FLESZ - Koronawirus. Jak się przed nim uchronić
Miejsce związane z martyrologią więźniów KL Auschwitz
Dagmar Kopijasz z Fundacji Pobliskie Miejsca Pamięci Auschwitz-Birkenau w Brzeszczach podkreśla, że jest to obiekt nierozerwalnie związany z historią obozu i martyrologią więźniów.
- Z drugiej strony rzuca światło na prywatne życie esesmanów i pokazuje tę historię od strony katów - zaznacza pasjonat historii, członek fundacji, która podjęła się ratowania historycznej budowli noszącej oryginalnie nazwę Kameradschaftscheim der Waffen SS KL Auschwitz.
Przypomina śmiałą ucieczkę siedmiu więźniów wieczorem 27 lutego 1943 roku, którzy byli zatrudnieni w komandzie obsługującym kuchnię kantyny. Byli to Polacy: Kazimierz Albin (numer obozowy 118), Tadeusz Klus (nr 416), Adam Klus (nr 419), Bronisław Staszkiewicz (nr 1225), Franciszek Roman (nr 5770), Włodzimierz Turczyniak (nr 5829) i Roman Lechner (nr 3505).
Około godz. 19 już po zejściu wartowników ze stanowisk, w których pilnowali więźniów obozu w ciągu dnia, bracia Klusowie, Lechner, Staszkiewicz i Turczyniak podjęli ucieczkę. Zeszli do magazynu w podziemiach kantyny, zabrali ze sobą cywilne ubrania, wyciągnęli kratę z okienka i wyszli na zewnątrz. - Schodzących do piwnicy zauważył Franciszek Roman, który natychmiast powiadomił Kazimierza Albina. Obaj także przebrali się w cywilne kombinezony i w ślad za kolegami uciekli przez okienko w piwnicy - opisuje tę śmiałą ucieczkę Dagmar Kopijasz.
Uciekinierzy dotarli najpierw do pustego już wówczas posterunku tzw. dużego łańcucha straży, przekroczyli drogę Oświęcim - Brzeszcze, następnie pokonali w bród lodowatą Sołę, a następnie przeszli drogę Oświęcim – Kęty znajdującą się po drugiej stronie rzeki. Około 20 minut po rozpoczęciu ucieczki zawyły syreny alarmowe. Rozpoczęła się obława. Zbiegowie zdołali jednak ujść.
Byli więźniowie KL Auschwitz: kantyna to także ślad obozowej historii
Wspomniany Kazimierz Albin, jeden z więźniów I transportu do KL, który zmarł niespełna dwa lata temu, powtarzał często, podobnie jak inni byli więźniowie, że ślad obozowej historii jaką stanowi kantyna powinien zostać uratowany.
Podjęła się tego Fundacja Pobliskie Miejsca Pamięci Auschwitz-Birkenau. Okazało się to być ogromne wyzwanie, bo budynek zachował się w zasadzie w pełni oryginalnym stanie, ale był bardzo zniszczony.
- Drewniany budynek obozowej kuchni i kantyny SS, został wzniesiony na przełomie 1941 i 1942 r. przymusową, niewolniczą pracą więźniów Auschwitz. Prace zaczęto na jesieni 1941, a zakończono końcem marca 1942 roku - przypomina początki obiektu Dagmar Kopijasz.
Wybudowany został z wielkim rozmachem. Mógł pomieścić 2 tys. osób. W ciągu doby kuchnia mogła wydać dla załogi SS 6 tys. posiłków. Esesmani spotykali się tutaj także na imprezach rozrywkowych, przedstawieniach i koncertach. Po wojnie znajdowały się tutaj magazyny oraz suszarnia zboża. Od lat 80. ub. wieku budynek zaczął popadać w ruinę.
- To jedyny tak duży budynek w Europie po systemie niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych i zagłady, to 18 tys. m sześc. kubatury w pełni oryginalnego i nierozerwalnie związanego z Holokaustem i martyrologią więźniów obozu KL Auschwitz-Birkenau budynku - podkreślają pasjonaci historii z Brzeszcz i apelują o wsparcie prowadzonych działań.
Na ich stronie www.auschwitz-podobozy.org można znaleźć informacje, jak to zrobić. Fundacja stara się ratować miejsca związane z martyrologią a znajdujące się poza obszarem Muzeum Auschwitz-Birkenau.
- Kosmiczne miasteczko przy autostradzie A4. Co skrywają tajemnicze kopuły?
- Nowe osiedle Spacery niedaleko Krakowa. Stąd będzie widać Tatry!
- Najmniejszy na świecie rozrusznik serca wszczepiono pacjentce w Oświęcimiu
- Tropikalne baseny otwarto w sąsiednim województwie. Zobaczcie zdjęcia
- Ubierz JP II w papieskie szaty. Gra promowana przez ministra Czarnka budzi emocje
- Koronawirus uderzył w rynek pracy w powiatach Małopolski zachodniej
