Burmistrz Chrzanowa Marek Niechwiej nie zamierza pogodzić się z faktem obniżenia mu pensji przez radnych do kwoty 5,6 tys. zł brutto. Oczekuje przywrócenia wynagrodzenia do poprzedniej wysokości, czyli dwa razy więcej niż po decyzji samorządowców.
Burmistrz nie przyjmuje jej do wiadomości, ani apeli, by ustąpił ze stanowiska po tym, jak w lutym br. spowodował kolizję po pijanemu. Mimo twardych dowodów, jakimi dysponuje policja i prokuratura, nie przyznaje się do winy. Uważa natomiast, że to radni złamali prawo, zabierając mu pieniądze. Według niego, nie uwzględnili bowiem wysokości dodatku funkcyjnego, a uzasadnienie uchwały zmieniającej pensję było bardzo lakoniczne. Wniosek o jej uchylenie przekazał już radnym, którzy mają się do dokumentu odnieść już na wtorkowej sesji.
Niechwiej nie zechciał skomentować sprawy. Od momentu kolizji z jego udziałem unika dziennikarzy jak ognia, a sekretarka nie łączy z nim rozmów. Krzysztof Zubik, przewodniczący rady miejskiej, zaznacza, że odpowiedź na wniosek burmistrza musi być sporządzona w formie uchwały. Komisje dopracowują ją, tak by we wtorek podczas sesji była najpierw omawiana, a następnie odbyło się głosowanie. Większość, którą w radzie ma Platforma Obywatelska, zagłosuje za zignorowaniem wniosku burmistrza.
- Obcinając gażę burmistrzowi powstrzymaliśmy się od szerokiego uzasadnienia, gdyż nie chcieliśmy po raz kolejny wyciągać brudów i przypominać burmistrzowi, jak się zachował. Wytknęliśmy mu nie tylko, że złamał prawo, wsiadając za kółko po alkoholu, ale także bierność w pracy - mówi Krzysztof Zubik. Przypomina także doniesienie mieszkańców do prokuratury, gdy burmistrz w oświadczeniu majątkowym nie uwzględnił wszystkich swoich dochodów, m.in. tych inkasowanych za wykłady z filozofii w chrzanowskiej bibliotece. - Uznaliśmy, że obniżenie wynagrodzenia to jedyna kara, jaką możemy zastosować. Chcieliśmy to zrobić po dżentelmeńsku - tłumaczy Zubik.
Mirosław Chrapusta, dyrektor Biura Nadzoru Prawnego Wojewody Małopolskiego przyznaje, że sprawa jest skomplikowana, bo uzasadnienie radnych faktycznie jest zbyt ogólnikowe. - Zwróciliśmy się do nich na piśmie, by sprecyzowali swą decyzję - zaznacza Chrapusta. Dodaje, że burmistrz, jeśli radni nie uchylą uchwały obniżającej mu pensję, może pójść do sądu administracyjnego.
- Może czekać na prawomocny wyrok i do tego czasu pobierać obniżoną pensję. Ale może też jednak wnieść do sądu wniosek o ustanie wykonania uchwały rady -mówi Chrapusta. Precyzuje, że jeśli sąd przychyli się do takiego wniosku i pozytywnie go rozpatrzy, wówczas jeszcze przed czekającym go procesem burmistrz będzie dostawał wynagrodzenie w wysokości przed obniżką. - Jeśli podczas procesu okaże się jednak, że radni mieli rację, wtedy burmistrz musiałby oddać różnicę w pobieranej przez ten czas kwocie - tłumaczy Chrapusta. Nie przesądza jednak decyzji sądu.
- Samo pisemne uzasadnienie to niejedyny dokument, jaki sąd bierze pod uwagę. Ważne są także wpisy w protokołach, nagrania z sesji. Jeśli radni udowodnią, że powód obcięcia wynagrodzenia był wytłumaczony dokładnie, wówczas przyzna im rację - podkreśla.
Chrzanowianie są zniesmaczeni postawą burmistrza. - Kolejny raz udowodnił, że nie ma honoru i zasiada w fotelu tylko dla pieniędzy - komentuje Maria Bębenek z Chrzanowa i nie może doczekać się referendum w sprawie odwołania Niechwieja. Może do niego dojść dziewięć miesięcy po wyborach, a więc dopiero po wakacjach.
