https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czy srebrny ekran także będzie wolny od tytoniowego dymu?

Na naszych oczach filmowi bohaterowie zmieniają swoje oblicze: coraz częściej nie palą, nie sięgają po alkohol i gardzą prochami. Słowem, zamieniają się w ofiary tzw. zdrowego trybu życia - pisze Lucjan Strzyga.

Skoro palacze zostali skutecznie zagonieni do obyczajowego podziemia, tylko czekać, aż antynikotynowe rugi obyczajowych purystów sięgną popkultury. Można się spodziewać, iż niebawem papierosy znikną z filmów, książek i świata muzyki. Czy to źle? Ze zdrowotnego punktu widzenia zapewne nie, ale z estetycznego to prawdziwa katastrofa.

Najbardziej ucierpi kino. Kto pamięta Marlenę Dietrich w "Błękitnym aniele" Josefa von Sternberga z 1930 roku, doskonale wie, że papierosowy dym stanowił tam nieodłączny element scenografii. Zimna jak lód Lola, która potrafiła omotać wokół palca każdego faceta, nie miałaby nawet części swojej demoniczności, gdyby nie popalała seksownej, długaśnej fajki. To zza smugi papierosowego dymu spoglądała na świat okiem modliszki, podśpiewując: "Mężczyźni lecą do mnie jak ćmy do światła. Jeśli się spalą, to nie moja wina" (czyniła to tym bardziej przekonująco, że dostała specjalną gażę od sponsorującego film koncernu Philip Morris).

Zobacz także: Walka w &amp

Gdyby "Błękitnego anioła" Sternberg miał kręcić dzisiaj, Dietrich wabiłaby ofiary co najwyżej gumą Nicorette albo dietetyczną colą...

Czy to się komuś podoba, czy nie, papieros jest charakterystycznym atrybutem kina, podobnie jak spluwa czy szybka bryka. Richard Klein, autor dzieła zatytułowanego prowokacyjnie "Papierosy są boskie", w którym efektownie podjął się zanalizowania ich roli we współczesnej kulturze, dowodzi, że spełniają w niej ponadto ważką erotyczną rolę. I ma rację. Wystarczy popatrzeć, jak faceci podsuwają ogień pięknej jak grzech Monice Bellucci w "Malenie" (reż. Giuseppe Tornatore, 2000), by wiedzieć, że bez papierosa główna bohaterka wyglądałaby jak przeciętna europosłanka z antynikotynową obsesją, co to sama nie zapali i innych prześladuje.

Kino przez dziesięciolecia kochało papierosy, bo dzięki nim udawało się także doskonale budować klimat tzw. prawdziwej męskości.

Weźmy dla przykładu nurt kina noir. Czy Humphrey Bogart miałby choć trochę męskiego powabu, gdyby na ekranie nieustannie nie trzaskał zapalniczką? Marlboro w kąciku ust dodawało mu koniecznej powagi i prestiżu, dzięki któremu mógł choćby wyrwać Ingrid Bergman z objęć niepalącego Victora Laszlo w "Casablance" (reż. Michael Kurtiz, 1942) ).

Srebrnoekranowa populacja kurzyła papierosy aż miło i nikomu nie przyszło do głowy, żeby im tego zakazywać. Ale i dziś wprowadzenie postępowych haseł choćby do Hollywoodu nie zawsze się udaje.
Spece od socjologii z Uniwersytetu Kalifornijskiego dowiedli w swoich badaniach, że w latach 50. sceny z papierosami pojawiały się w amerykańskich filmach 10,7 razy na godzinę. Po trwającej kilka dekad ofensywie antynikotynowców częstotliwość spadła w latach 80. do 5 razy. Za to dzisiaj ponownie podskoczyła do blisko 11 razy. Wnioski z tego niech wyciągną ministrowie zdrowia, tak bardzo pewni, że kłęby papierosowego dymu da się na zawsze wyplenić z kinowego ekranu.

Nadmiernej zdrowotności nie pomagają nawet zagrania propagandowe. Przed kilku laty pięć najbardziej znanych studiów filmowych z Los Angeles postanowiło wziąć udział w antytytoniowej krucjacie. Do pokazywanych w kinowych salach filmów zobowiązały się dołączać reklamówki ostrzegające przed skutkami palenia.

Skutek okazał się mało imponujący. Okazało się, że chodzącym do kin Amerykanom nie przeszkadzają ekranowi palacze, co więcej, w przeprowadzanych sondażach określają nachalne reklamówki jako ingerencję w autonomię filmowych dzieł.

Tytoń natychmiast doczekał się też swoich artystycznych apologetów. Wystarczy wspomnieć Jima Jarmuscha, który na fali antynikotynowych ciągot urzędników nakręcił w 2003 roku słynne "Kawa i papierosy".

Zobacz także: Walka w &amp

Niezorientowanym w kinematograficznych labiryntach wyjaśniam, że dzieło, podzielone na szereg epizodów, jest jednym wielkim gloryfikowaniem palenia tytoniu: grupa przyjaciół siedzi w knajpie i godzinami kopci papierosy, którą to czynność przeplata banalnymi pogaduszkami o życiu. Prowokacja Jarmuscha wywołała wściekłość wszelkiej maści zdrowotnisiów, a on sam miał to skomentować słowami, że "nikt mu nie będzie rozkazywał, kiedy, gdzie i co ma palić".

Można sobie bez problemu wyobrazić, że za dwa pokolenia papierosy zostaną obrzydzone do tego stopnia, że nie uświadczymy ich na srebrnym ekranie ani przez sekundę. Problem z tym, co postępowi kapłani zdrowotnej religii zrobią z filmową klasyką.

Zakażą emisji z Johnem Wayne'em (który ciągnął ukochane camele niczym komin), Paulem Newmanem, Jamesem Deanem czy George'em Clooneyem? A może odeślą do wiecznego lamusa także "Śniadanie u Tiffany'ego" (reż. Blake Edwards, 1961), w którym seksowna Audrey Hepburn prawie nie rozstaje się z seksownym papierosem w równie seksownej fifce. Nie wspominając już o pełnej wdzięków Sharon Stone, która również dała tytoniowy popis w "Nagim instynkcie" (reż. Paul Verhoeven, 1992).
Nie łudźmy się, skutki tytoniowych obostrzeń, mających na celu nasz tzw. zdrowy styl życia, dotrą również nad Wisłę. Nie zobaczymy już, jak Krystyna Janda zaciąga się klubowym w "Człowieku z marmuru" ani jak porucznik Borewicz głowi się w siwych kłębach nad rozwiązaniem kolejnej zagadki w serialu "07 zgłoś się".

Wspomniany na początku Richard Klein w swoim hymnie na temat ekranowych papierosów zwrócił też uwagę, że ofensywa przeciw nim to dopiero początek spirali.
Zdrowotny ideał wymaga bowiem, by w następnej kolejności rozprawić się również z innymi demoralizującymi ekranowymi plagami: alkoholem, narkotykami, przemocą, nadmiernie szybką jazdą, wreszcie z oszustwami i przekleństwami.

Kto wie, może w przyszłości filmowy bohater będzie zdrowy niczym rydz, ale wyjałowiony z negatywnych przywar niczym jakiś zmutowany doktor Burski z serialu "Na dobre i na złe". Taki, co to papieroska nie zapali, wódeczką wzgardzi i w mordę nikomu nie da. Będzie co najwyżej pielęgnować ogródek, niańczyć dziatki, a na samo wspomnienie o czasach, gdy w kiosku można było kupić papierosy, będzie dostawał dreszczy z przerażenia. I wtedy naprawdę skończy się wolność w kinie.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl:**Ukradł kartę bankomatową z portfela i wypłacił całą kasęMaciej Szumowski stał się legendą. Idź jego drogą.**Wejdź na szumowski.eu
A może to Ciebie szukamy? Zostań**miss internetu**województwa małopolskiego

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska