Reasumując, nasz kot domowy, żbik czy ryś to różne wersje rozmiarowe tej samej konstrukcji. Domowy kociak waży cztery kilogramy a tygrys bengalski nawet czterysta. Ofiary drapieżników będą dostosowane do wielkości. Nasz kotek zabije ofiary wielkości myszy, tygrys nawet bawoła.
Wracam do sedna sprawy: jedynie tygrys został pożądanym i bezcennym lekiem, zaś inne koty nie. Choć w praktyce wąsy domowego kota, żbika i tygrysa to to samo. Jak sądzę tygrys zasłużył sobie wielkością, mocą i całą tą magią siły czy potencji, która emanuje z największego drapieżnego kota na świecie.
Do tego dochodzi tkwiące gdzieś w pomrokach historii ludzkiego gatunku przekonanie, że zjadając cześć ciała wielkiego przeciwnika nabieramy jego mocy. Tu ocieram się o rytualny kanibalizm praktykowany do niedawne przez pozostające na opłotkach cywilizacji ludy przeniesiony na tygrysa. Z fatalnym skutkiem, gdyż konsumpcja całego tygrysa w nikomu nic nie da. Nie uczyni ze starca ogiera i nie cofnie licznika wieku. Tylko… tygrysów coraz mniej…
- 8 najbardziej trujących grzybów w polskich lasach. Niektóre są śmiertelnie groźne!
- Najlepsze punkty widokowe na Tatry. TOP 10 miejsc, które Cię zachwycą!
- Oto małopolskie: Malediwy, Chorwacja, Prowansja, Toskania, a nawet Hawaje!
- Najbardziej betonowe miejsca w Krakowie. Oto ranking "betonowych pustyń"
- Gdzie na lody w Krakowie? Oto miejsca polecane przez internautów
