Cracovia. Adam Wilk: Mam motywację, by wrócić do gry w ekstraklasie

W ostatnim Treningu Noworocznym pozazdrościł kolegom z pola i też „upolował” swoją bramkę. Mateusz Wdowiak, który wykonywał rzut karny, zagrał mu piłkę, Wilk jeszcze wymienił z nim podanie, w końcu z linii bramkowej strzelił do siatki.
- Pierwszy raz mi się zdarzyło, że zdobyłem gola w tej imprezie – mówi Adam Wilk. - Nie była to ładna bramka, ale najważniejsze, że padła. Nie było takiego planu, bym to ja miał strzelać, raczej wyszło to od chłopaków. Skoro sędzia podyktował karnego, to koledzy zaprosili mnie do tego, by zrobić coś nietypowego.

Rok zaczął się więc dla bramkarza pomyślnie. To dobra wróżba, bo ten ostatni pod względem sportowym był dla niego zrobieniem kroku wstecz. W ogóle nie grał na poziomie ekstraklasy.
- Chciałbym, by ten rok był lepszy dla mnie niż poprzedni, bo gorszy już chyba być nie może – mówi. - Muszę włożyć w to sporo pracy, by tak się stało, poza tym przydałoby się trochę szczęścia, a wtedy będzie dobrze.

Ostatni mecz w ekstraklasie Wilk rozegrał w maju 2018 r. z Pogonią Szczecin (1:4). W sezonie 2017/2018 11 razy stawał w bramce „Pasów”. Nieoczekiwanie to na niego postawił trener Michał Probierz na początku ówczesnego sezonu, a potem dał szansę występów w końcówce. W kolejnym – jesienią - został wypożyczony do Ruchu Chorzów, a od wiosny ubiegłego roku znów jest w „Pasach”.
Michal Pesković to numer jeden w bramce Cracovii i zarówno Wilkowi, jak i Lukasowi Hrosso trudno z nim wygrać rywalizację (Hrosso gra przynajmniej w Pucharze Polski). Młody Wilk musi wykazać się wielką cierpliwością.
- Trzeba być cierpliwym, ale pamiętam, jak Michal przychodził do Cracovii to też był w podobnej sytuacji jak ja – opowiada golkiper. - Musiał być cierpliwy i może mi dzięki temu też uda mi się odwrócić obecną sytuację.

Na pewno młodemu chłopakowi trudno pogodzić się z rolą rezerwowego, bo już poznał smak ekstraklasy, a nie tylko do niej dąży.
- Tak, dlatego mam jeszcze większą chęć i motywację, by wrócić na ten poziom – mówi z przekonaniem bramkarz. - Chciałbym znów to poczuć. Jest wiele meczów, różne rzeczy mogą się wydarzyć, trzeba więc trenować i czekać na swoją szansę.

Gdyby nie reaktywacja drugiej drużyny, w ogóle by nie grał, a tak przynajmniej utrzymuje formę w meczach IV ligi.
- To dobre przetarcie, nie ma co patrzeć na poziom, ważny jest dla mnie czas spędzony na boisku – twierdzi Wilk. - Dobrze, że drużyna została reaktywowana. Nie gramy „o pietruszkę”, walczymy o awans, w każdym meczu chcemy zwyciężać i uzyskać promocję do trzeciej ligi. W niektórych meczach miałem i może mało roboty, ale w większości spotkań trzeba być bardzo skoncentrowanym. To uczy wiele, by do każdego meczu przykładać się na sto procent. Najtrudniejsze spotkania to były te ze Strażakiem Rajsko i Słomniczanką (2:2 i 0:1 – przyp.). Myśleliśmy, że będzie łatwiej, a zdarzyły się słabsze występy. W derbach z Wisłą II spodziewaliśmy się trudnej przeprawy i taka była (2:3 – przyp.). Jesteśmy liderem, ale nie ma co się tym upajać, bo różnice punktowe są bardzo małe, zobaczymy, co będzie na koniec sezonu.

Wilk ma jeszcze 2,5-letni kontrakt z Cracovią. Najbliższa wiosna może wiele wyjaśnić w jego sytuacji.
- Nie palę się do żadnego wyjazdu, podejmuję próbę w Cracovii – deklaruje. - Zobaczymy, co będzie później, co zadecyduje trener. Na razie nie myślę o dalszej przyszłości.

Sportowy24.pl w Małopolsce