Wpisy uderzały w Zbigniewa Kolasę, społecznego inspektora pracy w KWK Brzeszcze i jego rodzinę. - Nie mogłem znieść tych kłamliwych słów. Bolały mnie, ale jeszcze bardziej moją żonę - wyznaje Kolasa.
Sądowy finał sprawy: dyrektor został uniewinniony
W Brzeszczach znów afera. Dyrektor kopalni Piotr Śleziak podejrzany jest o hejtowanie, czyli wyżywanie się na innej osobie za pomocą wpisów w internecie . Z jego domowego komputera wypisywane były obraźliwe hasła uderzające w Zbigniewa Kolasę, społecznego inspektora pracy w kopalni, oraz w jego rodzinę. Potem wydruki z internetu ktoś rozwieszał po korytarzach kopalni. Sprawa trafiła już do sądu.
Bardzo ostre wpisy
Zaczęło się w styczniu, kiedy między 7 a 17 górnicy na dole prowadzili strajk. Przez wiele dni nie wyjeżdżali na górę, nie wracali do rodzin. Na dole spali, jedli i czytali, m.in. hasła rozwieszone na ścianach i słupach wymyślone prawdopodobnie przez dyrektora: „Kolasy to szkodnicy. Ssali tę biedną kopalnię przez lata. Urwało się, to plują. Chwasty!”, „Bo to leń i gnida”, „I co państwo Kolasowie wy biedaczki. Weźcie się w końcu do uczciwej pracy, bo może trzeba będzie oddać państwu wszystko, co wyłudziliście nieroby”, „Kolasy won z kopalni!!!”.
Były też wpisy obrażające żonę pana Kolasy, sugerujące, że ma kochanków i załatwia mężowi różne ciemne interesy. Część z wpisów z komputera domowego Piotra Śleziaka pod artykułami dotyczącymi kopalni to był ciąg - komentarze do komentarzy, co mogło sugerować, że faktycznie rodzina Kolasów znana jest powszechnie ze skandali.
Podczas strajków na dole górnicy byli bardzo podminowani. Nie wiedzieli, co będzie dalej, czy uda się utrzymać kopalnię i czy będą mieć pracę. Na dole było 600 ludzi, których trzeba było utrzymać w ryzach. I to właśnie było zadaniem Zbigniewa Kolasy.
- Dbał o bezpieczeństwo. Organizował spanie, jedzenie, wyprowadzał na górę ludzi, którzy zasłabli, a w tym czasie ktoś robił mu krecią robotę. Dobrze, że górnicy nie uwierzyli w te wpisy, bo przecież mogłoby tu dojść do masakry - mówi pracownik kopalni, który poinformował nas o sprawie.
Policja ustaliła IP
Jeszcze w czasie trwania strajku Kolasa złożył na policji doniesienie o popełnionym przestępstwie. Jako że jest jednocześnie radnym miejskim, sprawa ruszyła z urzędu. Gdy udało się ustalić, że wszystkie wpisy pochodziły z komputera Piotra Śleziaka, Kolasa był w szoku.
- Nie spodziewałem się, że on może dopuścić się takich czynów - mówi. Jak przyznaje. miał wcześniej konflikt z dyrektorem. - Nie mógł zrozumieć, że ja jako społeczny inspektor pracy wydaję mu zalecenia poprawy różnych nieprawidłowości. Uważał, że się czepiam, a ja przecież dbam o bezpieczeństwo górników - podkreśla Kolasa.
Niedługo wyznaczona będzie pierwsza rozprawa w Sądzie Rejonowym w Oświęcimiu. Będzie się toczyła z oskarżenia prywatnego. - On chciał poniżyć mnie w oczach opinii publicznej - podkreśla Kolasa. Dyrektorowi grozi nawet do roku więzienia.
NSZZ „Solidarność” z KWK Brzeszcze złożył do Spółki Restrukturyzacji Kopalń wniosek o podjęcie działań w sprawie dyrektora. - Mamy nadzieję, że wyciągną konsekwencje - mówi Andrzej Dyrdoń z Solidarności. Dyrektor Piotr Śleziak nie zgodził się porozmawiać z naszymi dziennikarzami o sprawie. Przez sekretarkę przekazał, że nie ma pojęcia, o co chodzi. - Oj zna, zna, ale jemu chyba za bardzo wstyd, że dał się przyłapać - komentuje górnik, który poinformował „Gazetę Krakowską” o aferze.
