Ciężar gatunkowy meczu był ogromny, tylko zwycięstwo przedłużało nadzieje Cracovii na najlepszą ósemkę ekstraklasy. Z kolei Górnik mógł pozwolić sobie na remis, który przybliżał go do upragnionej strefy.
Kalkulacje zabrzan szybko wzięły w łeb. Lepiej się ten mecz nie mógł bowiem zacząć dla Cracovii. Już w 2 min objęła prowadzenie. Saidi Ntibazonkiza - rekonwalescent, który miał ponad miesięczną przerwę w grze (ostatni raz wystąpił w derbach z końcem lutego) - dostał świetne podanie od Sławomira Szeligi. Wyszedł w tempo, ograł bramkarza i skierował piłkę z kąta do pustej bramki.
Trener Wojciech Stawowy miał nosa, wpuszczając do gry od pierwszej minuty reprezentanta Burundi. Zresztą zapowiadał to dzień wcześniej i słowa dotrzymał. A Ntibazonkiza udowodnił, że Górnik wyjątkowo mu leży, bo w rundzie jesiennej to właśnie po jego bramce "Pasy" odniosły bardzo cenne zwycięstwo w Zabrzu 1:0.
Wiosną Cracovia pozbawiona żądeł - kontuzjowanych Ntibazonkizy i Dawida Nowaka - wyglądała bardzo blado. Powrót jednego z nich wyraźnie odmienił drużynę.
Trener zrezygnował z żelaznego ostatnio ustawienia defensywy. Pawła Jaroszyńskiego posadził na ławce, a miejsce w środku obrony zajął Damian Dąbrowski. Znalazło się więc miejsce dla Szeligi.
Gospodarze dobrze rozpoczęli mecz i przełożyło się to na ich swobodę w grze. W 29 min przeprowadzili popisową akcję: Sebastian Steblecki zagrał na prawe skrzydło do Ntibazonkizy, a ten odegrał do środka do Giannisa Papadopoulosa. Grek strzelił, ale bramakrz Norbert Witkowski poradził sobie z tym uderzeniem i wybił piłkę na rzut różny.
W 34 min nastąpił wypadek, który rzutował na dalszy przebieg meczu. Przemysław Oziębała otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę za faul i musiał opuścić boisko. Goście pozbawieni Radosława Sobolewskiego, który zmaga się z kontuzją, zagrozili bramce miejscowych tylko raz: w 44 min, gdy strzelił Prejuce Nakoulma, ale wprost w Krzysztofa Pilarza.
W drugiej połowie Cracovia mogła grać spokojniej. Zabrzanie nie mieli nic do stracenia.
W 61 min Edgar Bernhardt mógł utonąć w objęciach kolegów. Papadopulos posłał crossowe podanie do Ntibazonkizy, ten znów ograł bramkarza i strzelił z kąta, ale piłkę z linii bramkowej wybił Antoni Łukasiewicz. Na szczęście z dobitką zdążył Bernhardt.
W 65 min Damian Dąbrowski uratował gospodarzy, gdyż wybił piłkę z linii po strzałe Nakoulmy. Pilarz ratował zespół broniąc strzały napastnika.
"Pasy" są w wymarzonej strefie tabeli, ale by się w niej utrzymać, dziś muszą liczyć na wpadki Jagiellonii z Lechem i Lechii z Zagłębiem.
Cracovia Kraków - Górnik Zabrze 2:0 (1:0)
Żółte kartki: Cracovia Kraków: Krzysztof Nykiel. Górnik Zabrze: Przemysław Oziębała, Antoni Łukasiewicz. Czerwona kartka za drugą żółtą - Górnik Zabrze: Przemysław Oziębała (34).
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa). Widzów 8 273.
Cracovia Kraków: Krzysztof Pilarz - Krzysztof Nykiel, Mateusz Żytko, Damian Dąbrowski, Adam Marciniak - Rok Straus, Sławomir Szeliga (84. Vladimir Boljevic), Sebastian Steblecki - Edgar Bernhardt (90+1. Bartłomiej Dudzic), Giannis Papadopoulos, Saidi Ntibazonkiza (90+3. Przemysław Kita).
Górnik Zabrze: Norbert Witkowski - Paweł Olkowski, Boris Pandza, Antoni Łukasiewicz, Rafał Kosznik - Przemysław Oziębała, Szymon Drewniak, Robert Jeż (88. Wojciech Łuczak), Bartosz Iwan (70. Dzikamai Gwaze), Maciej Małkowski (64. Łukasz Madej) - Prejuce Nakoulma.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+