Czesław Michniewicz, trener Pogoni Szczecin:
Zagraliśmy bardzo ważny mecz z zespołem, który jeszcze nie przegrał. Wiedzieliśmy w jaki sposób budują akcje, jak zdobywają bramki, ale też jak je tracą. Ostrzegaliśmy zawodników, aby nie rozgrywać piłki na małej przestrzeni przed własnym polem karnym. Niestety, straciliśmy bramkę w sytuacji, w której żaden z zespołów jeszcze nic wielkiego nie stworzył. Znaleźliśmy się w złym położeniu. Później mecz się zaczął. Zaczęliśmy stwarzać sytuacje. Mieliśmy kilka niezłych momentów, w których powinniśmy zdobyć bramkę. Zabrakło może metra, może półtora. W drugiej połowie dokonaliśmy dwóch zmian. Wejście Murayamy i Przybeckiego wniosło wiele ożywienia. Wcześniej nasze skrzydła nie funkcjonowały najlepiej. Przesunęliśmy Małeckiego do środka i to zaczęło przynosić efekty. To nie był zły mecz w naszym wykonaniu. Graliśmy z dobrym zespołem, momentami z bardzo dobrym. Uważam, że to był dobry, emocjonujący mecz. Muszę też dodać coś od siebie. Nie mogę akceptować takiej sytuacji, że przybywa sędzia Przybył do Szczecina i może wszystko. Nie można wyrzucać trenera po tym jak pyta sędziego: „Panie sędzio, dlaczego Pan nie dyktuje rzutu wolnego po faulu na Murawskim przez Guerriera?”. Nie padło żadne niecenzuralne słowo. Konsekwencje są takie, że w naszym kraju można się odwoływać od różnych rzeczy, ale nie od decyzji sędziego. Z urzędu dostaje się dwa mecze kary.
Autor: Piotr Tymczak