Mieszkańcy Czarnego Dunajca nie mogą korzystać z wody w kranach już od 28 sierpnia. Wtedy nagle zaczęła dziwnie śmierdzieć.
Przez ponad miesiąc gmina nie była w stanie określić, czym właściwie jest zatruta. Dopiero na początku października okazało się, że w wodzie znajduje się fenol.
- Rozpoczęliśmy oczyszczanie przy pomocy chloru. W tym tygodniu zrobimy ponowne testy. Jeśli okaże się, że woda jest czysta, zostanie dopuszczona do picia - mówi Michał Jarończyk, sekretarz gminy Czarny Dunajec.
Urzędnicy wiedzą także, skąd pochodził fenol. - Znajdował się w beczkach podchlorynu sodu, który wykorzystywaliśmy do uzdatniania wody - mówi Jarończyk.
Sprawa skażenia wody została skierowana do prokuratury. Gmina zamierza domagać się odszkodowania od firmy, która sprzedała jej podchloryn sodu. Wyliczyła bowiem, że straciła na tym prawie 20 tys. zł. - Przez dwa miesiące mieszkańcy nie mogą korzystać z wody, a więc nie płacą za to rachunków. Ponieśliśmy realne straty - podkreśla Michał Jarończyk.