Sezon narciarski ruszył z kopyta. Bania i Kotelnica już czynne, narciarze też w Jurgowie i Bukowinie
W sobotę 5 grudnia sezon narciarski 2020/21 otworzyły na Podtatrzu ośrodki Bania i Kotelnica w Białce Tatrzańskiej oraz JurgówSki w Jurgowie i RusinSki w Bukowinie Tatrzańskiej. W każdym z nich ruszyła przynajmniej jedna kolej krzesełkowa (na Bani dwie - przyp. red.) i wyciągi orczykowe. Narciarze, których spytaliśmy o zdanie mocno chwalili tez przygotowanie tras.
- Jeździ się bajkowo, co jest aż dziwne patrząc na to, co dzieje się obok stoku - mówił Marek Kaliszuk, narciarz, który przyjechał na Kotelnicę z Krakowa. - Zabrałem ze sobą rodzinę i wieczorem wracamy do domu, bo obecnie nie można wynajmować u górali kwater. Chcieliśmy nacieszyć się początkiem zimy, tylko że tej w górach już... nie ma - dodawał.
Mężczyzna miał rację. W sobotę na całym Podhalu aura była jesienna. Temperatura oscylowała pomiędzy 6 a 9 stopniami Celsjusza na plusie. Poza trasami narciarskimi nigdzie nie było tez śniegu. To wina wiatru halnego, który wiał w górach w środę i czwartek i dzień przed rozpoczęciem sezonu sprawił, że Podhale znów zmieniło krajobraz z białego na zielony.
W Białce sporo narciarzy, ale dystans zachowany
Poza pogodą narciarze naprawdę nie mieli jednak na co narzekać. Choć na stoku (szczególnie w Białce) pojawiło się ich naprawdę sporo, to wbrew pesymistycznym wizjom, obsłudze ośrodków udało się nad wszystkimi bardzo sprawnie zapanować. Kolejek nie było dosłownie nigdzie. Ani do kas, ani do toalet czy punktów gastronomicznych sprzedających jedzenie na wynos. Ludzie zachowywali od siebie odstępy i zgodnie z zaleceniami mieli na twarzy cały czas maseczki.
Identycznie było w Jurgowie i Bukowinie Tatrzańskiej. Tam narciarzy było mniej, więc sami pilnowali, by zachowywać od siebie odstęp w kolejce oczekujących do wejścia na wyciąg.
Kontrole policyjne na stokach na Podhalu
W Białce (zarówno na Bani jak i Kotelnicy) dodatkowo pomogli w tym właściciele stoków, którzy ustawili na podejściu do kolejek krzesełkowych siatki tworzące specjalne korytarze, jakie dotychczas można było spotkać np. na lotnisku.
- Organizacja była bardzo sprawna - ocenia Zofia Krawędziak z Myślenic. - Właściciele stoków zrobili wszystko, by nie podpaść inspekcji sanitarnej. Moim zdaniem większość z tych obostrzeń, które wprowadzono na stokach, jest po prostu głupia, bo tu na świeżym powietrzu może być wg. tych przepisów mniej ludzi, niż np. w zamkniętym supermarkecie. Cóż, musimy jednak wszyscy do tych dziwnych przepisów się stosować, bo inaczej o ukochanych nartach zapomnimy całkowicie - dodawała.
Jeśli chodzi o zapowiadane na podhalańskich stokach kontrole policji, to zostały one przeprowadzone już z samego rana. Również i mundurowi nie spotkali się z dużym lekceważeniem przepisów sanitarnych. W związku z tym... odjechali ze stoków.
Andrzej Duda: memory, five i stoki otwarte MEMY. Tak interna...
- Nieistniejące już tatrzańskie schroniska. Słyszeliście o nich?
- Koronawirus w Polsce [DANE, MAPY, WYKRESY]
- Parking pod Babia Górą w prokuraturze. Powstał nielegalnie
- Drożyzna nad morzem? Na Podhalu obiad zjesz za 15 zł
- Przyrodnicy uratowali przed utonięciem 500 susłów
- Urokliwe miejsca w Tatrach, gdzie nie będzie dzikich tłumów
