FLESZ - UOKiK i Inspekcja Handlowa będą monitorować ceny w sklepach

Maria Skibniewska, Joanna Guze i Anna Przedpełska-Trzeciakowska to bohaterki książki „Trzy tłumaczki” autorstwa Krzysztofa Umińskiego także tłumacza. Czy książkę, która w internetowych księgarniach została ustawiona na regale z napisem „Językoznawstwo, nauka o literaturze” należy polecać „zwykłym” czytelnikom – tę zdecydowanie, bo czyta się ją jak bardzo dobrą powieść o losach kobiet uwikłanych w realia powojennej Polski. „Trzy tłumaczki” to także „opowieść o warsztacie tłumaczy, ich wyborach, walkach – nie tylko o przekład, zlecenie czy o autora, ale także o przetrwanie” – jak czytamy w opisie wydawnictwa.
Joanna Guze to nazwisko nieobce miłośnikom literatury francuskiej. Jej przekłady „Dżumy” Camusa, „Trzech muszkieterów” Dumasa, „Listy do brata” Vincenta van Gogha, Stendhala, Juliusza Verne`a to tylko część działalności literackiej, Joanna Guze, z wykształcenia także historyczka sztuki jest autorką monograficznych szkiców, m.in. Impresjoniści”, „Na tropach sztuki”, „Dialogi ze sztuką”. Wyliczankę można ciągnąć długo. „Niektórzy będą ją nazywać Boyem w spódnicy” – pisze Krzysztof Umiński. - „ Wątpię, żeby ją to zachwycało. Spódnice, owszem, nosiła. Boya darzyła rewerencją. Ale za frazesy była gotowa rozbić w proch”. Rozdział poświęcony Joannie Guze to opowieść utkana głównie z listów tłumaczki, ale dzięki nim przywołanych zostaje wiele realiów życia czasów PRL-u, m.in. perypetie z cenzurą podczas tłumaczenia Camusa.
Maria Skibniewska zmarła w roku, w którym urodził się autor „Trzech tłumaczek”, a zanim podjął zamiar przybliżenia jej biografii, odeszli ludzie, którzy ją znali. Nie pozostawiła pamiętników, zapisków, notatek, wcześnie owdowiała, bezdzietna. Opowieść o niej to zaledwie garstka wspomnień współpracowników i krewnych. Jednak gdyby tłumaczone przez nią książki „ułożyć jedną na drugiej, wyrosłaby sterta wysokości dwustu ośmiu centymetrów”, a gdyby stanęła obok tej wieży z książek „skryłyby ją bez reszty”. Dzięki niej do polskich czytelników trafił „Władca pierścieni”, a tłumaczenie było jej zajęciem w czasie wolnym. Na co dzień pracowała jako redaktorka literatury romańskiej w „Czytelniku”.
Anna Przedpełska-Trzeciakowska to jedyna bohaterka, którą autor zdążył poznać, być może dlatego to właśnie ta część jest najbarwniej opowiedziana i najszerzej wybiega poza obszar literatury. Oczywiście, nie może się nie pojawić Jane Austen, Faulkner, London czy Dickens, ale też najobszerniej pojawia się w tej opowieści wątek biograficzny, doświadczenia wojenne. Opowieść o Annie Przedpełskiej-Trzeciakowskiej to też spojrzenie w warsztat tłumacza.
Kwiaty? „Kapryfolium? Glicynia? Curling flower... Przez ogrodzenie... Przez zwoje wijących kwiatów? Wygiętych, zagiętych, kręconych kwiatów... Krętych, pokrzywionych, skulonych, poskręcanych, podkulonych, posplatanych... Między kręconymi łodygami... Między kędziorami od kwiatów... Przez otwory po kręconych kwiatach…”
„Trzy tłumaczki”
Krzysztof Umiński
Marginesy, 2022