Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białorusini z Krakowa: Terror za polską granicą. Europa nie może tego zostawić

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
Białorusini mieszkający w Krakowie są przerażeni i oburzeni ostatnimi wydarzeniami związanymi z przymusowym lądowaniem samolotu Ryanair w Mińsku i zatrzymaniem opozycjonisty Ramana Pratasiewicza. Na zdjęciu Volha Kavalskaya.
Białorusini mieszkający w Krakowie są przerażeni i oburzeni ostatnimi wydarzeniami związanymi z przymusowym lądowaniem samolotu Ryanair w Mińsku i zatrzymaniem opozycjonisty Ramana Pratasiewicza. Na zdjęciu Volha Kavalskaya. Archiwum
Białorusini mieszkający w Krakowie są przerażeni i oburzeni ostatnimi wydarzeniami związanymi z przymusowym lądowaniem samolotu Ryanair w Mińsku i zatrzymaniem opozycjonisty Ramana Pratasiewicza.

FLESZ - Będzie propozycja paszportów szczepień

Volha Kavalskaya
Volha Kavalskaya Archiwum

- W niedzielę prowadziliśmy na Rynku Głównym protest przeciw opresjom reżimu Aleksandra Łukaszenki wobec niezależnych dziennikarzy na Białorusi i zamknięciu największego białoruskiego niezależnego portalu informacyjnego TUT.by. Pod koniec akcji dowiedzieliśmy się o historii z samolotem. Wszyscy byliśmy zaszokowani. Wydawało się, że już nic gorszego nie może się przytrafić. Nie do wiary, że doszło do takiej sytuacji. To pokazuje, że dla Łukaszenki nie ma granic – mówi Volha Kavalskaya, Białorusinka, która z powodów politycznych mieszka w Krakowie.

Protest krakowskich Białorusinów w obronie prześladowanych dziennikarzy przez reżim Łukaszenki

Kraków. Protest na Rynku w obronie wolnych mediów na Białoru...

- W samolocie było 123 pasażerów i to było niebezpieczne dla każdej z tych osób. Wydaje mi się, że Ryanair nie miał wyjścia i musieli lądować, bo mogło dojść do zestrzelenia samolotu. Ale to jest prawdziwy terror. To nie mieści się w głowie. W tym samolocie byli ludzie z wielu państw. Dla każdej z tych osób to był ogromny stres – dodaje Volha Kavalskaya.

Julia Andrukiewicz
Julia Andrukiewicz Archiwum

Mieszkająca w Krakowie i pracująca jako tłumacz Julia Andrukiewicz, Polka urodzona na Białorusi (ma tam rodzinę), komentuje: - Białorusini protestowali w niedzielę chcąc zasygnalizować rażące łamanie praw człowieka w ich kraju. Miało to związek ze śmiercią więźnia politycznego Witolda Aszuraka. Specyficznym zbiegiem okoliczności był fakt, że w chwili, w której miały miejsce akcje protestacyjne doszło do porwania samolotu. W tym przypadku mówimy o międzynarodowym terroryzmie lotniczym.

Przypomnijmy, że zarejestrowany w Polsce samolot linii Ryanair, który leciał z Aten do Wilna, lądował na lotnisku w Mińsku. Stało się tak, ponieważ załoga maszyny została poinformowana przez służby białoruskie o zagrożeniu bezpieczeństwa z powodu bomby na pokładzie. Do eskorty pasażerskiego samolotu został wysłany białoruski myśliwiec. Saperzy żadnego ładunku wybuchowego nie znaleźli. Na lotnisku w Mińsku został natomiast zatrzymany białoruski opozycjonista Raman Pratasiewicz.

- Teraz po tym wydarzeniu politycy europejscy zapowiadają sankcje. Chcemy, żeby Unia Europejska zareagowała bardziej surowo na okupację, terror na Białorusi. Liczymy, że będzie reakcja ze strony Raynera. Słyszałam, że linie lotnicze planują, by nie latać do Białorusi. Uważam, że to jest potrzebne, trzeba zabronić tam latać, bo to jest już niebezpieczne. Linie lotnicze odpowiadają za bezpieczeństwo pasażerów, a w takiej sytuacji nie mogą go zagwarantować – zaznacza Volha Kavalskaya.

Julia Andrukiewicz dodaje: - Obecnie jest wiele apeli, oświadczeń i wezwań. Jestem jednak sceptyczna w kwestii ich skuteczności. Jeżeli mówimy o wydarzeniach, które miały miejsce na przestrzeni wielu miesięcy na terenie Białorusi mam trochę żal do władz Polski, bowiem widzę w ich poczynaniach pasywność. Były i nadal mają miejsce represje osób pochodzenia polskiego, prześladowania działaczy Związku Polaków na Białorusi i nie wdziałam aktywności poza symbolicznymi oświadczeniami. Nie wiem co jeszcze musi się wydarzyć, aby świat zareagował na dramat, który dzieje się w pobliżu Polski. Myślę, że zdecydowane reakcje, m.in. dobrze przemyślane sankcje gospodarczo-polityczne mogą przynieść skutek. Nie wiem, co można byłoby jeszcze zrobić, by wpłynąć na działania dyktatora.

Białorusini z Krakowa: Terror za polską granicą. Europa nie może tego zostawić
Anna Kaczmarz

Raman Pratasiewicz to białoruski opozycjonista, współtwórca kanału Nexta, który obnaża zbrodnie reżimu Łukaszenki (ostatnio Nexta opublikowała m.in. film o nielegalnie zdobytej fortunie Łukaszenki). Był też jednym z autorów innego kanału – Białoruś mózgu (Biełaruś gołownogo mozga). Oba kanały zostały przez władze Białorusi uznane za ekstremistyczne, a ich autorzy są poszukiwani przez organy ścigania. Liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska przyznała, że Pratasiewicz został uznany przez reżim w Białorusi za terrorystę i może mu za to grozić kara śmierci.

- Wiemy, że Pratasiewicz bardzo strzegł swojej prywatności. Został mu udzielony azyl polityczny na terenie Polski, natomiast z tego co wiem od pewnego czasu, nie mieszkał w Polsce. Zastanawia mnie dlaczego nie został ostrzeżony przez odpowiednie służby o grożącym mu niebezpieczeństwie – mówi Julia Andrukiewicz.

Kanały Nexta Live i Nexta w internetowym komunikatorze Telegram mają odpowiednio ponad milion oraz 500 tysięcy subskrybentów, będąc tym samym najpopularniejszymi białoruskimi kanałami w tej aplikacji.

- Z tego kanału mogliśmy się dowiedzieć wszystkiego o protestach, o tym gdzie jest milicja, OMON, jak się przemieszczają po mieście – przyznaje Volha Kavalskaya.

W Krakowie studiowała na Uniwersytecie Jagiellońskim zarządzanie kulturą i mediami. Studia skończyła w 2020 r. Latem zeszłego roku wróciła na Białoruś, żeby uczestniczyć w demonstracjach przeciw reżimowi Łukaszenki. Później z powodów politycznych opuściła rodzinny kraj i wróciła do Krakowa, gdzie obecnie pracuje w jednej z firm branży komputerowej, stara się pomagać innym Białorusinom mieszkającym i emigrującym pod Wawel. Szacuje, że obecnie liczba Białorusinów w Krakowie zbliża się do ok. 10 tys.
Cała jej rodzina została w okolicach Mińska. Nie widziała się z nimi od sierpnia. Przyznaje, że może to potrwać dużo dłużej, bo teraz ciężko tam wrócić.

- Jak w zeszłym roku były masowe protesty, to mogło się wydawać, że już wygraliśmy, ale to wszystko dalej trwa. Teraz jest więcej aresztowań i ofiar – mówi Volha Kavalskaya. - Część Białorusinów jest przyzwyczajona do państwowej telewizji, która jest nadal najważniejszym i wiarygodnym dla nich źródłem informacji, wierzą we wszystko co w niej przekazuje reżimowa propaganda. Mam jednak nadzieję, że ich świadomość będzie się zmieniać. Mam nadzieję, że po tym co się stało politycy i społeczeństwo europejskie tak tego nie zostawi. Jakiś cud może nas uratować – dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska