Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Blue Cafe już dorosłe. 18 lat na scenie i aż dziesięć lat z Dominiką Gawędą

Paweł Gzyl
Fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska
„Chill Out And Chilli” to idealna płyta do zabawy, ale i do zadumy. Jej wydanie stało się dla nas pretekstem do rozmowy z Dominiką Gawędą i Pawłem Rurakiem-Sokalem z zespołu Blue Cafe.

Kiedy znany zespół wydaje płytę z nowymi wersjami swych przebojów, złośliwi twierdzą, że to „skok na kasę” fanów. Jak to jest w Waszym przypadku?
Dominika: Nic mi nie wiadomo o tym, że jesteśmy ludźmi, którzy „skaczą na kasę”! (śmiech). Może dla niektórych jest to trudne do zrozumienia, ale wydając płytę naprawdę nie myślimy o zyskach, tylko o piosenkach. Muzyka nie jest dla nas tylko pracą, ale przede wszystkim wielką pasją. Mamy bowiem to szczęście, że łączymy w życiu przyjemne z pożytecznym.

Paweł: Wydając płytę „Chill Out And Chilli” myśleliśmy przede wszystkim o naszych fanach, którzy czekali na tego typu materiał. Jesteśmy z nimi w stałym kontakcie - piszą do nas e-maile i listy, podsuwając pewne pomysły. My starannie się im przysłuchujemy, patrząc oczywiście co w tej chwili jest potrzebne na rynku. „Chill Out And Chilli” to zupełnie inna płyta od tego, co do tej pory wydaliśmy.

To prawda: pierwsza część albumu ma balladowy i akustyczny charakter, a druga - taneczny i elektroniczny. Skąd taki podział?
Paweł: To jest tak naprawdę płyta niuansów. Tam jest gra z całą muzyczną tradycją: od Bacha i Beethovena, po Milesa Davisa i Michaela Jacksona. Mamy tu elektronikę, ale też „żywych” muzyków, którzy dodali od siebie swoje „ja”. Weźmy pierwszy utwór - nagraliśmy „Buenę” z kubańskimi muzykami Reinaldo Ceballo i Renellem Valdezem. Głos tego ostatniego zabrzmiał po raz ostatni na tej płycie, bo wkrótce po jej nagraniu nasz kolega niestety zmarł. Dlatego zadedykowaliśmy ten utwór właśnie jemu.

Macie bogaty repertuar: trudno było wyselekcjonować te jedenaście nagrań na „Chill Out And Chilli”?
Dominika: Wybraliśmy te piosenki tak, aby pozwoliły one zatrzymać słuchacza w jego nieustannym biegu. Mamy nadzieję, że będzie sobie mógł usiąść wieczorem z lampką wina - i zastanowić się, pomyśleć o najbliższych, przyjrzeć się temu, co jest dla niego najważniejsze. Dlatego warto się wsłuchać w teksty tych utworów.

Paweł: Trasa promująca tę płytę będzie niezwykła. Planujemy ją bowiem zorganizować we wszystkich istniejących w Polsce planetariach. Myślę, że to mogą być magiczne koncerty.

Przy jakiej muzyce lubicie się bawić, a przy jakiej relaksować?
Paweł: Ja dla refleksji bardzo chętnie włączam sobie zespół Anawa z Markiem Grechutą albo piosenki Ewy Demarczyk i Wandy Warskiej. Przede wszystkim ze względu na piękne zgranie słowa z melodią. Bawić się lubię natomiast przy muzyce Prince’a lub Stinga.

Dominika: Ja relaksuję się przy muzyce filmowej. Mam w domu mnóstwo płyt z soundtrackami. A imprezuję do najnowszych utworów klubowych, choćby Calvina Harrisa czy Davida Guetty. Bardzo lubię taką muzykę. Wyszukuję często nowe utwory i płyty w internecie, śledzę, co się dzieje na światowych rynkach. To mnie inspiruje do własnej twórczości.

Prywatnie imprezujecie w znanych klubach czy raczej w domowym zaciszu?
Dominika: Ja lubię od czasu do czasu wyjść ze znajomymi na kolację do fajnej restauracji.

Paweł: Ja jestem wilkiem stepowym. Wolę pracować niż imprezować. Dominika i nasza menedżerka Kamila czasem porywają mnie do jakiegoś klubu. Bo tłum mnie przeraża, w hałasie nie słyszę muzyki i rozmów. Po drugim drinku atmosfera robi się jednak już przyjemniejsza. Kończy się tak, że one chcą już wracać, a ja przeciwnie - chcę zostać (śmiech).

Zawsze mnie ciekawiło, czy artyści śpiewający na wielkich sylwestrach, po swoich występach, imprezują razem na zapleczu.
Paweł: W czasie transmisji - nie ma mowy. Trzeba być dyspozycyjnym do samego końca. Dopiero potem przychodzi chwila na wspólne spotkanie.

Dominika: Za kulisami zawsze panuje wielka gonitwa. Jeden artysta schodzi, drugi wchodzi. Między nimi biegają producenci i inspicjenci. Pełną parą pracują fryzjerzy i stylistki. Wszystko jest obliczone co do minuty, musimy więc zachowywać ostre tempo. Dopiero po wszystkim możemy się wspólnie bawić. I to do rana!

A gdzie odpoczywacie po tych wszystkich szaleństwach?
Paweł: Kiedy mam kilka dni wolnych, uwielbiam wchodzić wysoko na Orlą Perć. Mój ulubiony odcinek to Świnica - Zawrat - Kozi Wierch. Potem zawieszam się na skale - i wiszę ze słuchawkami na uszach.

Dominika: Ja planuję zaraz po Nowym Roku wyjazd do SPA na trzy dni. Kąpiel w jacuzzi z lampką wina oraz masaże - to dla mnie najlepszy sposób na relaks.

Przy okazji koncertów czy realizacji teledysków za granicą macie też ochotę trochę się zrelaksować?
Paweł: Najfajniej było, gdy pojechaliśmy z koncertami do Grecji. Bo po występach zostaliśmy na tydzień wakacji. Mogliśmy więc pojeździć po kraju i poleżeć na plaży.

Działacie z Dominiką już razem dziesięć lat, a Blue Cafe istnieje dwie dekady. Jak postrzegacie zmiany, które zaszły w tym okresie w polskim show-biznesie?
Paweł: Są zespoły, które cały czas się rozwijają. Jest jednak wiele takich, które osnuwają się pajęczyną. Nagrywają te same płyty, w tym samym klimacie, które są nazbyt przewidywalne. Tymczasem czasy są tak wymagające, że ciągle trzeba się inspirować czymś nowym. Nieustanne podnoszenie sobie artystycznej poprzeczki - to istota sprawy.

Dominika: Z wielu względów dzisiaj jest trudniej niż wtedy, kiedy ja zaczynałam. Wydaje się bowiem, że wszystko już było. Ciężko jest zaskoczyć czymś nowatorskim odbiorcę. Trzeba się naprawdę nagłowić i mieć megawenę, żeby wymyślić coś, co się wszystkim spodoba. Ludzie są znieczuleni przez internet, reklamy, natłok tego wszystkiego. Nie wystarcza im to, co było kiedyś. Bo apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Macie ustaloną pozycję na polskim rynku. Uda się Wam jeszcze coś więcej osiągnąć?
Paweł: Blue Cafe było i będzie zespołem niepokornym. Czyli cały czas poszukującym, niedającym sobie przyprawić gombrowiczowskiej „gęby”. Nowa płyta to potwierdza. Co dalej się będzie działo? Chcemy nagrać akustyczny album - z orkiestrą kameralną, ze świetnymi muzykami. Czyli cały czas chcemy się rozwijać.

Dominiko, nie kusi Cię kariera solowa?
Dominika: Nie czuję takiej potrzeby. Chyba słychać, że jesteśmy z Pawłem bardzo zgrani?

***

Blue Cafe. Zespół muzyczny założony w 1998 roku przez Pawła Ruraka-Sokala. Wykonuje muzykę pop z elementami acid jazzu, funky, soulu i rytmów latynoskich. Pierwszą wokalistką zespołu była Tatiana Okupnik. W 2005 roku Okupnik opuściła grupę, a jej miejsce zajęła Dominika Gawęda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska