Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcieli ograbić bogatego rzeźnika. Zabili rolnika

Artur Drożdżak
Marian Bobula dzielnie walczył z dwoma bandytami, którzy nocą weszli do jego domu
Marian Bobula dzielnie walczył z dwoma bandytami, którzy nocą weszli do jego domu Artur Drożdżak
Marian Bobula, skromny i życzliwy rolnik z Brzezinki, zginął, bo miał być bogaty.

Ta kryminalna historia miała swój początek jesienią 2012 roku, ale nie "pod celą", jak się mówi w więziennej gwarze. Nie zaczęła się także w "sieczkarniku", czyli policyjnej izbie zatrzymań. Jej bohaterowie - nietypowo - poznali się w uzdrowisku w Rabce. To właśnie tam podczas kuracji dla podratowania zdrowia znaleźli się przypadkowo 66-letni dziś Eugeniusz O. i 53-letni Mieczysław S.

Obaj przypadli sobie do gustu, wymienili adresami i telefonami. W chwili szczerości Mietek zwierzył się koledze, że był wielokrotnie karany za włamania.

- To może znasz Staszka M.? - zainteresował się Gienek.

Miał na myśli swojego dobrego 57-letniego kolegę, który też był włamywaczem i miał kilka wyroków na koncie. Mietek nie słyszał o takim kryminaliście, ale to nie zraziło Gienka, który zachwalał Staszka, że " jest dobry w swojej robocie".
Zaproponował wspólne spotkanie ludzi z branży. Doszło do niego wiosną 2013 r.

Gienek szuka roboty dla kolegów
Trzej panowie bliżej poznali się w podkrakowskim domu Gienka. Była wódeczka, zakąska, wymiana bogatych doświadczeń.
Gienek, który jako jedyny z trzech nie był karany, nie wtrącał się do rozmowy recydywistów, ale słuchał i wyciągał wnioski.
Dwa miesiące później Gienek, któremu zaimponowała znajomość z przestępcami, zorganizował dla kolegów robotę.
Usłyszał plotkę, że dwie wioski od niego mieszka samotnie bardzo bogaty rzeźnik. Idealny cel dla włamywaczy, uznał.

- Ludzie mówią, że w domu trzyma sporo pieniędzy i kosztowności - Gienek z wypiekami na twarzy opowiadał wspólnikom.
Z Mietkiem i Staszkiem pojechali na miejsce, obejrzeli dom skryty za drzewami. Kłopot był tylko z biegającymi po posesji psami, ale włamywacze i na nie mieli sposoby.

- Po robocie możecie u mnie przeczekać. Mieszkam kilka kilometrów stąd, więc moja meta jest w sam raz - Gienek zaoferował pomoc.

Skok zaplanowali na noc z 26 na 27 czerwca 2013 roku. Ubrali rękawiczki, Staszek wziął kominiarkę. Gienek w ostatniej chwili się wycofał.

Bandyci idą nocą obrabować rzeźnika
- W porównaniu z wami ja jestem amatorem. Zaczekam w domu aż wrócicie z łupem - stwierdził.

Mietek i Staszek pokiwali głowami i ruszyli przed siebie. Zbliżała się północ i na szczęście psy były zamknięte w komórce, a ich ujadanie nie zniechęciło mężczyzn. Przeskoczyli ogrodzenie i zbliżyli się do domu. Światła w środku były zgaszone, więc gospodarz pewnie gdzieś sobie poszedł. Z zawodowej ostrożności Mietek i Staszek zastukali w okno. Cisza. Zaczekali, aż zgasną światła u najbliższego sąsiada, bo chcieli wyłamać główne drzwi wejściowe do budynku. Jeszcze raz zastukali w szybę. I znowu nic. Metalowym łomem podważyli zamek, drzwi ustąpiły i znaleźli się na ganku. Dwa kroki i już byli w przedpokoju.

Tu niespodzianka. Na drodze stanął im gospodarz. - Co tu robicie? - krzyknął mężczyzna.

- To jest napad! Jak będziesz spokojny to nikomu nic się nie stanie - Mieczysław S. nie stracił zimnej krwi.

Szarpali się, Staszek zaczął bić gospodarza po twarzy, ale ten nie pozostał mu dłużny. Silny był, odważny, szybko ochłonął po chwili zaskoczenia wizytą bandytów. Ściągnął Staszkowi kominiarkę z twarzy.

Mietek zdołał wtedy związać nogi gospodarza sznurkiem. Unieruchomili go, skrępowali mu ręce z tyłu, a że krzyczał cały czas, to zakleili mu usta taśmą samoprzylepną.

Pytali, gdzie ma pieniądze i cenne rzeczy. Odpowiedział, że gotówkę ma, ale w banku. W domu jest może ze 150 zł.
Nie zrażeni zaczęli przeszukiwać pokoje. Wywrócili wszystko do góry nogami, ale niczego nie znaleźli.

Gospodarz walczy z włamywaczami
Napastnicy wściekali się, że wyjdą z pustymi rękami i nie zauważyli, że gospodarz wyswobodził się z więzów. Od razu wziął do ręki ich metalowy łom i próbował nim uderzyć Staszka. Ale bandyta był znacznie szybszy. Zdołał wyrwać łom i zadać silny cios gospodarzowi prosto w głowę. Potem już bił gdzie popadło, domagał się wskazania miejsca gdzie ukrył swoje pieniądze.
Tymczasem Marian Bobula nie odpowiadał, bo od ciosów stracił przytomność.

Wtedy Stanisław M. znowu skrępował mu ręce, nogi i złączył je dodatkowym kawałkiem sznurka. Taśmą kilkakrotnie owinął mu głowę i zatkał usta. Mietek stał obok i przyglądał się poczynaniom kolegi. Jeszcze raz przeszukali dom - bez efektu.

Gdzieś koło 3.00 nad ranem wyszli, a zakneblowanego, związanego i nieprzytomnego gospodarza zostawili na pewną śmierć.
Skierowali się w okolice mostu nad kanałem rzecznym Łączany - Skawina. Przebrali się i zmienili ukryte tam wcześniej buty, a stare wyrzucili do wody.

Pieszo dotarli do domu Gienka. Opowiedzieli mu, co zaszło. Mieli do niego pretensje, że nie znaleźli żadnych pieniędzy. U niego umyli się z krwi, część zakrwawionych rzeczy Gienek spalił, a pozostałe wyrzucił do rzeki. Rozstali się. O tym, że coś niedobrego stało się 55-letniemu gospodarzowi, pierwszy pomyślał jego sąsiad.

Nie widział, by Marian Bobula wyprowadzał krowy na pastwisko, a tak przecież codziennie robił. Zadzwonił więc do jego starszego brata, Franciszka. Podejrzewali, że Marian zasłabł lub zachorował, ale nie że został zamordowany.

Zabili spokojnego, życzliwego rolnika
- Widok był straszny. Jakby przez dom przeszło tornado. Brat był siny, związany, uduszony. Straszna śmierć - opowiada 69-letni brat ofiary.

Franciszek Bobula nie ma pojęcia, czy zabójcy znaleźli coś wartościowego. We wsi Brzezinka koło Brzeźnicy takiej zbrodni najstarsi ludzie nie pamiętają. Marian żadnym rzeźnikiem nie był, utrzymywał się z pracy na roli.

Nie potwierdziła się plotka o jego bogactwie i kosztownościach, które miał trzymać w domu. Miał 10 hektarów pola, trzy ciągniki, kombajn, auto. Żył z uprawy roli i hodowli zwierząt. Życzliwy dla ludzi, spokojny, choć zamknięty w sobie.

- Było nas czterech braci, a zostało dwóch. Jeden zmarł na raka, teraz drugi tak tragicznie. Mam nadzieję, że zabójców Mariana spotka surowa, najsurowsza kara - mówi Franciszek Bobula.

Obu bandytów, Mietka i Staszka, zatrzymano po pół roku śledztwa. Pomogła analiza połączeń telefonów komórkowych i policyjny nos. Obaj recydywiści trafili do aresztu. Wobec Gienka zastosowano dozór policyjny.

- Ten mężczyzna będzie odpowiadał za utrudnianie śledztwa, zacieranie śladów zbrodni i udzielenie pomocy do włamania. Pozostali dwaj mają poważniejsze zarzuty, bo dokonanie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem - mówi Jerzy Utrata, szef Prokuratury Rejonowej w Wadowicach.

Grozi im za to co najmniej 12 lat więzienia. Sekcja zwłok wykazała, ze Marian Bobula miał pękniętą czaszkę, złamany mostek i żebra, a taki sposób skrępowania i unieruchomienie klatki piersiowej spowodowało, że poniósł śmierć przez uduszenie.
Akt oskarżenia w sprawie trzech mężczyzn już trafił do krakowskiego sądu. Staszek nie przyznaje się do winy i odmawia składania wyjaśnień. Mówi, że nie wie, czemu Gienek go obciąża.

Bandyci teraz się wypierają
Mietek się przyznał, że dokonał napadu, ale nie chciał nikogo zabić.

- Poszliśmy na całość, gdy okazało się, że gospodarz jest w domu, a miało być tylko włamanie - tłumaczy się. Stara się wybielić i twierdzi, że nawet powstrzymywał Staszka przed eskalacją przemocy, a gospodarz żył, gdy wychodzili z jego domu.
Gienek, który wszedł w środowisko bandytów i zaaranżował spotkanie dwóch kryminalistów, zaprzecza teraz, że im pomagał i temu, że " nagrał robotę" w Brzezince.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska