W 2015 r., na początku obecnej kadencji samorządu, komitet zwolenników urzędującego burmistrza, złożony z radnych zgrupowanych w klubie „Nasza Gmina Andrychów” miał większość w Radzie Miasta i liczył 14 na 21 radnych.
- Teraz jest ich 11, więc przewaga nad opozycją jest minimalna. to oznacza, że w przyszłym roku uchwały nie zawsze mogą być głosowane po myśli burmistrza: wystarczy że jeden, czy dwóch radnych burmistrza nie przyjdzie na sesję lub zmieni zdanie w ostatniej chwili i jego propozycja wyląduje w koszu. to duży problem dla władz miasta - przyznaje jeden z wiernych burmistrzowi rajców.
Grono to cały czas topnieje. Najpierw, w połowie kadencji, to grono opuścił radny Maciej Kobielus, dziś największy krytyk poczynań władz miasta.
Z kolei w ubiegłym tygodniu odeszły z tego klubu jeszcze dwie osoby - Zbigniew Rzadek i Dorota Magiera, a inne zapowiadają, że mogą to zrobić w styczniu. Zbigniew Rzadek, zarazem sołtys Inwałdu, przyznaje, że z burmistrzem Żakiem nie jest mu już po drodze. Dlaczego? - Powody tej decyzji przekażę mieszkańcom wsi na zebraniu wiejskim - ogłosił.
W ubiegły piątek to samo zrobiła też radna Magiera, tłumacząc się złą oceną pracy burmistrza i odpowiedzialnością za kłopoty finansowe gminnego Centrum Kultury i Wypoczynku, któremu z końcem roku zabrakło ok. 600 tys zł m.in. na pensje pracowników tej instytucji.