Raków się bawi. Zasłużona feta za ciężki sezon
Wraz z końcowym gwizdkiem meczu Pogoń Szczecin - Legia Warszawa (2:1), piłkarze Rakowa mogli podnieść ręce w górę. Porażka wicelidera z Warszawy oznaczała, że dystans do Rakowa wciąż wynosił 11 punktów, tyle co przed kolejką, a więc dystans nie do nadgonienia w ciągu trzech ostatnich kolejek ligowych.
Historyczne mistrzostwo piłkarze Rakowa zaczęli celebrować już w autokarze. W ten weekend mierzyli się bowiem w Kielcach z Koroną, gdzie sensacyjnie przegrali 0:1. Po zwycięstwie Pogoni piłkarzom spod Jasnej Góry spadł jednak kamień z serca.
Z pewnością najbardziej wdzięczny piłkarzom ze Szczecina będzie Fran Tudor. Chorwat bowiem w doliczonym czasie gry z Koroną zmarnował dwustuprocentową sytuację i nie strzelił gola na 1:1, który dałby wówczas "Medalikom" tytuł.
W samej Częstochowie gromadzą się z kolei kibice Rakowa czekający na swoich idoli. Z pewnością piłkarze będą chcieli spotkać się z kibicami i wspólnie uczcić historyczny tytuł.
- Ta podróż z Kielc może nie była najdłuższa, ale bardzo trudna. To co zrobiliśmy, to mistrzostwo na trzy kolejki przed końcem sezonu to coś niesamowitego. Sam mecz w Kielcach, przygotowanie, mecz, był taki jak zawsze. To była rutyna. Ale to co zrobiliśmy... chyba do mnie jeszcze nie dotarło. To jest tak wielka rzecz, że ciężko mi to teraz wyrazić w tym momencie - mówił Marek Papszun podczas mistrzowskiej fety.
- Cieszę się bardzo, że to się wydarzyło tak szybko. Cieszę się że mogę świętować z drużyną. Co się wydarzy dziś? Brak kontroli, pełen spontan - dodał uśmiechnięty od ucha do ucha trener świeżo upieczonego mistrza Polski.- Cieszę się bardzo, że to się wydarzyło tak szybko. Cieszę się że mogę świętować z drużyną. Co się wydarzy dziś? Brak kontroli, pełen spontan - dodał uśmiechnięty od ucha do ucha trener świeżo upieczonego mistrza Polski.
Więcej o mistrzostwie Rakowa Częstochowa:
PKO EKSTRAKLASA w GOL24
