Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cukier miał zdrożeć o 100 procent, mięso o 70. Taniały papa i podkłady kolejowe

Joanna Dolna
Władze nie używały wtedy słowa „podwyżka”. Miała być „operacja cenowa” albo po prostu „regulacja”. 40 lat temu Polskę zalała fala strajków po ogłoszeniu przez rząd Piotra Jaroszewicza drastycznych podwyżek cen na artykuły konsumpcyjne. Rozmowa z prof. dr. hab. Tomaszem Gąsowskim

Tomasz Gąsowski
historyk, profesor doktor habilitowany nauk historycznych (specjalności historia Polski XIX-XX w., stosunki polsko-żydowskie). Pracownik Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, kierownik Katedry Kultur Mniejszości Narodowych Akademii Ignatianum w Krakowie.

***

Jak wyglądała Polska pierwszej połowy lat 70.? Jak się w niej żyło?

Rozpoczęło się dramatycznie - grudniem roku 1970 i krwawym dramatem na Wybrzeżu, a potem „upadkiem” pierwszego sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki. Od nowego roku mieliśmy nową epokę - epokę Edwarda Gierka.

Jak wygląda zestawienie obu tych postaci?
Zdecydowanie na korzyść tego drugiego. Gierek cieszył się opinią „dobrego gospodarza”. Druga sprawa to jego sposób bycia, wygląd, elegancja i umiejętność kontaktu z ludźmi. To, co różniło go od Gomułki, który funkcjonował w zamkniętej przestrzeni i jedynie przemawiał, to umiejętność słuchania, spotykania się z ludźmi. Nawet w sytuacjach trudnych, gdy mieli do niego pretensje, gdy strajkowali, udawało mu się na nich wpłynąć. Potrafił budować pozytywny wizerunek swojej osoby. Towarzyszyło temu hasło budowania „drugiej Polski”.

Pierwszą, zgrzebną postawiliśmy na nogi, odbudowaliśmy, ale teraz świat ucieka i Polacy chcą żyć lepiej. Chcą mieć dostęp do nowoczesności, do osiągnięć cywilizacji. Gierek po pierwsze to obiecuje, a po drugie, przez mniej więcej 5 lat swoich rządów, realizuje.

Polska przestaje być szczelnie zamkniętym krajem.
Drzwi na Zachód nie są co prawda otwarte, ale zostają uchylone. Można legalnie wyjechać, można dostać paszport, kupować dewizy. Na sklepowe półki trafiają dobra konsumpcyjne. Jest coca-cola i papierosy Marlboro, do niedawna symbole zgniłego kapitalizmu. Pojawiają się artykuły wyposażenia mieszkań. Rozpoczyna się w miarę dynamiczny, jak na ówczesne warunki, rozwój motoryzacji, infrastruktury drogowej, budownictwa. Ulica epoki Gierka nie jest już smutna, szaro-bura, ale bardziej kolorowa. To budzi nadzieję, że jest nieźle, a będzie coraz lepiej i ludzie trochę zaczynają w to wierzyć. Jest socjalizm, ale oswojony, z „ludzką twarzą”. Zaspokajanie potrzeb konsumpcyjnych było celową polityką, chodziło o to, aby naród się nie buntował. Cały ten „dobrobyt” był oparty na łatwo dostępnych i tanich kredytach. Kryzys paliwowy spowodował gwałtowną zmianę tej sytuacji i Polska nie była w stanie podołać terminowym spłatom. Towarzyszyło temu duże marnotrawstwo. System stał się nieefektywny. Pojawiły się cykliczne kłopoty z zaopatrzeniem w żywność. I do takiej właśnie sytuacji doszło w połowie 1976 roku.

Mówi się, że cenniki były już wydrukowane, a władza doskonale przygotowana do wprowadzenia podwyżek. Rzeczywiście tak było?
Władze oczywiście były przygotowane, ale tak wtedy, jak i wcześniej nigdy nie używały określenia „podwyżka”. Miała być „operacja cenowa” albo „regulacja”. Zresztą komunikaty o wzroście cen zaczynały się zawsze od informacji, co potaniało. Można się było na przykład dowiedzieć, że spadły ceny papy i podkładów kolejowych, a dopiero na końcu, że wzrosła cena kilograma cukru czy mięsa. 25 czerwca wypadał w pracującą sobotę, nowe ceny miały wejść od 27, czyli od poniedziałku. Zaplanowana podwyżka była gigantyczna. Cukier miał podrożeć o sto procent, mięso i ryby o 70 procent. Już wcześniej w stan gotowości zostały postawione duże siły milicji, bo władze brały pod uwagę, że ludzie zareagują w sposób gwałtowny. I tak się też stało. Drugim powodem protestów był szok - mieliśmy przecież „dobrą” władzę, a przed sobą świetlaną perspektywę, aż tu nagle dostaliśmy po głowie.

Wiele wskazywało na to, że ludzie zapomnieli, że ta „dobra” władza potrafi też uderzyć. Być może nie sądzono, że reakcja będzie tak brutalna i agresywna.

Kiedy w piątek opublikowano komunikat o podwyżkach, w sobotę w niektórych ośrodkach przemysłowych zaczęły się strajki.
Najbardziej zapisały się trzy miasta zlokalizowane w pobliżu stolicy, czyli Radom, duży ośrodek przemysłu maszynowego i duże skupisko robotników, Ursus, gdzie były ważne dla gospodarki zakłady produkujące traktory, oraz Płock z rafinerią. Tam doszło do protestów robotniczych, które szybko zamieniły się w zamieszki na ulicach miast. Z jednej strony stanęli demonstranci, z drugiej - siły porządkowe. Wśród protestujących krążyli prowokatorzy, których celem było spowodowanie wrażenia, że nie jest to protest w ważnej dla społeczeństwa sprawie, ale zamieszki chuligańskie. Rozbijali szyby, włamywali się do sklepów, dokonywali rabunków. Przede wszystkim w Radomiu, gdzie wydarzenia osiągnęły apogeum, doszło do bardzo brutalnego zaprowadzania ładu i porządku, jak to oficjalnie określano.

Czy znany jest bilans ofiar i liczba uczestników zdarzeń czerwca 1976 roku?
Wiadomo o dwóch osobach, które straciły życie w Radomiu. To Jan Brożyna i ksiądz Roman Kotlarz. W strajkach wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Nieuzbrojeni musieli stawić czoło doskonale wyposażonym oddziałom ZOMO. Kilkaset osób zostało dotkniętych represjami. Mnóstwo ludzi zatrzymano i zgromadzono w milicyjnych koszarach. Tam zostali poddani brutalnym karom fizycznym, wzorowanych na metodach carskiej armii. W dwóch szeregach ustawiano obok siebie rosłych zomowców i przepędzano między nimi zatrzymanych. W Rosji były kije, tutaj - specjalne, cięższe niż zwykle, pałki. Większość zatrzymanych trafiła do aresztów, a następnie od września byli poddawani procedurom przyspieszonych sądów, które skazywały ich niekiedy na bardzo surowe kary.

Czy Radom można nazwać miastem-symbolem czerwca 1976 roku?
Myślę, że tak. Było to chyba związane z osobą jego ówczesnego gospodarza. Radom był wtedy miastem wojewódzkim. Pierwszy sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w tym mieście, Janusz Prokopiak, poczuł się szczególnie dotknięty, że ludzie mu się buntują. Osobiście czuwał nad brutalnym tłumieniem strajku, a następnie pokazywaniem Radomia jako kłębowiska elementów antysocjalistycznych, z którymi on „bierze się za bary” i sobie z nim radzi.

Które z małopolskich miast przyłączyły się do czerwcowych strajków?
Najbardziej zapisały się załogi zakładów obuwniczych w Nowym Targu, strajkowały też zakłady chemiczne w Oświęcimiu. Były też mniejsze akcje protestacyjne, ale do wystąpień o takiej intensywności jak w Radomiu w naszym regionie nie doszło. Demonstrację sił porządkowych w Krakowie było widać, ale była absolutnie nieproporcjonalna do tego, co działo się w mieście. Największy zakład, który mógł stanowić problem, czyli Huta im. Lenina, nie przejawiał wtedy większej aktywności strajkowej. Władzy spadł kamień z serca.

Po tych wydarzeniach powstał Komitet Obrony Robotników, którego działacze kładli podwaliny pod fenomen Solidarności. Co zawdzięczamy strajkującym?
Można powiedzieć, że przebieg protestów był zaskakujący dla obu stron. Dla demonstrantów, bo nie spodziewali się, że zostaną w tak brutalny sposób potraktowani. Ale także dla władzy, która sądziła, że protesty będą jednorazowym i jednodniowym incydentem, nad którym szybko przejdzie się do porządku dziennego. Tymczasem nastąpił ciąg dalszy. A był on efektem działań mających początkowo nieskoordynowany charakter. To były odruchy pojedynczych ludzi, którzy widzieli bardzo trudną sytuację skrzywdzonych robotników, ich żon i dzieci. Widzieli, że nie mają pieniędzy na chleb, na adwokatów dla swoich mężów i ojców i dlatego zaczęli jeździć z pomocą do Radomia. Przede wszystkim z Warszawy. Wkrótce okazało się, że tych pomagających przybywa i zaczęto tę pomoc koordynować. Pod koniec września zaczęła się formować w inicjatywa, bo wtedy jeszcze trudno ją było nazwać instytucją, czyli Komitet Obrony Robotników. Ludzie niezadowoleni z systemu zaczęli podejmować działania w swoim środowisku i w ten sposób zrodził się fenomen demokratycznej opozycji, która poprzedziła sierpień 1980 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska