https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czarna seria Niepołomic

Jolanta Białek
Mieszkańcy mają nadzieję, że to koniec czarnej serii i do miasteczka wrócą cisza i spokój
Mieszkańcy mają nadzieję, że to koniec czarnej serii i do miasteczka wrócą cisza i spokój archium UMiG Niepołomice
O podkrakowskim miasteczku jest głośno w całej Polsce. Nie po raz pierwszy, jednak tym razem jest to sława, której nikt w Niepołomicach nie chce. Dwa niedawne, tragiczne zdarzenia wstrząsnęły mieszkańcami. Teraz jednak, obok przerażenia, pojawia się złość

Ostatnie kilkanaście dni zapisze się na zawsze w historii Niepołomic. 19 października mieszkaniec miasta, 54-letni Piotr S. dokonał aktu samospalenia przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. 31 października miała miejsce rodzinna tragedia na niepołomickim os. Jazy: 50-letni Paweł W. zabił 30-letnią żonę.

Dramatycznymi wydarzeniami z „niepołomickim rodowodem” żyje całe miasto. Trudno od tego uciec. Obie tragedie są szeroko omawiane w mediach i w rozmowach mieszkańców. Oba zdarzenia były wstrząsające, jednak lokalną społeczność bardziej przeraziła chyba zbrodnia na os. Jazy. Dlatego, że doszło do niej tu, na miejscu. Dlatego, że o ile w przypadku Piotra S., tragedia jest komentowana różnie (często w zależności od politycznych zapatrywań), to wtorkowe zabójstwo nie pozostawia żadnego pola do interpretacji, jak zaszeregować czyn, którego dopuścił się Paweł W.

1 listopada, pod balkonem mieszkania, które wynajmowało małżeństwo W. ktoś zapalił znicz. Niedługo potem pojawiły się tam kolejne takie symbole pamięci. - W ostatnich dniach na osiedlu jest pusto, jakby ludzie pochowali się po mieszkaniach. Być może nie ma to związku z morderstwem, a wynika na przykład ze złej pogody, ale ta pustka zwraca uwagę - mówi jeden z mieszkańców rejonu Jazów, gdzie doszło do tragedii.

To nowa część osiedla, kompleks zaledwie czterech bloków, ogrodzonych i zaopatrzonych w 24 kamery monitorujące teren. - Przez to, że osiedle ma status bezpiecznego, mieszkania są tu droższe. Teraz okazało się, że jest to złudne poczucie bezpieczeństwa. Ale kto mógł przypuścić, że w czterech ścianach jednego z mieszkań, dzieje się coś aż tak złego, że doprowadzi do morderstwa? - stwierdza nasz rozmówca.

Rodzina W. wynajmowała tam lokal od niedawna, mieszkańcy osiedla mówią, że mniej więcej od pół roku. Rodzina zamordowannej kobiety mieszkała w gminie Niepołomice już od pewnego czasu. Natomiast mąż 30-latki był warszawiakiem. Przed przeprowadzką do Niepołomic, małżeństwo mieszkało w różnych rejonach Polski, m.in. w Zakopanem.

Na os. Jazy zapamiętano rodzinę W. jako - dziwną. - Chyba nie mieli pracy, całe dnie spędzali w domu przed telewizorem, ich córka chyba nigdy nie wychodziła na podwórko, by bawić się z dziećmi - opowiadają nam mieszkańcy.

Tuż przed Wszystkimi Świętymi głos w sprawie październikowych tragedii zabrał burmistrz Niepołomic Roman Ptak. „Jestem głęboko wstrząśnięty ostatnimi wydarzeniami: informacją o śmierci Pana Piotra z Niepołomic oraz rodzinną tragedią na Jazach. Trudno opisać ogrom bólu jaki dotknął naszych mieszkańców. Odpowiednie służby, w tym Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej, niosą pomoc i ustalają wszelkie okoliczności zdarzeń. Jednocześnie apeluję o uszanowanie prawa do prywatności osób najmocniej dotkniętych żałobą” - napisał na Facebooku.

Seria dramatycznych zdarzeń z Niepołomicami w tle, spowodowała także wysyp niepochlebnych opinii o mieście w internecie.

Określenie Niepołomic jako „miasta wariatów”, to jedne z łagodniejszych wypowiedzi internautów.

- To sytuacja przykra i niekomfortowa dla Niepołomic. Przecież to były zdarzenia losowe, na które nie mieliśmy żadnego wpływu - irytuje się burmistrz Niepołomic.

Internetowy hejt wylewany na Niepołomice złości niezmiernie także mieszkańców. Janusz Jagła, prezes Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Niepołomickiej opowiada, że podczas kwesty na ratowanie zabytkowych mogił, zorganziowanej 1 listopada na cmentarzu parafialnym, ludzie rozmawiali tylko o październikowych dramatycznych wydarzeniach.

- Wszyscy są oburzeni. Niepołomice niczym nie zasłużyły sobie na taką „sławę” - zaznacza Jagła.

Mówi też, że wiele osób zwracało uwagę, że niedawne tragedie były związane z ludźmi, którzy przybyli do Niepołomic dopiero niedawno (rodzina Piotr S. mieszka w miasteczku od ok. 10 lat, a rodzina W. - od kilku miesięcy).

- Obecnie sytuacja jest taka, że w mieście jest więcej mieszkańców napływowych niż rdzennych niepołomiczan. Obserwuję też, że większość nowych mieszkańców Niepołomic nie wykazuje chęci, by integrować się nie tylko z lokalną społecznością, ale także między sobą. Oni po prostu „zamykają się na Niepołomice”. To nie jest dobre. Bo nikt nawet nie wie, że gdzieś dzieje się źle, że komuś potrzebna jest pomoc - mówi Janusz Jagła .

W Niepołomicach wszyscy mają nadzieję, że to już koniec „czarnej serii” i do miasteczka wróci cisza i spokój. - Podobno „do trzech razy sztuka”. W sierpniu tego roku, podczas nocnego dyżuru w przychodni w Niepołomicach, zmarła lekarka z Krakowa, po tamtej tragedii też było o nas głośno. Więc mam nadzieję, że Niepołomice wyczerpały już „swój limit tragicznych zdarzeń” - stwierdza jeden z naszych rozmówców.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 25

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
MIK
powinien zdjąć pasek od spodni i spuścic wpier...
T
Też obserwator
Ja bym się bardziej zainteresowała na miejscu rodzica owego 9-letniego gowniarza kiedy on sam po łbie dostanie od synusia, który potrafi w tym wieku do obcej dorosłej osoby, wystartować z pięściami (tudzież kopniakami). Piekne wychowanie! Brawo!
p
prst
Bójki w szkole się zdarzają i będą zdarzać , intwrwencje policji niestety także ( chociaż w sprawie 9 latków b. rzadko). Niezrozumiałe jest jednak (nie)radzenie sobie szkoły w takich sytuacjach, perswazje typu, prosze przepisać dziecko do innej szkoły, bo..., czy jeśli się nie podoba to mam długa listę rezerwową - nie mieszczą się w definicji "wspaniałej" szkoły, która właśnie w takich sytuacjach powinna sobie radzić!
k
k
Pełna zgoda, redaktor niby tak ubolewa nad losem miasteczka, ale tak naprawde dolewa oliwy do ognia. Mam wrażenie, ze chodzi o kolejna wierszówkę i zarobienie po raz kolejny na tym samym temacie. Tak wygląda "wolna" prasa
R
R
Kto pisze? Chyba zainteresowany tatuś lejący dziecko albo matka udająca że nie ma problemu.
Bardzo dobrze pan postąpił panie dyrektorze, przemoc w domu przekłada się potem na inne posunięcia.
Jak się temat zgłasza czy nagłaśniać to jest płacz i błaganie żeby tego nie robić. A trzeba to piętnować.

Ps. A szkoła jest wspaniała, niezależnie od tego czy jakiś dzieciak komuś wlał czy nie
m
m
Czy pani, która napisała ten artykuł nie przyszło do głowy, że wykorzystuje cudze dramaty ...?Rodziny, przyjaciele, znajomi nie mogą spokojnie przeżyć żałoby, bo dyskutuje się publicznie to, co każdy woli przeżywać w ciszy lub gronie bliskich. Czy ten artykuł ma jakikolwiek sens? On nic nie wnosi, nic też dobrego nie wynika z niego dla lokalnej społeczności. Takie słowa mogą padać pod sklepem, podczas plotek, nie godzi się natomiast, by znajdowały miejsce na łamach gazety...
o
obserwator
Pewnie sprawa zostanie zamieciona pod dywan, zresztą dyrektor Donatowicz jest w tym specem, łudzę się jednak, że nie. W szkole doszło do bójki 2 uczniów w wyniku czego dyrektor skopany przez jednego z uczestników bójki wezwał policję. Dodam tylko że pobiło się 2 DZIEWIĘCIOLATKÓW.
Rozwiązanie sprawy polegało na tym, że rodziców postraszono, jeżeli nie przepiszą dzieci do SP im. Króla Kazimierza Wielkiego, to zostanie im założona Niebieska Karta.
Tak dyrektor Donatowicz od lat radzi sobie z problemami wychowawczymi.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska