https://gazetakrakowska.pl
reklama
18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chrześcijańska sztuka walki kwitnie w Krakowie [ZDJĘCIA]

Marta Paluch
Chrześcijańska Szkoła Walki Arma Dei uczy krakowian, jak obronić siebie (i innych) po katolicku. Paradoks? Wcale nie. Dwie grupy ćwiczą w salce w klasztorze karmelitów bosych i w parafii bł. Anieli Salawy.

Jak to wygląda? Postanowiliśmy zobaczyć na własne oczy. Mężczyźni stoją skupieni, bosi na zimnych kafelkach. Na zewnątrz wiatr i deszcz. Modlą się o dobry trening. I zaczynają rozgrzewkę.

- Kręcimy kolanami - komenderuje Antoni Paprotny, trener Arma Dei. Uczestnicy skaczą w miejscu jak bokserzy, by się rozgrzać. Potem zaczynają się ćwiczenia wykopów. Ręce uniesione, ugięte. - Próbujesz go kopnąć. A ty robisz unik w bok - pokazuje trener i zwinnie ucieka napastnikowi. Niewysoki, długie blond włosy w kucyku na plecach. - Teraz napinasz ramiona i brzuch i przyjmujesz atak! - mówi. I prast! - błyskawicznie trafia w ramię wyższego o głowę Marcina. - Napnij mocniej! - rzuca i prast! Znowu w ramię.

Teraz jeden z chłopców ustawia się tyłem, a drugi łapie go za nogę i przewraca. Ofiara ma się bronić. - Nie obracaj się! Zanim to zrobisz przeciwnik cię kopnie! - ostrzega Antoni. I sam zadaje cios. - Spróbuj pociągnąć za nogę, mocno - pokazuje. To wygląda groźnie. Marcin atakuje go z tyłu i gruch! już leży na ziemi. To musiało boleć.

- Dlatego trenujemy bez maty na kafelkach, by mieć warunki jak najbardziej zbliżone do realnych. Gdy cię ktoś zaatakuje na ulicy, nie upadniesz na materac - mówi trener Paprotny.

Tłumaczy, że dzięki temu uczestnicy nie wyrabiają sobie fałszywych nawyków. Dodaje, że Arma Dei służy przede wszystkim nauce samoobrony. - Uczę, że najlepiej jest uniknąć walki, a jeśli nie można - unieszkodliwić przeciwnika. Nie tyle go uszkodzić, co właśnie uniemożliwić dalsze działanie - opowiada.

Tłumaczy, że na tym właśnie polega chrześcijańska sztuka walki. I to nie kłóci się z zasadą, że gdy ktoś uderzy katolika w jeden policzek, on musi nadstawić drugi. - Szanuję swoje życie, Bóg kazał mi go bronić oraz stawać w obronie innych. Szanuję też przeciwnika, ale w razie konieczności mogę mu zrobić krzywdę - tłumaczy Paprotny.

Wcześniej pięć lat doskonalił umiejętności w koreańskiej sztuce walki taekwondo. Arma Dei to jego własny wynalazek. - Chciałem trenować coś, co nie jest związane z duchowością Wschodu, tylko z katolicką, bo sam jestem katolikiem - podkreśla. To działa.

- Ćwiczyłem karate, które jest bardzo kontaktową sztuką walki. A tutaj najważniejsze jest nastawienie, że przede wszystkim mam się bronić. Idea też nie jest obojętna, sam działałem w duszpasterstwie - mówi Arek Marzec, który trenuje z Antkiem. Jest zaopatrzeniowcem, a na treningach rozładowuje stres. - Tutaj podoba mi się to, że uczymy się, jak pokonać większego od nas przeciwnika, sprytnie go zaskoczyć, a nie atakować na siłę - podkreśla. W trakcie treningu gruchnął o podłogę, aż zadudniło. - Wiadomo, trochę bolało, ale dzięki rozgrzewce mamy rozciągnięte mięśnie i nie boli nas tak bardzo - mówi Arek.

Marcin Porucznik, pracownik firmy budowlanej,na treningi chodzi z żoną Marysią. - Chcę sobie wyrobić odruch samoobrony, to jest bardzo ważne - mówi. Jako mały chłopak był zawadiaką. Zaś jako dorosły był świadkiem incydentu w knajpie, wtedy zdroworozsądkowo uniknął walki. - Ale teraz próbowałbym się bronić, bo bezbronność prowokuje agresję - uważa. A on i inni nie chcą być bezbronni. - Teraz czuję się pewniej idąc ciemną ulicą - dodaje Marcin Pabian, student. Pewnie także dlatego, że... - Nie wiem jak to określić, ale wiem, że Bóg nade mną czuwa - dodaje.

Chłopcy po dwóch godzinach treningu, w całkiem już mokrych koszulkach, stają do modlitwy. Z obrazu na ścianie patrzy na nich o. Masymilian Kolbe.

Autobusy w dawnym Krakowie [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
magnat
Pozytywnych komentarzy widzę od pyty.
Paprotny chłopaczyna czegoś się ochlał i zachciewa mu się być podobnym do Bruce Lee,który stworzył jet kune do,lub do Jigoro Kano,który stworzył judo.
Tylko że Antoś pokazuje to,czego się trochę sam nauczył,a różnicą jest katolickie "w imię ojca i syna"
zamiast wschodniego ukłonu,który jest wyrazem szacunku dla przeciwnika.
Krótko mówiąc :grzech i sromota.
No, to dodałem pozytywny komentarz.
R
Rh-
Krav Maga nie ma żadnej "duchowosci wschodu" i innych bzdur - po co wymyślać jeszcze coś innego z napuszoną ideologią. Tam chodzi tylko i wyłącznie o to by unieszkodliwić przeciwnika. W dowolny i skuteczny sposób. Niektórym to chyba nie pasuje tylko dlatego, że twórcą jest czeski żyd.
B
Bóg
Powołałem was, abyście zarżnęli masonów, liberałów i przeciwników Jedynego. Do walki bracia i niech spłoną niewierni. Armia Boga jest silna jest wiarą.

Skończone debile
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska