Dziś KS Nadwiślan to odnowione w 2007 r. boisko piłkarskie, pięć kortów, budynek biurowy, szatnie i restauracja.
Projekt rozbudowy klubu zakłada postawienie przeszklonego, nowoczesnego zaplecza od strony ul. Koletek, a obok hali z dwoma kortami. Pozostałyby dwa odkryte place gry. Wzdłuż budynków ciągnąłby się długi taras, z którego można oglądać mecze tenisa, jak i piłki nożnej, popijając kawę w nowej restauracji. W budynku znalazłaby się też siłownia i sala do fitnessu.
Klub jednak nie ma pieniędzy, aby sam udźwignąć taką inwestycję. Dlatego już w roku 2005 podpisał umowę z firmą KR Invest, która ma sfinansować budowę w zamian za możliwość postawienia apartamentowca od strony bulwarów Wisły.
- To kompromis dobry dla rozwoju sportu. Mamy już decyzję o warunkach zabudowy. Złożyliśmy wniosek o pozwolenie budowlane - mówi Otton Hodas, prezes KS Nadwiślan.
Ale pozwolenie nie mogło zostać wydane, bo umowa na użytkowanie wieczyste terenu miedzy gminą a klubem zezwalała tylko na budowę infrastruktury usługowej i sportowej. Prezydent Krakowa zgodził się jednak na jej zmianę i dopisanie funkcji mieszkaniowej. Inwestor musi jednak za to zapłacić 3,3 mln zł. Zgodnie z nową umową budowa będzie musiała rozpocząć się do końca 2014 r. i zakończy się w 2016 r. I tu pojawia się problem.
- Nie godzę się, aby w tak ważnym dla wszystkich krakowian miejscu, tuż przy alejkach spacerowych stanął budynek mieszkalny - mówi Elżbieta Koterba, wiceprezydent miasta. Aktualnie nadzoruje sporządzanie planu zagospodarowania przestrzennego dla bulwarów wiślanych. Tereny Nadwiślanu mają w nim zostać przeznaczone tylko pod sport i usługi. Urzędnicy boją się też, że blok może zeszpecić widok na Wawel. Klub przekonuje, że budynek będzie niższy niż okoliczna zabudowa i wypełni lukę w linii kamienic przy ul. Smoczej i św. Stanisława. Sprawa zapewne skończy się wyścigiem między pracami nad planem a zabiegami inwestora o zdobycie pozwolenia budowlanego, którego plan nie może już anulować. Skąd jednak taki rozdźwięk opinii władz Krakowa?
- Nie ma tu sprzeczności. Sprawa zmiany umowy i tworzenia planu to dwa różne obiegi prawne - tłumaczy Filip Szatanik, dyrektor wydziału informacji UMK. Urzędnicy dodają ponadto, iż prezydent zgodził się na zmianę umowy, bo pozytywnie zaopiniowali to radni.
- Na początku nie chcieliśmy się zgodzić, ale zmieniliśmy zdanie po tym, jak okazało się, że nie dość, iż będzie to z korzyścią dla rozwoju sportu, ale i dla gminy, która zyska ponad 3 mln zł - mówi radny Janusz Chwajoł, przewodniczący komisji mienia i przedsiębiorczości rady miasta.
- Architekci przekonali nas, że nowy budynek wtopi się w istniejącą już zabudowę - dodaje. Przedstawiciel inwestora z nami nie chciał rozmawiać o sprawie.
- Na tym terenie powinien stanąć duży budynek użyteczności publicznej, kiedyś zresztą planowano tam Muzeum Czynu Rewolucyjnego - komentuje prof. Piotr Gajewski, architekt z Politechniki Krakowskiej. Uważa, że zabudowanie go mniejszymi obiektami zmarnuje tak cenne miejsce.
W 2000 r. inny inwestor planował, w porozumieniu z klubem, wybudowanie hotelu na Nadwiślanie w zamian za modernizację obiektów sportowych. Wtedy zaprotestowali ekolodzy i część radnych.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
