Zaczęło się nieciekawie, bo od straconego gola w 4 min. Nie zrażeni tym gospodarze wyrównali za sprawą skutecznego ostatnio Johanssona, który posłał krążek przy słupku do bramki. Mało tego, podopieczni trenera Marka Ziętary wyszli na prowadzenie – udanie wyprowadzili kontratak, który zakończył Jarosz.
Radość krakowian z prowadzenia nie trwała jednak długo – po minucie i 16 s wyrównał Viitanen strzałem w „okienko”. Potem „Pasy” grały w przewadze i paradoksalnie wtedy straciły kolejnego gola – Ciura po kontrataku ulokował krążek w pustej bramce!
W II tercji gospodarze potrafili przetrwać okres gry w osłabieniu, nawet 3 na 5 przez 22 sekundy. A gdy siły się wyrównały Pociecha strzelił gola. W tym momencie stało się jasne, że sprawienie przez „Pasy” sensacji będzie bardzo trudne.
Następnie Jeziorski wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem i było już 2:5. Gol Bezwińskiego, zmniejszający przewagę tyszan nie mógł tu już niczego zmienić.
Choć w III tercji gospodarze stanęli przed szansą, gdy mieli przewagę liczebną. Nie stworzyli wtedy jednak groźnej okazji pod tyską bramką. Potem zresztą też już nie, nawet mimo wycofania bramkarza.
Comarch Cracovia – GKS Tychy 3:5 (2:3, 1:2, 0:0)
Bramki: 0:1 Larionovs (Kaskinen, Krzyżek) 4, 1:1 Johansson 10, 2:1 Jarosz (Marzec) 15, 2:2 Viitanen (Ubowski) 17, 2:3 Ciura (Alaen) 19, 2:4 Pociecha (Komorski, Łyszczarczyk) 28, 2:5 Jeziorski (Lehtonen, Monto) 33, 3:5 Bezwiński (Kruczek) 34
Cracovia: Salama – Brandhammar, Kruczek, Lundgren, Wahlgren, Johansson – Bieniek, Wanacki, Brynkus, Bezwiński, Mocarski – Jaśkiewicz, Kamieniew, Jarosz, Olsson, Marzec - Mętel, Jaracz, Dziurdzia, F. Kapica, D, Kapica.
Sędziowali: P. Kasprzyk, R. Długi. Kary: 14 - 8 min. Widzów: 1500.
