W Krakowie ponad 17 procent uczniów uczęszcza na lekcje religii innego wyznania niż rzymskokatolickie, na zajęcia z etyki lub nie chodzi ani na religię, ani na etykę. To dane z tego roku szkolnego dla wszystkich szkół publicznych. Urzędnicy nie wiedzą, czy tendencja jest rosnąca, bo nie weryfikowano danych z latami ubiegłymi. Zdaniem radnej Alicji Szczepańskiej (Kraków dla Mieszkańców) prawie 20 proc. to sporo i warto, aby tej mniejszości ułatwić życie. W jaki sposób? Przekładając religię na pierwszą lub ostatnią lekcję. Dzięki temu uczniowie niechodzący na religię, będą mogli przychodzić do szkoły później lub wychodzić wcześniej. W teorii szkoła takim uczniom ma zapewnić zajęcia dodatkowe. W praktyce bywa różnie.
– Jeśli lekcje religii odbywają się pomiędzy innymi, to uczniowie niechodzący na nie są wysyłani na świetlice, do bibliotek. Dyrektorzy do tego się nie przyznają, ale nie zawsze jest możliwość zorganizowania jakichś zastępczych zajęć – mówi radna Alicja Szczepańska (Kraków dla Mieszkańców), autorka uchwały wzywającej do przesunięcia religii na koniec lub początek zajęć. Ta została przyjęta na ostatniej sesji po bardzo burzliwej debacie. Zdecydował jeden głos, w tym radnego Łukasza Wantucha (Przyjazny Kraków). Ten poparł uchwałę, bo wcześniej przeszła jego poprawka, w której apeluje do urzędników o podjęcie rozmów z kurią w sprawie zmniejszenia lekcji religii, z dwóch do jednej tygodniowo, dla pierwszych klas szkół ponadpodstawowych, gdzie dojdzie do kumulacji roczników.
Za uchwałą była Koalicja Obywatelska i Kraków dla Mieszkańców, przeciw PiS i część Przyjaznego Krakowa. – Chcecie na siłę uszczęśliwić rodziców dzieci, żeby podporządkowali się waszej wizji wolności – mówił do radnych KO Stanisław Moryc (PiS). Jego kolega klubowy Józef Jałocha pytał się, komu przeszkadza religia w szkole. – Rodzi się nowa PZPR? Zostawcie ludzi wierzących i ich dzieci w spokoju – grzmiał radny i mówił, że jemu ludzie nie zgłaszają takich problemów. – Mieszkańcy nie przychodzą do was, bo wiedzą, jakie macie poglądy i ich nie poprzecie – odparł mu Michał Starobrat (KO).
Urzędnicy szykują rekomendacje. Decyzja należy do szkół i rodziców
Uchwała ostatecznie jednak przeszła. Co dalej? Ustalanie harmonogramu lekcji, w tym religii, to wyłączna domena dyrekcji szkoły. Prezydent miasta, choć zobowiązany uchwałą rady, może tylko rekomendować pewne działania. I na tym urzędnicy się skupią.
- Takie rekomendacje, dobre praktyki, to coś czym możemy się dzielić ze szkołami i nauczycielami - zaznacza Ewa Całus, dyrektor Wydziału Edukacji urzędu miasta i przypomina o niedawnym Tygodniu Dobrego Słowa, w ramach którego przekazywano dobre praktyki o przeciwdziałaniu mowie nienawiści.
- Plan lekcji ustala dyrektor. To jego autonomiczna decyzja. Pytałam nauczycieli, czy ci biorą udział w ustalaniu planu zajęć. Większość odparła, że dyrektor robi to sam. Nie ma zresztą procedury konsultacji planu lekcji z gronem pedagogicznym - dodaje Ewa Całus. Zwraca jednak uwagę, że rady rodziców opiniują wszystkie sprawy szkoły. - Nie widzę więc przeszkód, aby rodzice opiniowali plan zajęć i wypowiedzieli się co do tego aby lekcje religii były na końcu lub na początku.
Podobnie uważa Alicja Szczepańska, która zwraca uwagę na większą świadomość rodziców. - Dzieci chodzą na religię, chociaż rodzice nie zawsze tego chcą. Ale ponieważ religia jest w środku, pomiędzy innymi lekcjami, to w celu zapewnienia właściwej opieki, godzą się na to. Jeśli jednak przeniesiemy religię na pierwszą lub ostatnią godzinę, to problem zniknie - zaznacza Szczepańska.
W dużych szkołach może być problem
Ze zmianą harmonogramu lekcji religii może być problem. Dyrektorzy szkół sygnalizują, że nie wszystkie lekcje religii da się w ten sposób zorganizować - na końcu lub początku. - W przypadku dużych szkół, gdzie jest kilkadziesiąt lekcji religii (w skali tygodnia, dla wszystkich klas), dyrektorzy musieliby zatrudnić dodatkowych katechetów. Napiszemy rekomendację, ale ostateczną decyzję podejmą dyrekcje szkół - zaznacza Ewa Całus.
- W większych szkołach to po prostu nie do wykonania. Mamy 10 „końcówek”, a klas jest znacznie więcej - mówi Marek Stępski, dyrektor II LO w Krakowie im. Jana III Sobieskiego. Jak jednak podkreśla, w ich szkole od lat stosują metodę umieszczania religii na końcu lub na początku zajęć.
Kiedy urząd miasta zajmie się przygotowaniem rekomendacji? Na razie urzędnicy zaczekają, czy uchwały nie uchyli wojewoda. Natomiast co do zmniejszenia liczby lekcji religii dla klas pierwszych szkół ponadpodstawowych urzędnicy będą się dopiero zastanawiać, jak temat ten poruszyć w rozmowach z kurią. Wcześniej prezydent Majchrowski zapowiadał, że takiego ruchu nie wykona.
Co na to Kościół?
Odnośnie lekcji religii w krakowskich szkołach ostrożny głos zabiera kuria. - Kościół w żaden sposób nie wpływa na plan lekcji w szkole. Nie ma takiej możliwości. Dyrektor szkoły kieruje się wyłącznie rozporządzeniami Ministra Edukacji Narodowej i jest w tym zakresie autonomiczny - zaznacza ks. dr Andrzej Kielian, dyrektor wydziału katechetycznego kurii metropolitalnej w Krakowie.
Poprosiliśmy o komentarz do całej sprawy, ale kuria odpowiedziała tylko zdaniem powyżej. Próbowaliśmy pytać różnych księży o opinie, ale byliśmy odsyłani do wydziału katechetycznego.
Co ze zmniejszeniem liczby lekcji religii dla skumulowanych roczników? Na taki krok zdecydowały się władze Warszawy i Łodzi w porozumieniu z tamtejszymi kuriami. W Krakowie raczej się na to nie zanosi. - Krakowskie szkoły są w większości przygotowane do tegorocznego naboru, dlatego pan prezydent (Majchrowski - red.) nie wystąpił z tego rodzaju pytaniami do kurii - mówi ksiądz Andrzej Kielian. Teraz jednak wystąpić będzie musiał.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
WIDEO: Krótki wywiad: urzędnicy usunęli kioski, żeby powiększyć parking
