Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czemu Kraków nie chce Guggenheima

Przemek Franczak
fot. archiwum
Wizja rozwoju nie jest w Krakowie, w Polsce zresztą też, pojęciem szczególnie popularnym, odnieść wręcz można wrażenie, że gdyby w przyrodzie i urzędniczym języku ono nie istniało, paru osobom w tym mieście (i kraju) spadłby kamień z serca. Za taką wizją, tfu, rozwoju, kryje się przecież przymus dalekosiężnego spojrzenia, wręcz pozakadencyjnego, podczas gdy my uwielbiamy krótkowidztwo, rozwiązania doraźne, by nie powiedzieć - prowizorki, oczywiście te robione na wieki wieków amen.

Zapytajcie sami siebie, zapytajcie znajomych, jaka jest wizja rozwoju Krakowa. Nie czekajcie na odpowiedzi, nikt nie będzie wiedział, wy też, co powiedzieć. Może komuś się wypsnie coś w rodzaju "no, ten tego, turystyka", ale to żadna wizja, to ogólnik większy od świebodzińskiego Jezusa. No, ale wy ani wasi znajomi znać planów nie musicie. Lecz czy mają je w magistracie? Spójne, wspaniałe, przyszłościowe? Ja stawiam, że nie. Oj, bardzo nie. Majaczą się tam gdzieś w papierach zimowe igrzyska, czyli - moim zdaniem - brzytwa, której miasto chce się chwycić i poucina sobie, a przy okazji nam, nie tylko palce, może jest parę nowych inwestycji, jednak wizją rozwoju nijak tego nazwać się nie da.

Ostatnio ktoś wrócił do koncepcji, żeby zbudować w Krakowie Muzeum Guggenheima. Pomysł przynajmniej z kilku powodów wart rozmowy. Co mówią w magistracie? Nie. Od razu, zero dyskusji. Argumenty? W zasadzie żadnych istotnych, bo za takowy nie można uznać tego o kosztowności tej inwestycji - skoro stać nas na igrzyska, to po stokroć bardziej stać nas na postawienie muzeum Fundacji Guggenheima. I prędzej zarobimy na nim, niż na wielkiej sportowej imprezie. Oczywiście naiwnością jest wierzyć - zabawię się w adwokata diabła - że powtórzyłby się u nas "efekt Bilbao" i tak jak w tym hiszpańskim mieście w milionach euro będziemy liczyć zyski po otwarciu guggenheimowskiej placówki. Po pierwsze, nie to miejsce - Bilbao wcześniej nie żyło z turystyki, to było zwyczajne przemysłowe miasto (choć my niedaleko od centrum też moglibyśmy organizować wycieczki "historia przemysłu w pigułce" lub "poznaj postindustrialny klimat Krakowa"; hm, brzmi to zdecydowanie lepiej niż wygląda). Po drugie - nie ten czas, zresztą światowy kryzys zrodził nowe pojęcie: anomalii Bilbao. Wiele postbilbaowskich inwestycji na całym świecie okazało się niewypałami. Ryzyko więc jest.

Co w zamian? Marka rozpoznawalna na całym świecie, tysiące nowych wskazań w wyszukiwarkach, prestiż i - co najważniejsze - rzecz u nas niewystępująca: głośny, międzynarodowy konkurs architektoniczny i jego efekt: budynek- dzieło sztuki. Jest na dodatek szansa, że sporą część sfinansowałaby UE. To pieniądze wprawdzie też nasze, ale w sumie lepiej, żeby Unia oddawała nam forsę na muzea niż kampanie w rodzaju "Przyszła chwila na pstrąga z grilla".

Takiego architektonicznego cacka ciągle nie mamy, bo Kraków jako miasto, jako projekt przypomina dziś połączone bez ładu i składu puzzle, z reguły brzydkie, dolepiane do siebie bez głębszej myśli i sensu, bez nadzoru kogoś, kto widzi więcej, i jest to co gorsza stan nieodwracalny. A przynajmniej nie w dającej się realnie przewidzieć przyszłości. Rozwiązania są dwa: albo położyć na to lagę, oddać klucze do miasta deweloperom, w końcu i tak tu się szarogęszą, albo zatroszczyć się o to, co z tego miasta jeszcze zostało. A zostało niewielkie poletko centrum, na którym rosną architektoniczne koszmary w rodzaju Galerii Krakowskiej i łany mieszkaniówki dookoła. No to olewamy, nadal dewastujemy coraz mniej unikalną przestrzeń, czy zaczynamy myśleć i dokładać nowe śliczne puzzle?

Że 400 milionów złotych to za drogo? Może drogo, potem jeszcze trzeba to utrzymać, ale o dziwo, ten głos płynie z urzędu, który utopił 600 mln publicznych pieniędzy w jednym paskudnym, niefunkcjonalnym, niemodyfikowalnym stadionie (niestety, nic nie wskazuje na to, żeby wzorem wieży Eiffla miał po latach stać się turystyczną atrakcją; prędzej się rozpadnie) i planuje igrzyskami za miliardy promować się wśród narciarzy. Muzeum Guggenheima? Nie, bo nie. Prawdziwie krakowska wizja rozwoju.

Bądź na bieżąco! Najnowsze informacje z "Gazety Krakowskiej" i "Polski" już dostępne za darmo na Windows 8! Dzięki aplikacjom na Windows 8 będziesz mieć szybszy dostęp do informacji, które trafią na ekranu Twojego tabletu i komputera.

Dowiedz się więcej o aplikacji "Gazety Krakowskiej".
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska