Głos z wrocławskiego ratusza przekonują, że zbieranie wody deszczowej odciąża kanalizację, a co za tym idzie, koszty jej utrzymania. Poza tym ogranicza zużycie normalnej wody, takiej do picia, o około połowę. Marchewce, ogórkom czy kwiatkom na rabatce jest najzupełniej obojętne, czy są podlewane uzdatnioną wodą z sieci wodociągowej, czy deszczówką. - Proponujemy mieszkańcom program, który jest wyjściem naprzeciw postępującym zmianom klimatu - przekonuje Adam Zawada, wiceprezydent Wrocławia.
Miasto chce premiować wyłapywanie wody dopłacać do budowy zbiorników lub tworzenia ogrodów deszczowych. Przygotowano dla Wrocławian pilotażowy program dotacyjny - Złap Deszcz.
W Bobowej łapią, co się da
Gorlice mogłyby, by być co najwyżej dzielnicą Wrocławia, ale co stoi na przeszkodzie, by taki pomysł wcielić i u nas? Przecież Klimkówka przez część roku ledwo zipie. 6 czerwca, czyli dokładnie dwa miesiące temu w zbiorniku było prawie 32 miliony metrów sześciennych wody. Dzisiaj jest o dziesięć milionów mniej. Większych opadów na horyzoncie nie widać. Tymczasem wodę pochłaniamy masowo. Nie tylko w domach. - Kwiaty w mieści podlewamy co drugi dzień - mówi Wojciech Drzymała, prezes MZUK w Gorlicach.
- Za każdym razem to około dwóch tysięcy litrów - dodaje.
Pomysł z łapaniem deszczu mu się nawet podoba, ale ma kilka pytań: gdzie gromadzić, skąd zbiorniki. Poza tym deszczówka szybko „zielenieje”, zaczynją w niej pływać zielone kłaczki . O ile kwiatkom to pewnie nie przeszkadza, to od razu zaczęłyby się interwencje ludzi: czym oni te kwiaty podlewają!
Tymczasem na programy, granty i inne profity nie czekali w Bobowej. Deszczówkę łapią, bo w mieście kwietników nie brakuje. Szkoda, żeby się to wszystko zmarnowało, a jest susza, więc podlewać trzeba. I to systematycznie.
- Łapiemy, ile można - mówi Wacław Ligęza, burmistrz. - Pewnie, że deszczówki nie wystarcza na zbyt długo, bo tych opadów to zbyt wiele nie ma, ale zawsze to coś - dodaje z przekonaniem, bo oszczędza wodę z sieci.
Jesteśmy chętni na program
Małgorzata Małuch, wójt gminy Sękowa programowi też przyklaskuje. - Gdyby tylko była możliwość skorzystania z jakiegoś programu, który pomógłby sfinansować budowę zbiorników na deszczówkę, to jak najbardziej jesteśmy zainteresowani - zapewnia. - Owszem, tych opadów nie ma ostatnio dużo, ale coś zawsze uda się złapać. Nie stać nas jednak na to, by samodzielnie podejmować takie inwestycje. Natomiast wiem, że mieszkańcy z dziada pradziada są przyzwyczajeni do oszczędzania wody, więc deszczówkę zbierają bez programów - dodaje.
Daniel Powałka na rynnie na dachu domu założył tzw. rewizję. Jak jest bardzo sucho, to łapie wodę do plastikowych beczek. - Darmowe podlewanie warzyw i kwietnika - mówi. - Nie ma strachu, nie marnuje się - zapewnia.
FLESZ - Demaskujemy mity o weganizmie i wegetarianizmie
- Małopolskie Wianki w skansenie w Szymbarku
- Gorlice. Bobowa ma nową atrakcję, park edukacyjny
- Na Joannę Niemiec, projektantkę z Gorlic czeka Paryż!
- Dzisiaj o godz. 20 w TVN premiera MasterChef w pałacu Długoszów
- Koncert na Przystanku Szymbark na 20-lecie powiatu
- Stróżowianie przywitali prymicjanta - rodaka na granicy wsi
