Zakopane ma szansę wreszcie wyjść z narciarskiego kryzysu, w którym trwa od czasu zamknięcia stoku na Gubałówce - przekonują władze miasta pod Giewontem. Zdaniem jego burmistrza Leszka Doruli tą szansą będzie stworzenie kilku nowych stoków narciarskich w paśmie Gubałowskim.
Burmistrz rozmawia
- Nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że Zakopane narciarsko umiera - mówi Leszek Dorula, burmistrz Zakopanego. - Od kilku lat zimą przyjeżdża do nas coraz mniej turystów. Nic dziwnego, skoro nie mają gdzie jeździć na nartach. Wolą Białkę czy Jurgów, gdzie powstała odpowiednia infrastruktura. Tam górale zarabiają na turystach zimą - dodaje.
Burmistrz zaznacza jednak, że pojawiła się oczekiwana od wielu lat szansa, by i w Zakopanem powstały nowe wyciągi. Zdaniem Doruli będą one zlokalizowane na zboczu Pogórza Gubałowskiego, na zachód od już istniejącego wyciągu na Harendzie.
- By tak się stało i do budowy doszło, od kilku tygodni spotykam się z mieszkańcami Harendy, Króli, Rafaczówek, Furmanowej czy Kotelnicy - mówi burmistrz Dorula. - To właśnie na gruntach ludzi mieszkających w tych dzielnicach mogą powstać nowe stoki. By tak się stało, właściciele tych ziem muszą dać zgodę, by przeznaczenie ich terenu zostało w planach zagospodarowania przestrzennego zmienione z "rolnych" na "rekreacyjne".
Górale: Miasto gra fair
Mieszkańcom Harendy takie podejście do sprawy bardzo się podoba. - Po raz pierwszy czujemy, że czegoś co nas dotyczy miasto nie robi za naszymi plecami - mówi Dawid Król, mieszkaniec Harendy. - Burmistrz obiecał, że tereny ludzi, którzy nie życzą sobie stoków, będą pozostawione jako rolne. Przez to nie boimy się, że ktoś nam coś zabierze - dodaje.
Zimą poszukają kasy...
- Przez najbliższe 2-3 tygodnie czekam na listy od mieszkańców Harendy. Wystarczy, że napiszą w nich "Ja pan X nie chcę, by po mojej działce numer XX przebiegały trasy narciarskie" i takich terenów do zmiany planu nie przeznaczam - tłumaczy burmistrz Dorula, który jest jednak przekonany, że większość osób poprze budowę stoków. Przeświadczenie to czerpie ze spotkań, jakie dwukrotnie zostały na Harendzie zorganizowane.
Plan mógłby zostać zmieniony jesienią. - Dzięki temu już zimą górale mogliby zacząć szukać pieniędzy na budowę wyciągów (kredyt lub ściągnięcie inwestora), a miasto starałoby się znaleźć środki na budowę nowych dróg, którymi poprowadziłoby dojazd do nowej inwestycji - dodaje Dorula. Na samej Harendzie nie brakuje też ludzi, którzy mogliby zainwestować własny kapitał w budowę wyciągów. W końcu już jedną dużą stację narciarską uruchomiono tam kilka lat temu.
- Obecnie tylko Harenda może sprawić, że Zakopane się w końcu odrodzi. Na otwarcie Gubałówki czy Nosala szans na razie nie ma - mówi Maciej Wojak, zakopiański radny i zapalony narciarz.
