Po takim meczu, takim wyniku i bramce samobójczej rozczarowanie po Pańskim powrocie z Kielc musi być chyba bardzo duże.
Rzeczywiście, jestem rozczarowany. Przyjechaliśmy do Kielc po zwycięstwo i było to widać od początku spotkania w naszej grze. Później pojawiło się jednak dużo nerwowości, przyszły błędy i wywozimy z Kielc niestety tylko jeden punkt.
Korona Kielce - Wisła Kraków: jeden punkt lidera
Dla Wisły to bardziej strata dwóch punktów niż zysk jednego.
Tak jest. Niby w końcówce wydawało się, że mecz toczy się pod naszą kontrolą, ale jakoś straciliśmy ją w ostatniej chwili. O wszystkim przesądził, niestety, mój błąd przy rzucie wolnym Vukovicia.
Jak ta sytuacja wyglądała na murawie z Pańskiej perspektywy?
Sergei poprosił mnie, abym chwilę przed uderzeniem Vukovicia cofnął się z muru i próbował wybić piłkę po strzale. I wszystko byłoby OK, gdyby piłka po tym jak ją trafiłem, nie wpadła do naszej bramki.
Zgodzi się Pan z opinią, że to było trochę szalone spotkanie?
Przede wszystkim było otwarte. Obie drużyny chciały strzelać bramki i wygrać. Jeśli tak podejść do sprawy, to może rzeczywiście ten mecz był trochę szalony. Szczególnie dotyczy to drugiej połowy.
Korona - Wisła: mecz bez kibiców z Krakowa
Mówimy o Pańskim trafieniu samobójczym, ale przecież wcześniej miał Pan świetną okazję, żeby strzelić trzecią bramkę dla Wisły.
Miałem, miałem, ale jej niestety nie wykorzystałem. Tamta okazja miała jednak mniejsze znaczenie. O wszystkim przesądziła ta sytuacja z tej pechowej dziewięćdziesiątej trzeciej minuty i moje niefortunne zagranie...
Rozmawiał Bartosz Karcz
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Kibole z sąsiedniego osiedla polowali na mojego syna
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy