Podobno ta nasza stacja, to ładnie wygląda - mówi przekornie Mirosław Wędrychowicz, burmistrz Biecza. - I podobno, to jedyna wyremontowana na tej trasie - dodaje.
W środku, po jednej ze ścian śmiga lokomotywa, porządna ciuchcia z węglarką. Trochę to nawiązuje do bieckich planów. Wokół ma postać punkt przesiadkowy i porządny gminny jarmark.
- Lokomotywa nas prowadzi - komentuje żartobliwie.
Powstał też parking dla samochodów na 42 miejsca, punkt postojowy dla rowerów na dwanaście miejsc, wiaty przystankowe, zajezdnia autobusowa. Wnętrze wyposażone zostało w proste stoliki, krzesła, kosze na śmieci oraz komputerowy system informacji podróżnej. Podczas burzy mózgów powstał pomysł, by w części poczekalni, tam, gdzie kiedyś urzędował dyżurny ruchu oraz kasy, zrobić wystawę kolejowych pamiątek.
Znalazło się trochę starych dokumentów, jakieś rozkłady jazdy, ze dwa mundury, lizaki - nieodzowny atrybut każdego kierownika pociągu. Gmina jest cały czas otwarta na wszelkie tego typu starocie, nawet gdyby miały być oddane w czasowy depozyt. - Wszystko jest tam już gotowe, myślę, że w styczniu będzie oficjalne otwarcie - zapowiada burmistrz..
Z planów bliższych ciału, są te związane z organizacją spotkania przewoźników. Na razie tylko tych wykorzystujących gumowe koła. Chodzi o to, by tak skorygowali swoje rozkłady, by zajeżdżali na przystanek przy dworcu.
- Będziemy rozmawiali z marszałkami Małopolski i Podkarpacia w sprawie połączeń do Rzeszowa i Krakowa, tak by stały się codziennością - zapowiada dalej. - Mam wielką nadzieję, że tak się stanie - dodaje.
Trochę po cichu dodaje, że w innych planach, które na pierwszy rzut oka bardziej przystają do marzeń, jest by Biecz, poprzez Jasło i Dębicę skomunikowany był z Krakowem. Nie dalej jak przed rokiem bowiem, jedną z inwestycji rekomendowaną przez powiat jasielski do Planu Zagospodarowania Przestrzennego Województwa Podkarpackiego - Perspektywa 2030, była rozbudowa linii kolejowej nr 25 Łódź Kaliska-Dębica, o odcinek z Dębicy do Jasła.
Tyle z suchej, urzędowej notatki. O realizacji na razie nie ma mowy.
- Koncepcja jest śmiała, ponoć od samego Franciszka Józefa - relacjonuje dalej burmistrz. - Ta, o której myślę, jest unowocześniona, bo pociągi miałyby tam pędzić nawet z prędkością 160 kilometrów na godzinę. Gdyby udało się ją kiedyś realizować, dojazd do Krakowa trwałby nieco ponad godzinę - dodaje.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
