https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cała Polska uwierzyła w bezdomność nastolatka i jego mamy. Zebrano duże pieniądze. W sprawie rodzą się wątpliwości

Marcin Banasik
Poseł Łukasz Litewka (po lewej) z 15-letnim Sebastianem
Poseł Łukasz Litewka (po lewej) z 15-letnim Sebastianem Łukasz Litewka/Facebook
Zaczęło się od chwytającego za serce listu 15-latka z Krakowa, który napisał do posła Lewicy Łukasza Litewki. Sebastian opisuje w nim, że razem z mamą od kilku lat są bezdomni i nikt o tym nie wie. Polityk nagłaśnia sprawę i organizuje zrzutkę, która po kilka dniach osiąga ponad 700 tys. zł. Rodzą się pytania: dlaczego matka nie korzystała z pomocy instytucji takich jak MOPS, dlaczego w szkole przez pięć lat nikt nie zauważył, ze chłopiec nie ma domu? Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że sytuacja rodziny nie była tak dramatyczna, jak opisana w liście, a co do spania "na dworze" wiele osób ma duże wątpliwości. Chcieliśmy porozmawiać o tym z mamą chłopca, ale poseł Litewka odmówił podania telefonu.

5 lat ukrywania bezdomności?

Czy uczeń szkoły podstawowej przez pięć lat uczęszczania do szkoły może ukrywać przed kolegami i koleżankami oraz nauczycielami to, że jest bezdomny? To pytanie zadaje sobie dzisiaj wiele osób, które śledzą losy głośnej akcji pomocowej dla 15-letniego Sebastiana z Krakowa i jego mamy. W bezdomność chłopca uwierzył poseł Łukasz Litewka, który nagłośnił sprawę, zebrał ponad 700 tys. zł i w poście na swoim profilu facebookowym opisuje "model finansowania przyszłości Sebastiana." Post zobrazowany jest zdjęciem posła Litewki i Sebastiana.

Można powiedzieć, że na oczach całego kraju rozegrała się wzruszająca i piękna historia zakończona, niczym w bajce happy endem. Wróćmy jednak do początku, czyli do listu:

Chwytający za serce list

"Wiem, że na pewno jest dużo ludzi potrzebujących i że nie każdemu można pomóc, ale ja i moja mama na to naprawdę zasługujemy. Moja mama i ja żyjemy od kilku lat bez dachu nad głową, nie mamy mieszkania. Często śpimy na dworze, tak na dworze... Nikt o tym nie wie, nawet w mojej szkole. Mój tata się mną nie interesuje, ma nową rodzinę i nie jestem dla niego ważny. Mama ma czasami dorywcze pracę i tylko wtedy kiedy coś się jej trafi mamy na opłacenie hostelu lub czegokolwiek. Mama nie jest Polką i nikt jej nie chce pomóc. Ja już nie wytrzymuje mamy łez i tego wszystkiego." - czytamy w liście.

Dalej nastolatek pisze, że bardzo chce, aby jego mama była szczęśliwa.

"Dobrze się uczę, staram się jak mogę, ale sam pracować legalnie jeszcze nie mogę. Proszę z całego swojego serca o pomoc w znalezieniu nam mieszkania w Krakowie, gdzie teraz pójdę do 1 roku licea. Kiedyś jak dorosnę i zostanę lekarzem, to Panu wszystko zwrócę. Obiecuję! Będę się nadal dobrze uczył i będę dbał o swoją mamę. Dołączam Panu swoje zdjęcie ze szkoły jak i normalne plus swoje ostatnie świadectwo szkolne z paskiem, by Pan wiedział że nie oszukuję.”

Dobrze ubrany wzorowy uczeń

Łukasz Litewka zadzwonił do byłej szkoły chłopca.

"To nie była najmilsza rozmowa, ale zostawmy to. Panie podejrzewały, że ktoś na chłopca chcę wyłudzić pieniądze. Nigdy nie dostrzegli problemu, ale to ich problem. Potwierdziły, że chłopiec zawsze był wzorowym uczniem.

Rozmawiam jeszcze raz z mamą i chłopcem, którzy płaczą i dziękują. Nie wiedzą co powiedzieć, płaczą bo „nikt nigdy nam nie pomógł, zawsze pod górkę” - pisze Litewka na swoim Facebooku.

Po wpisie polityka na krakowską szkołę wylał się hejt, za to, że przez pięć lat nikt nie zauważył dramatycznej sytuacji chłopca.
Edyta Chorobik, dyrektor SP nr 18 w Krakowie, nie kryje zaskoczenia "bezdomnością" ucznia, który chodził do placówki przez ostatnie 5 lat.

- Uczeń zadbany, dobrze się uczył. Nigdy nikt nie zgłaszał - on, jego mama, uczniowie, nauczyciele - sygnałów, że Sebastian ma problemy. Mama bywała na wywiadówkach. Chłopiec zawsze był czysto i elegancko ubrany - jasne spodenki, biała koszulka, markowe buty. Mieliśmy adres zamieszkania ucznia. Gdy podczas pandemii było nauczanie zdalne, to Sebastian uczestniczył w lekcjach bez żadnego problemu. Tak nie wygląda bezdomne dziecko - mówi Edyta Chorobik.

Kuratorium bada sprawę

Po przesłaniu prośby o ustosunkowanie się do tej sprawy kuratorium przyznało, że dowiedziało się o całej sytuacji z naszego materiału. Kuratorium poinformowało też o niezwłocznie podjętych działaniach w celu ustalenia szkoły, którą właśnie ukończył Sebastian.

- Aktualnie badamy sprawę podjętą przez pana posła, aby ustalić fakty i przyczyny tej niedopuszczalnej sytuacji. Jesteśmy także w kontakcie z Miastem Kraków, jako organem prowadzącym szkołę. Oczywiście, w sposób dyskretny poinformujemy liceum, do którego będzie uczęszczał uczeń, aby oszczędzić mu stresu. Jeżeli w wyniku kontroli zostaną potwierdzone zaniechania po stronie szkoły, dyrektor otrzyma stosowne zalecenia. Ponadto, podczas spotkań szkoleniowych wizytatorów z dyrektorami szkół ten temat zostanie poruszony - mówi Sylwia Rapicka, z Kuratorium Oświaty w Krakowie.

Pomoc mamie i jej synowi zaoferowało też miasto

Po nagłośnieniu sprawy odbyło się spotkanie Sebastiana i jego mamy z przedstawicielami Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
- Zaoferowaliśmy pomoc, ale żeby jej udzielić musimy przeprowadzić nasze procedury, czyli m.in. wywiad środowiskowy. Pani jednak nie przyszła na kolejne spotkanie - mówi Agnieszka Pers, rzecznik krakowskiego MOPS-u.

Poseł jedzie na wakacje

Kiedy zadzwoniliśmy do posła Litewki z prośbą o ustosunkowanie się do sprawy, wokół której narasta coraz więcej wątpliwości, odpowiedział nam krótko, że nie może rozmawiać, bo... pakuje się na wakacje. Napisaliśmy mu jednak sms z informacją, o co konkretnie chodzi. Po kilku minutach poseł oddzwonił i poświęcił nam kilkanaście minut na wyjaśnienie sprawy.

Zapytany, czy ma pewność, że nastolatek razem z mamą nocowali "na dworze" Łukasz Litewka odpowiada:

- Bezdomność może mieć różne oblicza. Wątpię, że jeśli ktoś ma mieszkanie, to od czasu do czasu mieszkań w hostelu - wyjaśnia polityk. Poseł słowo "dwór" zamienia już jednak na dworzec. Mówi, ze jak dzwonił do chłopca i jego mamy, to w tle słyszał "dworcowe odgłosy".

Poseł dużo mówi o tym, że rodzina bardzo potrzebowała pomocy, że kobieta i jej syn teraz są bardzo szczęśliwi i nawet część zebranych pieniędzy chcą przeznaczyć na cele charytatywne. Dopytywany przez nas polityk, czy dokładnie sprawdził sytuację materialną rodziny przed nagłośnieniem akcji odpowiada w sposób lakoniczny i niejednoznaczny.

Na pytanie, czy wie dlaczego mama chłopca nie korzystała wcześniej z pomocy instytucji, które zapewniają dach nad głową, odpowiada, że nie wie, dlaczego kobieta tego nie robiła.

Kiedy prosimy o numer telefonu do mamy Sebastiana, poseł odmawia przekazania numeru.

Poseł podkreśla, ze zależy mu na dobru Sebastiana. Nie przeszkadza mu to jednak zamieszczać na swoim profilu zdjęcia razem z nastolatkiem i upubliczniać jego wizerunek. Zapewnia, że bardzo chciał tego sam Sebastian.

Co się stanie z pieniędzmi?

Z nieoficjalnych źródeł dowiedzieliśmy się, że sytuacja Sebastiana i jego mamy wcale nie wygląda tak dramatycznie jak chłopiec opisuje to w liście, a później przedstawia to Łukasz Litewka. Wiele osób ma duże wątpliwości co do bezdomności kobiety i jej syna, w tym pracownicy urzędu miasta, z którymi rozmawialiśmy anonimowo. Jednym z miejsc, w których mieli nocować są "Wiślane Tarasy", eleganckie apartamentowce blisko centrum Krakowa, gdzie cena noclegów nie należy do niskich.

Alicja Szczepańska, krakowska radna, wiceprzewodnicząca Komisji Rodziny, Polityki Społecznej i Mieszkalnictwa mówi, że nie zna szczegółów tej sprawy, ale podkreśla, że w przypadku wszelkich zbiórek na osoby w trudnych sytuacjach materialnych, priorytetem jest ostrożność.

- Osoby, dla których zbierane są pieniądze, powinny być dokładnie sprawdzone, a to wszystko potwierdzone dokumentami. Zwłaszcza jeśli w grę wchodzą duże pieniądze. Rozumiem spontaniczność i dobroć serca wielu ludzi, ale trzeba bardzo uważać, żeby decyzja o zbiórce nie zapadła zbyt pochopnie – mówi Alicja Szczepańska, krakowska radna, wiceprzewodnicząca Komisji Rodziny, Polityki Społecznej i Mieszkalnictwa.

Pod ostatnim postem facebookowym Litewki poseł wylicza, co stanie się z pieniędzmi zebranymi dla chłopca i jego mamy.

"Do 18 roku życia (niecałe 3 lata) wynajmujemy Sebastianowi i mamie mieszkanie w Krakowie. Zwykłe, skromne mieszkanie tak by zapewnić najważniejsze czyli dach nad głową. Sebastian będzie otrzymywać miesięczne kieszonkowe czemu? On nie chciał wstydził się, ale ja uważam że jak każdy młody chłopak powinien mieć możliwość by kupić sobie wymarzone buty, pojechać na wycieczkę, zakochać się i zabrać dziewczynę na lemoniadę, pójść do kina. Zakupimy Sebastianowi zestaw książek, laptop, garnitur oraz wszystkie rzeczy do szkoły tak by już w najbliższy poniedziałek po prostu uśmiechnął się wśród nowych rówieśników. W wieku 18 lat odwiedzimy Sebastiana i przekażemy resztę kwoty. Dorosłemu Sebastianowi, namówimy go by kupił sobie mieszkanie, by opłacił studia i by żył i realizował swoje marzenia. To będzie długa podróż, ale mam nadzieję że piękna."

Promienie słoneczne mogą powodować nowotwór skóry. Jak się chronić?

od 7 lat
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska