Chleb i sól to raczej za mało, by zdobyć inwestora. Wielki kapitał omija Tarnów

Co było dalej? Niestety nie wiem, bo w tym momencie się mocno wbiłem paznokciami w płatek ucha, że czar prysł. Proszę się nie uśmiechać pod nosem. Sami sobie Państwo przypomnijcie swoje najbardziej odlotowe sny. Pomogło, prawda?

Ale do rzeczy, podobną projekcję chyba miało więcej osób w Tarnowie. No bo ostatnio pojawiła się w mieście inicjatywa zorganizowania debaty o tym, jak by tu w czasach dynamicznego rozwoju sztucznej inteligencji i w ogóle zaawansowanych technologii znaleźć pomysł na miasto. Żeby Tarnów opływał w dostatki, rzecz jasna w czasach czwartej rewolucji przemysłowej.

Super, że jest ktoś, komu chce się przekuwać marzenia w rzeczywistość, choćby wydawały się ulotne niczym sen. Szacun, naprawdę. Trzymam kciuki.

No bo, kurczę, nam tu w Tarnowie chyba w żadną koniunkturę nie udało się wstrzelić od prawie stu lat i budowy Azotów. Inwestorów z wypchanymi portfelami generalnie się tu nie widzi. Co najwyżej o nich się słyszy, ale tylko w życzeniowym trybie przy okazji każdej kolejnej kampanii. Przynajmniej kandydaci mają zawsze pod ręką żelazny punkt programu.

Ostatnie poważniejsze inwestycje, które skutkowały tworzeniem większej liczby miejsc pracy w Tarnowie, to były zdaje się budowy galerii handlowych. Dekadę temu.

Pole do popisu niby więc mamy, tylko czy aby nie jest ono jałowe? No bo skoro Tarnów nie umiał trzy lata temu dogadać się z firmą produkującą uszczelki dla branży moto, żeby pobudowała fabrykę właśnie tu, to może być coś na rzeczy.

Chleb i sól to najwyraźniej za mało, pozostaje z zazdrością zerkać na Mielec, Dębicę, a także Bochnię, o Krakowie to już w ogóle nie wypada wspominać.

Na koniec - podobno UE ma zamiar wpompować w sztuczną inteligencję 200 miliardów euro. Jest o co się bić!