W gęstwinie gałązek powstaje fajny łańcuch pokarmowy. Od glonów poprzez roślinożerców na małych drapieżnikach kończąc. Matecznik ze starych drzewek z wolna ulega naturalnemu rozkładowi, ale za rok zostaję uzupełniony o nową porcję choinek.
Dla nas, na południu z braku dużych zbiorników wody pomysł jest tylko ciekawostką. Tym bardziej, że z punktu widzenia prawa niepotrzebne drzewko Bożonarodzeniowe jest odpadem, a tych wyrzucać nie wolno.
Niezłym pomysłem są sprzedawane w donicach. Jeśli bryła korzeni będzie dobrze rozwinięta, to w czasie odwilży (teraźniejsze zimy to właściwie tylko odwilże) można ją posadzić w ziemi. Byle tylko pamiętać, że sadzonka wyrośnie na duże drzewo.
Osobiście nie mam problemu z zielonymi choinkami bez korzeni. W kilka minut przy pomocy sekatora co cieńsze gałązki przetwarzam na ściółkę pod kwasolubne borówki lub rododendrony. Grubizna, czy główny pień to gotowy palik pod pomidory czy fasolę. Krótko mówiąc, kto ma ogródek, ten ze starą choinką mnie ma problemu.
