Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bochnia. Ludzie protestują, bo fetor obornika zatruwa im życie

Małgorzata Więcek-Cebula
Małgorzata Więcek-Cebula
Tomasz Rabjasz
Na uciążliwe sąsiedztwo skarżą się mieszkańcy bloku przy ulicy Górników w Bochni. Magistraccy urzędnicy są jednak bezradni

Grzegorz Gawłowicz nie może otworzyć okna w pokoju, bo od razu z zewnątrz do mieszkania wpada nieprzyjemny zapach.

- Mamy też problemy z muchami. Jest ich tak dużo, że musiałem kupić specjalną moskitierę, aby uchronić się przed nimi - mówi mieszkaniec bloku przy ul. Górników.

Jest jednym z wielu lokatorów budynku skarżących się na uciążliwe sąsiedztwo. Naprzeciw niego funkcjonuje, prawdopodobnie jedyne w Bochni, gospodarstwo rolne. Jego właściciele hodują byki i cielaki. Mają kilka sztuk zwierząt, niestety, obornik składują przed domem.

Problem fetoru unoszącego się nad okolicą, zwłaszcza latem, został poruszony podczas ostatniego posiedzenia Rady Miejskiej w Bochni.

- Zróbmy coś, aby ludziom pomóc, bo tam faktycznie jest bardzo nieprzyjemnie - apelował Eugeniusz Konieczny, radny z tej części miasta. Domagał się od urzędników jakichkolwiek działań, które pomogłyby ograniczyć skalę cuchnącego kłopotu. Sugerował, że być może sprawę rozwiąże posadzenie drzew, które oddzielą gospodarstwo rolne od bloku.

Andrzej Koprowski, asystent burmistrza Bochni, twierdzi, że miasto ma związane ręce i żadnych kategorycznych działań nie podejmie. - W okolicy tego typu działalność nie jest zabroniona. To swojski zapach, do którego można się przyzwyczaić. Dużo gorzej byłoby, gdyby po sąsiedzku funkcjonowała na przykład kurza ferma - przekonuje.

Problemu nie widzi też Kazimierz Osinka, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Bochni.

- Gospodarstwo działało tam dużo wcześniej, zanim wybudowano blok - przypomina. Mundurowy zwraca również uwagę, że do tej pory nikt z mieszkańców nie zgłaszał jakichkolwiek problemów z obornikiem.

Jak się okazuje, pojawiły się one, gdy w bloku zamieszkały rodziny z małymi dziećmi. Młodym ludziom takie sąsiedztwo przeszkadza o wiele bardziej niż starszym.

Właściciele gospodarstwa przekonują, że starają się tak funkcjonować, by nikomu nie przeszkadzać. - Nawet jeśli drogą wyprowadzamy krowy na łąkę, to zawsze po nich sprzątamy - zapewnia Stanisława Dobranowska. - Chcemy żyć z ludźmi w zgodzie. Jeśli obornik im przeszkadza, to go zasłonimy - obiecuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska