Niespodzianki w Janowie nie było, bo być nie mogło. „Pasy” nawet zmęczone i nie w pełni zmobilizowane, są w stanie rozbić takiego rywala, co udowodniły poprzednie mecze. W tym też zanosiło się na pogrom, gdy krakowianie objęli prowadzenie 2:0, ale poczuli się chyba zbyt pewnie i gdy zaczynała się ostatnia tercja, gospodarze zdołali odrobić straty.
To podrażniło krakowian, którzy zaaplikowali gospodarzom w ostatniej odsłonie pięć bramek. Ostatnie trzy trafienia dzieliło 2.39 min. Z dobrej strony pokazał się Zdenek Bahensky, autor dwóch goli. Pierwszego zdobył, gdy krakowianie grali 4 na 5, a drugiego w przewadze. W ogóle dwa trafienia zanotowały „Pasy”, gdy grały w przewadze (gospodarze uczynili podobnie). „Pasy” nadal są na 6. miejscu w tabeli, ale mają tylko punkt przewagi nad Lotosem Gdański, który ma dwa mecze rozegrane mniej od nich. To ostatni mecz dla krakowian w tym roku. Z kibicami w Krakowie spotkają się 5 stycznia (godz. 18.30) w meczu z Podhalem Nowy Targ podczas akcji Teddy Bear Toss.
Naprzód Janów - Comarch Cracovia 2:7 (0:2, 1:0, 1:5)
Bramki: 0:1 Bahensky (Gula, Pać) 13, 0:2 Bryniczka (Gajor, Kamiński) 16, 1:2 Citok (Stępień) 37, 2:2 Ksiondz (Citok, Kondraszow) 43, 2:3 Bahensky (Gula, Musioł) 43, 2:4 Jezek (Trvdoń) 48, 2:5 Vachovec (Bychawski, Kapica) 57, 2:6 Stebih (Mikula) 58, 2:7 Bepierszcz 60.
Cracovia: Kowalówka – Jachym, Stebih, Mikula, Jezek, Trvdoń – Kruczek, Bychawski, Bepierszcz, Vachovec, Kapica – Pać, Gula, Bahensky, Domogała, Leivo – Musioł, Dąbkowski, Gajor, Bryniczka, Kamiński.
Sędziowali: Patryk Kasprzyk, Włodzimierz Marczuk. Kary: 10- 14 min. Widzów: 250.
