Pikieta rozpoczęła się o godz. 13.30. Ludzie przyszli przed kopalnianą bramę, aby wesprzeć górników, którzy zostali pod ziemią KWK Brzeszcze. Chcieli dodać im otuchy.
- W tej kopalni pracuje mów ojciec i brat, a mąż od lat starał się o przyjęcie - mówi Anna Noworyta z Brzeszcz. - Jeśli stracą pracę moja rodzina popadnie w nędzę. Musimy bronić kopalni i walczyć o jej utrzymanie - dodaje.
Większość kobiet, które można było spotkać na proteście to żony, córki i matki górników. O godz. 17 pod ziemią było 700 pracowników KWK, którzy w ten sposób walczą o utrzymanie zakładu i swoje miejsca pracy. Wiadomo, że nie jest to ostatnia manifestacja. Kolejna planowana jest na sobotę, a następna na niedzielę. - Będziemy walczyć do skutku - mówi Andrzej Kolonko z Brzeszcz.
Mieszkańcy Brzeszcz mobilizują siły. Zbierane są śpiwory i koce dla protestujących i górników. Część ludzi zamierza spędzić przed bramą kopalni kilkanaście godzin.
Protest odbył się bez zamieszek. Policja kierowała ruchem w związku z zamkniętą na czas protestów ul. Ofiar Oświęcimia od przejazdu kolejowego (w stronę Oświęcimia) do komisariatu policji w Brzeszczach.
Według danych służb kryzysowych wojewody śląskiego dziś popołudniu pod ziemią po skończonych zmianach przebywało 679 osób z kopalni Brzeszcze, 83 osoby z kopalni Bobrek-Centrum (w tzw. ruchu Bobrek), 150 osób z kopalni Sośnica-Makoszowy (w tzw. ruchu Makoszowy) oraz 114 osób z kopalni Pokój.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
