagodny pies i inspektorzy powinni dać mu spokój. - Tam pół osiedla go dokarmia - zdradza Paulina Boba. - Ale mamy też sygnały, że ten pies potrafi być groźny. Jedna z kobiet go dokarmiała, ale pies warczał na jej syna. Teraz więc prosi o jego odłowienie.
Pracownicy schroniska i KTOZ-u nie chcą się poddać. Obiecują, że przygotują obławę na psa. Proszą jednak także o kontakt osoby, do których pies podchodzi.
Być może mieszkańcom udałoby się złapać zwierzaka na smycz lub mogliby odprowadzić go na jakieś ogrodzone podwórko. Wystarczy wtedy zadzwonić do schroniska lub KTOZ-u (0 12 421 77 72 i 429 74 72). Straż miejska ma też odszukać właściciela. Grozi mu mandat za stworzenie zagrożenia dla ludzi.